• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Dotyk... Ten nieodczuwalnie wyczuwalny...

Spojrzenia niespojrzane... Marzenia spełnione... Sny słodkie... Romantyczna, uczuciowa, wrażliwa... Cała ja... Trochę zagubiona w otaczającym mnie świecie... Z mojego okna bliżej jest do gwiazd... Nauczyłam się, że mogę robić wszystko dopóki nie krzywdzę innych ludzi...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 01 02 03 04 05 06

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Odwiedzam
    • Ambi
    • Calaja
    • Errad
    • Grainne
    • Just-a-rebel
    • Kasia-87
    • Linka
    • Mama i ja
    • Moje
    • Summer
    • Sunkissed
    • Szukajaca prawdy
    • Unsafe
    • Zagubiona dusza
    • Zapiski taty
    • Zlamane skrzydla

Archiwum

  • Grudzień 2010
  • Sierpień 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003

Najnowsze wpisy, strona 12

< 1 2 ... 11 12 13 14 15 ... 35 36 >

...

Odwiedziłam dzisiaj pania, co pomagała mi przygotować się do matury... Za 5 dni urodzi dzidziusia... Wspaniale spędzilam z nia czas, układajac malenkie ubranka, pomagajac jej spakowac torbę do szpitala, rozmawiajac, smiejac sie, sprawdzajac znaczenie imion dla malenstwa... Juz nie mogę doczekać się kiedy ta kruszynka przyjdzie na swiat... I juz Kuba się ze mnie smieje, ze odruchowo w wózeczki zagladam...

A dzisiaj kochanie kupiło upragniony samochód... Taki zielony... Smiałam się, że pod kolor moich oczek... Mam nadzieję, że pomoże nam to skrócic czas dojazdów do siebie i wydłużyć czas spotkan... Pierwszy weekend wolny od dawna... On spedzi w pracy, a ja w domu... Bo niektórych rzeczy nie da się przeskoczyc ot tak... I znow rozłaka... Szef zabiera mnie na tygodniowy wyjazd do Sopotu... I cieszę się ogromnie, bo więcej pieniażków, bo morze, którego tak mi brak, bo jedziemy wczesniej by się rozlokować i poplażowac troszkę... Ale tesknie... Juz teraz i nie chce wydłuzac tego czasu...

A jutro z samego rana do kosmetyczki... Skusiłam się na tipsy... Trzeba wreszcie zabrac się za swoje paznokietki... A taki ladne francuskie pazurki mi się zamarzyły...

Slucham Jamesa Blunta i Tiziano Ferro, na zmiane... Mysle... Powiedział dzsiaj cos co zabolalo, zakuło pierwszy raz od dawna... Nawet o tym nie wie, nie dałam po sobie poznac... Słowa wypowiedziane bez zastanowienia... Nieswiadomie, a nie daja spokoju... I nie mogę go winic... Tylko, że ja się staram, poswiecam wiele... A on to wszystko uproscil, sprowadził do jednej rzeczy... Nie chcę tak...

Zostało jeszcze kilka pytan...
Pozostało jeszcze kilka odpowiedzi...

 

20 lipca 2006   Komentarze (6)

...

Nareszcie czas na długo oczekiwany odpoczynek... W domowym zaciszu... Weekend wyczerpujacy... Na pełnych obrotach, pracujac po 16h dziennie... Ale pełna satysfakcja, bo choć godzin dużo i niewyspana, to za to życiowy utarg i szef dumny :-) A w Lwówku Slaskim ciekawi ludzie... Pani, która wydała 60zł, by kupić żelki dla swojego ukochanego pieska... I pan sprzedawca rzadkich okazow motyli z całego swiata... Jeden taki podarowany wisi na scianie w moim pokoju... I kg mniej... Z tego to akurat zadowolona bardzo, chociaż Kuba mniej... Objal mocno i stwierdził, że nie chce już zebym sie odchudzała... Bo jesli na rekach mnie moze nosic, to wage mam idealna... I zawiedziony był, że spódniczka kupiona miesiac temu jest już za duza...

