• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Dotyk... Ten nieodczuwalnie wyczuwalny...

Spojrzenia niespojrzane... Marzenia spełnione... Sny słodkie... Romantyczna, uczuciowa, wrażliwa... Cała ja... Trochę zagubiona w otaczającym mnie świecie... Z mojego okna bliżej jest do gwiazd... Nauczyłam się, że mogę robić wszystko dopóki nie krzywdzę innych ludzi...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Odwiedzam
    • Ambi
    • Calaja
    • Errad
    • Grainne
    • Just-a-rebel
    • Kasia-87
    • Linka
    • Mama i ja
    • Moje
    • Summer
    • Sunkissed
    • Szukajaca prawdy
    • Unsafe
    • Zagubiona dusza
    • Zapiski taty
    • Zlamane skrzydla

Archiwum

  • Grudzień 2010
  • Sierpień 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003

Najnowsze wpisy, strona 13

< 1 2 ... 12 13 14 15 16 ... 35 36 >

...

Ustna matura z niemieckiego... Zdana na 90% :-) Myslałam, że jestem odporna na stres... A zdenerwowałam się strasznie... Zrobiłam głupie błędy, bo za szybko, bo chciałam powiedzieć za dużo... Z poczatku zła na siebie... Ale teraz cieszę się z moich 18 pkt :-)

Wyszła na jaw kolejna słodka tajemnica o imieniu Asia... Cóż sprawa uległa przedawnieniu, ale nieswojo poczułam się słyszac... "Nie zdradziłem Cię, bo wtedy nie bylismy oficjalnie razem, tylko spotykalismy się"... Pewnie zobaczymy się w czerwcu... Według jego planów mam u niego spać... Ale ja chcę mieć swoje plany... I nie spotykać się tylko towarzysko w jednym celu... Bo ostatnio tak to odebrałam...

I znów usłyszałam, że mam gburka, focha i obrażenie... A mnie po prostu było przykro... On nie mówi ja nie pytam... Ale... Kiedy dowiaduję się od innych osób, że Angela spotkała się z moim mężczyzna, że jest rozanielona i każdemu mówi, chwalac się tym spotkaniem... Kiedy z zaplakanych, samotnych statusów nastapiła zmiana na "Chcialabym poczuc Ciebie ponownie w moich ramionach..." I mam swiadomosc, tego ze oni kiedys się spotykali a jej nie przeszkadza to, że on jest w zwiazku... I niby nic, a jednak cos... A ona wscibska, wypytuje się, mówi cos tylko osobom, o których wie, że przekaza mi jej słowa... I jeszcze ta impreza jutro... Wierzę, że kryzys jest po to, by minac... Że jest zle, zeby mogłobyć dobrze... Tak bardzo staram się ufać... Z całych sił...

Kiedy tęsknie... zamykam powieki i jestes...

 

19 maja 2006   Komentarze (8)

...

Wczoraj historia... 5/7 za mna... Wszystkie pisemne, pozostały tylko 2 ustne... Historia rozszerzona łatwa i przyjemna... Podstawowa przeraziła, ale poradziłam sobie dzielnie... I gdyby była obowiazkowa - zdałabym... A tak pozostaje mi martwić się o geografie, od której teraz wszystko zależy...

Zastanawiam sie cały czas nad germanistyka na Uniwersytecie Adama Mickiewicza lub w Wyższej Szkole Języków Obcych... Tam miałabym germanistykę z elementami dziennikarstwa i kultury medialnej, lub turystyki... Podwójne korzysci... Licencjat z języka i magister... Zobaczymy... Najpierw maturalne wyniki, na które trzeba tak długo czekać...

On wczoraj mówił "moja", a ja poczułam się tak prawdziwie "jego"...

Tylko jedno zmartwiło, a ja nie wiem czy powinnam o tym mysleć... Opowiedział mi swój sen... Jak zwykle dziwny... Zawsze razem sprawdzamy znaczenie symboli w senniku... Tym razem w ostatnim watku całował jakas dziewczynę, blondynkę - nie mnie... Snić o pocałunku oznacza rozłake z ukochana osoba... A snić o skradzeniu pocałunków wróży goraca miłosć... Blondynka - to zdrada w milosci...

Co ja mam mysleć o tym snie... Wierzyć?