I dostałam decyzję z uczelni... O przyjęciu na studia... O tym, że gratuluja i jestem już studentka filologii germanskiej... Że mam czekac na legitymacje, indeks, plan zajec... Że hiszpanski na pierwszym roku, i moduł turystyki sródziemnomorskiej dodany... I ciesze sie przeogromnie, bo to jest wlasnie to uczucie, kiedy spełniaja sie marzenia...

13.07. swietowałam 19ste urodziny... Z nim, we dwoje... Zaprosil do siebie, poznałam bliżej mame, tate, jego brata i bratowa... I porwał do kina, na przesmieszna bajke.. I rozpraszał co chwilkę kradnac pocałunki... I prezent dostałam, chociaz zabroniłam mu cokolwiek kupowac ze wzgledu na kino! A on uparciuch i wydał zdecydowanie za dużo... I czuję, że zblizylismy sie do siebie... Tylko wiecej czasu ze soba... O nic wiecej nie prosze... Do szczescia nie brakuje juz nic... Bo marzenia sie spełniaja... Naprawde!

Zmieniłam telefon, i tak troszeczkę jeszcze sie w nim gubie... Mmsy dla mnie to nowosc, a co chwilke dostaje jakies obrazki, dzwonki... :) I wreszcie kupiłam strój kapielowy, a to było wyzwanie, bo poszukiwanie bikini rozpoczełam juz w zeszłym roku... A teraz jest, taki jak mial byc... Wiazany, w paseczki... Teraz to moge jechać nad morze :) A co!

 

18 lipca 2006   Komentarze (8)

...

Pokażę Wam jak pracuję... Cukierkowo... O tak...  Tym razem w Górach Sowich, nad potokiem, wsród latajacych malenkich swietlików... Wypoczęta... I pieniażków znów przybyło sporo...

I zerwana przyjazn z przyjacielem... Po 13 latach... Żal okropny, choc wypowiedzianych słów cofnac nie mozna... A zranil najmocniej na swiecie... Zaborczy, zazdrosny o moja prace, zwiazek, studia... A ja cieszyłam się tak z każdego jego sukcesu, z awansu... A on od razu mówi, że się przechwalam... A ja tylko dzielę się radoscia, Kuba ze mnie dumny, że udaje mi się, że ma swietna prace.. Cóż... I na nasz wyjazd morski miała się dołaczyc para wspolnych znajomych... Jednak ów przyjaciel sprawił, że im zmieniło się upodobanie i wola już niegdzie nie jechać...

Poniedziałkowy wieczór spędziłam na przedstawieniu teatralnym... Bo wygrałam bilety znów, przez Internet... Takim kameralnym, było tylko kilka osób... Stoliki ustawione na swieżym powietrzu, aktorzy na wyciagniecie reki... To niezwykle intrygujacy spektakl teatralny w interesujacej oprawie i interpretacji. Opowiada niebanalna historię dwojga samotnych ludzi spotykajacych się niby przypadkiem na parkowej ławeczce. On i Ona. On szuka dziewczyny na jedna noc. Ona pragnie mężczyzny na całe życie. Próbuja odnalezć się, ale nie idzie im łatwo. Prowadza dialog, w którym odkrywaja przed soba i widzem swa przeszłosć, oszukuja się wzajemnie, by za chwilę odkryć najskrytsze tajemnice. Bawia, wzruszaja, zastanawiaja. „(...) w dzisiejszych czasach problemy tych dwojga wydaja się jeszcze bardziej aktualne. Obie postaci przekonuja. Ona zagubiona i niepewna siebie tęskni za mężczyzna. On, mężczyzna o niekryształowej osobowosci wybrał się na podryw. I odnajduja się w parku, przy tytułowej ławeczce. Ale to dopiero poczatek całej historii.” I miałam tam isc z nim... Bo o milosci, bo razem... Ale zmeczony po pracy, nadgodziny w tym upale, przy rozładunku... Poszlam z kolezanka... Chociaz... Tak bardzo chciałam, by to zobaczył... Dałoby mu to domyslenia... Sam postepował kiedys tak jak bohater spektaklu...