Mnie w sniło się w styczniu, że jestem w ciaży... W senniku symbol ten oznacza kłopoty ze zdrowiem... W lutym zachorowałam... A dzisiaj sniła mi się łódz - symbol niewiernosci... Jemu zdrada...  Przypadek? Zbieg okolicznosci? Ostrzeżenie?

Jakies zwatpienie we mnie... Przyszedł przyjaciel... Powiedział, że ta dziewczyna z grila, co miała pretensje, że Kuba nie powiedział jej o mnie, ta co do niego czuła/czuje wciaz - spotkała się z nim kilka dni temu... A ja nie wiedziałam... Nic... A ona teraz w siódmym niebie, chwali się wszystkim... Pokłócilismy się... Bylismy umówieni na ta sobote... Posiedzieć u mnie, isc na koncert, spotkać się ze znajomymi... A on oswiadcza mi, że jedzie do Wronek grać na imprezie, do spotkania w kawiarence i lodow z nia tez sie przyznał... Nie zrezygnuję ze swoich planów... Znów bez niego... Nie płaczę, zagryzam wargę... Ale łzy same spływaja po policzku... I chociaż już jest dobrze, wyjasnione... Znów to uczucie, że cos nie tak...

 

17 maja 2006   Komentarze (7)

...

Jestem wystraszona... Skojarzyłam fakty... Po długiej rozmowie z nim, wiele stało się jasne... Pamiętam, że jak byłam u niego ostatnio przyszedł jakis kolega... Kuba przeprosił mnie i wyszedł z domu na 10 minut... Wrócił spiety, zdenerwowany... Zapytałam co się stało... A on tylko bardzo mocno się przytulił... I zamknał moja dłon w swojej... Czułam jak trzęsa mu się ręce... Powiedział, że ostatnio jest bardzo nerwowy, i szybko można wyprowadzić go z równowagi... Zapytałam dlaczego tak jest... Odpowiedział, że nie wie... A ja nie wiem jak to pozbierać i logicznie poukładać... Nie rozumiem do końca...

Dzis powiedział mi, że ma długi na kilka tysięcy złotych... I nie chce mówić mi za dużo, żeby mnie chronić, żebym była bezpieczna...  Powiedział, że nie wychodzimy nigdzie, bo dług rosnie z dnia na dzień, cała wypłatę poswieca na jego spłacenie... Już wiem czym sa jego problemy... I boje sie tak bardzo o niego... Przez przypadek został wmieszany w jakies porachunki ludzi... Nie powiedział czym się zajmuja wprost, sugerował, ale zorientowałam się, że musi chodzić o kradzieże, handel narkotykami, napady... Oni zaczynaja wpadać ciagnac go ze soba... Zaczeło się niewinnie pomógł kolegom - cos tam przechował, cos przekazał, cos przewiózł z jednej dzielnicy do drugiej... Nawet nie wiedział o co chodzi... Potem zorientował się, że to ciemnie interesy.... Wtedy kiedy byłam u niego, i mnie odprowadził na przystanek - przyjechali po niego i musial jechac na jakas akcje... Znow ucieczka przed policja... Nie wiem o co chodzi dokładnie... Powiedział, że sie boi... Że nie potrafi się z tego wydostać... Że ostatnio zlapali jednego... Zabrali mu telefon, sprawdzali ostatnie polaczenia, numery... Że chce mnie uchronić... Że to już przestało być zabawa w mafie... Wymyka się spod kontroli... Ci ludzie pobili jakiegos mezczyzne, zniszczyli mu samochód... On nie chce mieć nic z nimi do czynienia, a jest wrabiany... Zauważyłam już wczesniej, że jest nerwowy... Myslałam, że chodzi o pracę... Cos mówił o nalotach na dom... Powiedział, że ci ludzi wysługuja sie nim, bo tylko on z nich wszystkich ma czyste papiery... Nieskalany życiorys... Przez miesiac pracuje, by mieć tyle pieniędzy, co ci ludzie po dwóch akcjach... Tak bardzo się  o niego boję... Nie wiem dlaczego mi o tym powiedział...

Dzwonił przed chwila... Ot tak... Bo idzie do pracy... W lesie jest... Ale caly czas tkwi mi w głowie ta rozmowa... To, ze powiedział... A ja nie wiem czy wolałabym nie wiedzieć... Ale jestesmy razem, by się wspierać...

 

14 maja 2006   Komentarze (12)

...

4/7 matury już za mna... Z wosu zadowolona, z geografii mniej... Tak kolejny raz cos co powinno być rozszerzone było zdecydowanie łatwiejsze od ogólnie przyjętych podstaw... Dzisiaj niemiecki... Chyba zadowolona, choć małe niepewnosci były... Bo to miała być formalnosć tylko - moja przepustkowosc marzeń... A lektorka ciężarna moja powiedziała, że elementy tego co dzisiaj pisałam miala na drugim roku germanistyki...

Kuba dzwonił wieczorem po geografii... Zreszta często dzwoni, po każdym egzaminie prawie, wieczorem, gdzies tam schowanym w magazynie żeby nikt nie widział z szefostwa... I uspokajał moja pomaturalna niepewnosć...  Choć oberwało mi się troszeczkę - wyzwał od szałaputka... Wiem, powinnam wolniej, dokładniej... Rozmawialismy długo, pocieszył... Poczułam, że mam w nim ogromne wsparcie...

Dostalam masc, która sprawi, że moja blizna na szyjce będzie prawie niewidoczna... Zdażyłam juz się do niej przyzwyczaic... Chociaż wstydziłam się jej troszkę przed nim... A on posadził mnie sobie na kolanach, przytulił się i pocałował dokładnie w to miejsce, gdzie jest blizna...

Sniłam sen... Po sprawdzeniu jego znaczenia w senniku, okazało się, że tak potrzebna stabilizacja wkrótce ma nadejsc... Zapytał gdzie potrzebuję jej najbardziej... Bez zastanowienia odpowiedziałam, że stabilizacji uczuć... Odkryłam wreszcie czego się boi... Tego, że uczucie nie przetrwa... Że zabije je codziennosć i monotonia...

Natalka: Traktujesz nas poważnie?
Kubus: Tak, raczej tak... A Ty?
Natalka: Tak, nie angazowalabym sie gdyby mialobyc to tylko na chwilę...
Kubus: Ale poczatkowo nie bylas pewna, prawda?
Natalka: Nie byłam... Aż tak dało się to odczuć?
Kubus: Troszeczkę...
Kubus: Mogę zapytać? mialas okazje w tym czasie do zdrady?
Natalka: Hmm... Czy miałam okazję?
Kubus: Tak
Natalka: Okazje mozna miec zawsze, pytanie czy takie cos sie wykorzystuje czy nie...

I temat zdrady powrócił... I znam już te granice... Te jego... I nawet o Agate nie jestem zazdrosna, o te przytulenia... Bo przecież ja mam więcej, najwięcej, bo wszystko... :-) I powiedział, że po alkoholu miskiem klejacym się robi, ale chce wtedy przytulać się do mnie, dlatego wtedy pisze... I jeszcze jedno... Że teraz nie potrafiłby już przespać się z jakas dziewczyna po imprezie... Łzy szczęscia w oczach... Uwielbiam jak w nocy pisze, że tęskni i mówi, że jestem jego...

Odezwał się były chłopak, po 4 latach... Przepraszał, prosił o druga szansę... By zaczać od momentu, w którym się urwało... Intryga przyjaciółki, która odebrała mi mężczyznę... A teraz ona zostala sama... A ja mam innego...

Słucham Corinne Bailey Rae... Polecam wszystkim... Uspokaja, pozytywnie nastraja, kumuluje dobra energię... Wreszcie czuję, że jestem szczęsliwa...

 

12 maja 2006   Komentarze (9)

...

Wiele się dzieje... Czasu mało... Za mało... Maturalnie zadowolona... Przynajmniej jak na razie... Sprawdzajac rozwiazania w kluczu mile zaskoczona... Bo wypracowanie o Makbecie podstawowe, a rozszerzone analizowanie o barykadach... A w tym tygodniu czeka mnie wiedza o społeczeństwie, geografia i niemiecki... Nie boję się... Choć może powinnam... Byle nie pierwsza ławka, przy stoliku komisji... Raz już wystarczy...

Czekam na przyjaciela, wraca z Anglii... 2 lata go nie widziałam... Tylko listy, smsy, gg, czasem jakis telefon... Steskniłam się... Zostanie kilka dni... Jest tyle miesiecy do przegadania... :-) Na zakupach byłam... Sódniczkowych, bluzeczkowych, kolczykowych i bransoletkowych... Ukochany zadowolony... A ja jeszcze bardziej... :-) I tylko marzy mi się spacer w Ogrodzie Botanicznym... Niech mnie ktos tam porwie...

Czuję, że on jest tak blisko mnie... Jestem pewna jego... Coraz bardziej... Powodzenia życzył wieczorem, a rano przypominał o dokładnym czytaniu poleceń... Dzień wczesniej był w Częstochowie z rodzicami... Powiedział, że pomodlił się także za mnie i moja maturę... Zdziwił... A dzisiaj zauważyłam na jego szyi srebrny łancuszek i krzyżyk... Usmiechnęłam się...

We wtorek był gril u przyjaciela... I wszyscy nasi wspólni znajomi z jego starej pracy... I jego brakowało mi tam najmocniej, ale bawiłam się swietnie, wytańczyłam, wyspiewałam za wszystkie czasy... Przedmaturalne rozprężenie :-) I tylko zazdrosc w oczach widzialam dziewczyny, która nie wierzyła, że on kogos ma, ze to ja.. I my... Nawet napisała do niego z pretensjami, że nic nie powiedział... I wyszła z grila wczesniej... Był tam chłopak, który powiedzial... "Kuba nie jest dla Ciebie..." Zapytałam "Dlaczego?"... Nie poznałam już odpowiedzi... "Umówisz się ze mna, to Ci powiem..." Z zainteresowanym kolega miałam mały problem, o którym ukochany się dowiedział... I stwierdził, że sama mnie już na imprezę nie pusci...  Zazdrosny... Powiedział, że ufa... I wierzy mi... :-)

Za tydzień ma bardzo ważne egzaminy... Wpisałam je w kalendarzu, między moimi maturami... Potem przyjezdza tu, na koncert Justyny Steczkowskiej i wiejska potancówkę... I znów nasi wspólni znajomi, tylko teraz razem...  Obiecałam wspólna naukę niemieckiego... Jestem ciekawa, czy wytrzyma narzucone przeze mnie tempo nauki...

A on obiecał, ze zapiszemy się na kurs tańca... I nie straszna będzie nam rumba, czy tańce latino... I cos wspomniał o wpólnym wypadzie nad morze... I opiekuje się niebieska rybka teraz... Gustawem czekajac na swoja - imieninowa... A dzisiaj czułam, że jest tylko dla mnie, a ja dla niego... Caly dzien ze soba... I choc jechalam do niego zagburkowana i z nastawieniem na "nie"... To w jego ramionach zapominam o całym swiecie... A on tuli, głaszcze, caluje, masuje bolacy brzuszek... I wiem, tak bardzo mocno, że jestem bezpieczna... I chociaż znowu uleglam... I chyba czas wreszcie odwiedzić tego lekarza, którego kobiety boja sie najbardziej... Chyba za mało asertywna jestem... Nie potrafię tego żałować... Uwielbiam czuć jego slodki ciezar tak najblizej jak tylko sie da.... Najczulej... I rozmowy wtulone, wyszeptane... I film gdzies w tle... "Wszyscy jestesmy Chrystusami"... Nadal czuję jego zapach na sobie... Przesiaknięta nim...

 

06 maja 2006   Komentarze (13)

...

Chcę sprowokować rozmowę o uczuciach...

Jego pokój wypełniony jest mna... Spotkalismy się po moim zakończeniu roku... Z kwiatami, które zostały z powodu nieobecnosci nauczycieli... Wstawił do wazonu, położył na półce nad komputerem stwierdzacac, że ładnie wygladaja... Tam już zostały... Bo nie chciałam wracać z nimi do domu, wiedzac, że idealnie pasuja, ożywiajac jego pokój... Na tablicy przypiał zdjecie z maturalnej klasy... Długo się w nie wpatrywałam... Zbyt długo... Widziałam na nim niesmialego, chłopca z zagubionym spojrzeniem... Trochę skrytego, czasami zamkniętego w sobie... Ubranego skromnie...  Tego którego pokochałam 2 lata temu... Patrzę na niego teraz... I coraz mniej odnajduję w nim tych cech, ktróre mnie urzekały... Skrytosć zastapila zbytnia pewnosc siebie...  Cwaniactwo, pogoń za kobietami i podatnosc na ich względy, alkohol w za częstych i zbyt dużych ilosciach... Ubiera się inaczej, zupełnie zmienił swój styl, na rzecz ubrań z wystaw drogich sklepów... Zmienił się... I chyba sam to też zauważa... Może zrozumie... Bo jak długo można żyć dzielac czas między pracę, szkołę i imprezy? I zastanawiam się, czy z jego strony nie pozostało już tylko przyzwyczajenie... Że jestem do miłego spotkania, przytulenia, porozmawiania gdy smutno, wysłania smsa, czy pokochania się... Ale tak nie powinno być, prawda? Jak długo przetrwa to w takim stanie? Bo już dawno przestało to przypominać zwiazek, a przeobraża się w jakis chory układ... I tylko jak będzie to wygladalo w wakacje, kiedy wyjedzie Agata... Powinnam się cieszyć... Ale czasami nachodza dziwne mysli, że przecież ja nie jestem taka jak ona... A on... Tylko gdzie jest ta pewnosc.. Że my?

Zastanawiam się co będzie dalej... Teraz wspólne wakacje... A potem? Studia moje, jego... Jak tylko obroni pracę dyplomowa i dostanie się na wymarzona logistykę... Ja poznam nowych ludzi... On tak samo... Boję się tego...

Bo to ja... Po drugiej stronie lustra...

 

01 maja 2006   Komentarze (13)

...

Warszawa... Piękne miasto, choć brakowało mi tam zieleni... Wycieczka wspaniała... Jedna z tych, co na samo wspomnienie pojawia się usmiech na twarzy... Pełna smiechu, beztroski, atmosfery zabawy... Towarzystwo swietne... Wizyta w Sejmie i spotkanie pana Leppera w zaróżowionym krawacie...  I autobusowe filmy - "Tylko mnie kochaj" tak bardzo przeze mnie wyczekane... I te rozmowy, przytulenie przyjacielskie, niespokojny sen, różne komiczne sytuacje chociażby prosba o zniżkę dla maturzystów w miejskim szalecie... I spiew... W autobusie plyta z obozowymi piosenkami i my rozspiewani "Gdybym miał gitarę..." lalala :-) Kierowca rozkołysał nas płynnie zjeżdzajac z jednego pasa na drugi... W dodatku właczył kolorowe, migajace swiatełka... Nagrodzony brawami za stworzenie imprezowej atmosfery na pokładzie... I wymiany numerów zarówno telefonu jak i gg... Bo to większosć ludzi kochanych, co po Berlinie wędrowali razem ze mna... I ten chłopak, co wtedy na karuzeli trzymał za rękę... I jego zielone oczy wpatrzone prosto w moje... Jest co wspominać... I to własnie z tymi ludzmi będę utrzymywała kontakt... Dodam kilka zdjęć... Ale to jak znajdę więcej czasu...

A od dzisiaj srednie wykształcenie... Od dzisiaj mogę powiedziec, to już było i nie wróci więcej... I odetchnać mogę, już absolwentka jestem... Cieszę się i tęsknić nie będę... Tylko przez maturę wreszcie przebrnać... I mieć już wszystko za soba...

Nie lubię tych smsów z nocnych imprez... Zwłaszcza kiedy siedzę zawinięta w kocyk z kubkiem malinowej herbaty... Kiedys tłumaczyłam sobie, że pisze bo mysli o mnie, nawet tam... Teraz przestałam już sobie tłumaczyć cokolwiek... Tak było kilka dni temu... Sygnałki odpuszczałam, choć z opoznieniem... Ostatni po północy... "Czesc tu Kuba, niestety nie mogę teraz odebrać telefonu..." W poduszkę wsiakaly łzy... W myslach kołacza się te 2 miesiace... Pół nocy wydzwaniał... Praktycznie co pół godziny do 3 w nocy... Nie wiem, co chciał... Pewnie był już tak pijany, że sam nie wiedział do kogo, ani po co dzwoni... O 4 rano sms... Że dzisiaj o 15 się zobaczymy... Że mam przyjechać do niego... Nie pojechałam wtedy... Ale doszło do kolejnej awantury... O telefon, którego nie odebrałam... Często mi to wypomina... Napisał nawet smsa, że pewnie miałam cos lub kogos  ważniejszego od niego, skoro nie mogłam odebrać kiedy on zadzwonił...

Spotkalismy się dzisiaj... Spontanicznie... Zrobił mi podkład muzyczny potrzebny do maturalnej prezentacji... I wspólne ZOO stało się realniejsze... I prezent był - dla niego... Obiecany już dawno... Ucieszył się, stwierdził, że to pierwsza oryginalna płyta w jego karierze... Niespodziewałam się niczego w zamian... I słusznie... Tylko mnie kochaj?

Jeszcze czuję na sobie jego dłonie i zapach... Posmak jego... Ale... Czułam, że cos jest nie tak... Może jestem przewrażliwiona już... Może wyolbrzymiam... Ale byłam niespokojna, a on wydawał się byc zniecierpliwiony... I za dużo ciszy dzisiaj między nami było... I zbyt wiele brakujacych słów... Tyle czasu minęło... I choć przytulał, głaskał dajac mi mnóstwo czułosci, całował nie wypuszczajac z ramion... Na tablicy koło biurka, pojawiły się przyczepione kartki ode mnie... I zdjęcia przyjaciółek... Chciał się kochać... A ja poczułam się jakby nasze spotkanie miało tylko to na celu... Wolałam przytulić się i po prostu porozmawiać... O jego awansie... Tym wysnionym, proroczym snie... A teraz się spełnia, nadchodza zmiany... Może dostać kierownicze stanowisko i mieć koło setki ludzi pod soba... Cieszę się, choć z drugiej strony to wiaże się z kilkumiesięcznymi wyjazdami... Znowu patrzyłam na jego dłonie... Poprzecinana skóra, posiniaczone kostki... Moja dłon zamknięta w jego dużej, silnej, spracowanej, szorstkiej dłoni...

Rozmawialismy szeptem, wtuleni w siebie... Powiedział, że ostatnio nie wie co się z nim dzieje... Że chce dobrze, ale wszystko wychodzi na odwrót... Że ostatnio jest nerwowy strasznie, zestresowany, unosi się i latwo wyprowadzić go z równowagi... Zauwazyłam to i ta jego nieobecnosc... Nie boję się już trudnych pytań... Zadaje ja patrzac mu prosto w oczy... Choć zdarza się, że on omija spojrzenie... Wiem, że przejmuje się takim delikatnym aczkolwiek bardzo ważnym dla mężczyzn problemem... Swojej meskosci... Dzisiaj zapytałam, czy to nie jest też w jakims stopniu spowodowane przeze mnie... Czy to nie jest moja wina, chciałam żeby powiedział mi jesli robie cos nie tak... Przytulił mocno... Odparł, że to przez niego, że cos tkwi w nim... I tyle stresu...

Czuję, że uczucia wypalaja się... Coraz większa swiadomosć narasta... Ta, że powinno być inaczej...

 

28 kwietnia 2006   Komentarze (10)

...

A tu jeszcze wielkanocnie przez chwilkę będzie... I wiosennie... A co! Notka naszpikowana zdjęciami... :-)

Swięta upłynęły zdecydowanie za szybko... Czas pędzi nieubłaganie... Były wiosenne porzadki... Kwiatki poprzesadzane i poukładane wreszcie na parapecie... Był koszyczek, z którym poszlam do swięconki... I kwiatek był na biurku... Złociscie żółty... Żonkil ot tak od taty...

A także to, na co czekałam... Najpierw zbierałam informacje... Potem przygotowałam mieszkanko... I wreszcie pojawił się ON... Rybek :-) Sliczny, ogniscie czerwony bojownik, z którym zdażylam się już zaprzyjaznic i stwierdzić, że to bardzo komunikatywna i żywa rybka... Już po kilku dnach tak spodobało mu sie na biurku, że wyraził chęć zostania tatusiem i zrobił gniazdko pianowe... Takie niby jajeczka :-)

Tesknię za Kuba... Tak bardzo odczuwam jego brak... Wczoraj napomknal o wspólnej wycieczce do ZOO... Ucieszyłam się, że będziemy mogli spędzić cały dzień ze soba... Tak mocno chcę się w niego wtulić... Zaprosiłam go na dni mojej miejscowosci... Co roku odbywaja sie wiejskie potańcówki w parku, teraz zaproszono Justynę Steczkowska... Beda jego znajomi z poprzedniej pracy, dzięki której poznalismy się...

Szkołę mam już praktycznie za soba... Liceum ukończyłam ze srednia ocen 4,53 :-) Cieszę się, dla mnie to bardzo wiele... Posrod ciagania po lekarzach, chorób i szpitali... Jestem zadowolona... We wtorek jadę na  wycieczkę do Warszawy... A w piatek zakończę pewien rodział w swoim życiu... I odetchnę z ulga...

Spotkałam dzisiaj starego znajomego... Poznanego dawno, potem kontakt się urwal... Miałam już zaplanowana wakacyjna pracę na wybrzeżu... Przebił moja ofertę zapewniajac pracę tu, na miejscu i w dodatku lepiej płatna... Potrzebuje hostessy, gwarantuje wypłatę w granicach 7,50 - 17zł/h zależne od kampanii promocji... W czasie studiów obiecał pracujace weekendy i około 800zł za nie... Starczy... Zgodziłam się... Do 20. maja mam czas na zrobienie ksiażeczki sanepidu... Cieszę się...

I czasem smutek pojawia się, a oczy zachodza mgła... Tak jak teraz, sygnał telefonu i sms z zapytaniem, czy gdzies baluje, bo on tak w klubie sie bawi... A ja dzisiaj odstawiłam antybiotyki, te najsilniejsze... I boli... A to jego druga impreza w tym tygodniu... Na ostatniej podrywały go jakies 16sto letnie dziewczyny... A my? Bo ja zawsze jestem jakby co... A impreza raz na jakis czas... Zaszkliły się oczy... Bo widzac zakochane pary czuję takie małe ukłucie w serduszko i przez mysl przechodzi, ze jednak cos jest nie tak jak powinno być.. I jeszcze ktos... Cos... Gdzies... Bo ja nie lubię jak działa się na drugim froncie... A jeszcze bardziej jesli działa się na kilku frontach jednoczesnie...

 

22 kwietnia 2006   Komentarze (12)

...

Zadzwonił... Tak po prostu... Noca... W pracy znalazł ustronne miejsce i chciał porozmawiać... O tych sprawach zwyczajnych, codziennych... Zaskoczona, by nigdy nie dzwonił ot tak... A tu taka długa rozmowa, w czasie której słyszac jego ciepły, spokojny głos uswiadomiłam sobie jak mocno tęsknie, jak bardzo mi go brakuje, jak strasznie go teraz potrzebuję...

Rozmawialismy o naszym spotkaniu i wielkanocnych podarkach... On z tych praktycznie myslacych mężczyzn jest... Nie kupi czegos, co się nie przyda, co stoi gdzies i się kurzy bezużytecznie... Powiedział, że dla mnie jeszcze nic nie ma, że nawet czasu na rozgladniecie się brakuje... Dlatego mam mu powiedzieć co, a jak nie to chce mnie zaciagnac do centrum handlowego na sponsorowane przez niego zakupy... A ja chciałabym, by sam pomyslał, co sprawi mi radosć, bez żadnych podpowiedzi... Ot niespodzianka...

Wiem, że ma jakies problemy w domu... Prosił bym czekała w nocy na niego na gg... Napisał, że zaraz będzie... Pózniej poprosił bym już dłużej nie czekała, tylko położyła się spać, bo ma w domu wojne... Nie wypytywałam... Jesli będzie chciał powiedzieć, zrobi to sam... Wiem tylko, że rodzice się do niego nieodzywaja, a on twierdzi, że na to sobie zasłużył...

Na jego skórze pozostawiam slady ust... Istnieję w dłoniach nieobecnych mężczyzn.. Milczaco przyznaję się do godzin spędzanych na czekaniu...

Czuję, że zaczynam tracić zaufanie do osoby, która przez ostatni czas była mi najbliższa... Znowu słowa bez pokrycia, takie same do wielu osob jednoczesnie? Kiedy mówił, że Kuba nie jest mnie wart, zaczynalam wierzyc jego slowom... Chyba nie jest tak jak powinno być... Znów za szybko komus zaufalam... Naiwnie...

Czas na wielkanocne, pachnace życzenia dla Was:
Swięto Wielkiej Nocy to czas otuchy i nadziei, czas odradzajacej się wiary... Życzę Wam, by Swięta przyniosły radosć, pokój oraz wzajemna życzliwosć... Oby skrzydła wiary przykryły kamienie zwatpienia i uniosły serca ponad przemijanie... Niech króliczek przyniesie Wam w prezencie, to czego najbardziej pragniecie. To "cos" nie musi być ani widoczne, ani dotykalne, może nawet nie pachnieć, ale niech będzie czyms bez czego nie można i nie warto żyć...

 

15 kwietnia 2006   Komentarze (11)

...

Maleńki oddzialik... 4 sale, a w każdej 5 łózek... Łazienka, kuchnia, dyżurka pielęgniarek i gabinet profesora... Na korytarzu telewizor, stoliki, krzesła... Mnóstwo smsów, telefonów, odwiedzin... Nawet Kuba zadzwonil... Kilka minut rozmowy i poprawa samopoczucia... I choć towarzystwo wspaniale, ciagle rozmowy, żarty, wspólne czytanie ksiażek na głos z kobietkami dzielacymi ze mna sale, to samotnosc doskwierala... Zwłaszcza wieczorem... Tak bardzo chciałam się mocno wtulić... Położyć główkę na silnym ramieniu i poczuć ciepło jego dłoni na mojej... Byl ostatnia mysla przed zasnieciem... Pierwsza po przebudzeniu... Zasypiałam szybko wspomagana malenka, różowa tableteczka... Rano usmiechalam się czytajac wysłane noca wiadomosci od niego... W tle przez dzień i noc gra magnetofon, by zagłuszyć szpitalna cisze, czasem szuranie na korytarzu... Ranna pobudka na mierzenie temperatury, potem prysznic, badania, osobiste konsultacje z profesorem, potem obchód lekarski i obchód studentów medycyny i tak mija dzień do obiadu... Pisze często, że teskni, pyta jak się czuje i obiecał, że jak tylko wyjdę i się spotkamy ugotuje specjalnie dla mnie obiad... Gdyby jeszcze tam był i sam zapytał szeptem czy choć troszeczkę tesknię... A nie smsem... Ale wiem, że nie mógł... Tydzień wczesniej do szpitala trafił jego brat, kilka dni po mnie tata... Powiedziałam mu, że ma byc przy nich... Ja sobie radzę...

Dieta... Zero kawy, soków, słodyczy, owoców, smażonych potraw... Codzienne badania, kieliszki leków co kilka godzin i zastrzyki domięsniowe... Najsilniejsze leki na oddziale... Wysuszyły mnie strasznie, nerki nie pracowały tak jak powinny... Pijac 3 litry wody mogłam niekorzystac z lazienki przez cały dzien... Brzuszek puchł... Rano 56 kg po calym dniu okropnego bolu i puchnięcia wazyłam 60 kg... Teraz unormowało się, choć nadal pobolewa jak cos zjem... Wiec ograniczam jedzenie do minimum... Wypisana przymusowo i niechętnie... Wysyp włosnicy i to w zaawansowanym stadium... Zgłosiło się 120 osób... Zwalniali tych lżej chorych... A ludzi z wlosnica lokowali na korytarzu, oddziałach chirurgii, dermatologii... Przyjechało tez kilka osób, którzy wrócili z wycieczki z Kenii... W końcu to też oddział chorób tropikalnych...

Nowopoznany i spotkany wczesniej chłopiec pisze, czesto dzwoni... I choć znamy dopiero miesiac... Przy nim czuję się bezpieczna... Nie wiem co czuję, a co powinnam czuć... A on wie, że ze mna będzie szczesliwy... Gdzies tam w podswiadomosci jest Kuba i to bardzo głeboko, jakby zrosniety ze mna...

Wysłałam Kubie kartkę wielkanocna... Taka...  Napisałam w niej to...

Kupię mu prezent... Taki, który chce, o którym mi mówił, którego szukał w Internecie i u kolegów, ale nikt nie ma... I wiem, że będzie się cieszył z tej płyty kompaktowej... Pewnie pierwsza oryginalna w jego kolekcji albumow sciagnietych z Internetu... Zapytał, co ja chcę dostać od wielkanocnego zajaczka... Moje cichutkie NIC... Bo ja przecież wszystko mam, niczego nie potrzebuję...

Jeszcze troszkę i będę mieć rybka kochanego... Bojownika ogoniastego... I kulę i kamyczki i roslinkę...
A teraz zabieram się do nadrabiania blogowych zaległosci... :-)

 

13 kwietnia 2006   Komentarze (13)
< 1 2 ... 12 13 14 15 16 ... 35 36 >
Blogi