A dzisiaj maturalnie... I zadowolona... Chociaż germanistyka na Uniwersytecie Adama Mickiewicza poszła w zapomnienie... Jutro potulnie pójdę podpisać umowę w prywatnej szkole... Oddam ciężko zarobione pieniażki i będę studentka... To, że nie zdawałam ustnej rozszerzonej przekreslilo... Papierów nie przyjma na uniwersytet w ogóle...

Maturalnie dobrze, choć zawsze mogłoby być lepiej... Z historii najmniej, a ja przecież chciałam sobie podarować egzamin historyczny i w ogóle na niego nie isc, bo nie zdazylam powtórzyc, przygotować się... A jednak :)

Język polski ustny 100%, poziom podstawowy 76%, rozszerzony 58%
Język niemiecki ustny 90%, poziom podstawowy 87%, rozszerzony 54%
Geografia poziom podstawowy 50%, rozszeszony 64%
Wiedza o społeczeństwie poziom podstawowy 68%, rozszerzony 64%
Historia poziom podstawowy 33%, rozszerzony 54%

A tak wiele osób nie zdało... Bo przecież statystycznie co piaty maturzysta miał dzisiaj łzy w oczach... I znajomych żal...

 

11 lipca 2006   Komentarze (7)

...

Smsowo... Między nim a mna...

 

***

 

Sygnałek z mojego telefonu... W srodku nocy...

On: Czemu nie spisz? Nie może moje Sloneczko spać?

Ja:   Nie może.. Rozkopalam kocyk i tak leze.. wiem, że Ty tez nie spisz... Chcialabym się teraz w Ciebie wtulić

On:  Spij Słoneczko, spij. Aaa kotki dwa szarobure obydwa :*

Ja:    Kochany jestes :* Jak kolysanka dla małej dziewczynki.. Zamykam oczka, dobranoc :*

 

***

 

On: Kocham Cię Kochanie moje. Zaraz napiszesz, ze pisze tak jak jestem pijany, ale wtedy latwiej wyrazic to co czuje :*

 

A ja spałam słodko, sniac kolorowo... O nim...

 

***

 

Ja:   Przede mna wino, to rubinowe, słodkie.. Zastanawiam się za co wypić... Wiem, że za nas... Ale czego brakuje nam do szczęscia?

On:   Jak na razie to chyba tylko czasu dla siebie :*

 

***

 

On: Dobranoc Słoneczko :*. Wiesz, ze dzisiaj jest swiatowy dzien pocalunku? :*:*:*:*:* Jak się spało?

Ja:   Dobranoc, odpocznij po całonocnej pracy... A taki dzień w ogóle istnieje? :* Spało się dobrze, choć brzuszek dokuczał przez pół nocy...

On:  Buzi w brzuszek :*

 

***

 

Tak wiele słów, mysli... Smsow, rozmow tych internetowych i tych przytulanych w cztery oczy... I tak dobrze wreszcie, tak spokojnie... Zaczynamy miec dla siebie wiecej czasu... Godzimy pracę i obowiazki z nami... 2 lata naszej znajomosci... Prawie nikt nie wierzył w ten zwiazek, prawie wszystko odradzali ponowny powrót do siebie... Wiec dlaczego jestem szczęsliwa?

 

***

 

Jak na razie spełniam wszystkie moje zakupowe zachcianki... Starcza na wszystko, a jeszcze 3 miesiace pracy... Wypisana lista, tego co chciałam kupić, wymienić... Poskreslana, zostało kilka drobiazgów... Na co więc teraz zbierać? :) Myslę o odwiedzeniu kosmetyczki i jakis nowych pazurkach...

 

***

 

I w planach mam zmianę mojego wysłuzonego Sagema na inny, lepszy model... I tylko wahanie, który? Wizualnie nie potrafię się zdecydować... Mój telefon musi dzwonić, wysłać smsy, a mmsy sa juz dla mnie nowoscia... Hmm...

Nokia 6030, czy Siemens C75?

 

07 lipca 2006   Komentarze (12)

...

Pieniazki spływaja, a ja dzielę je równo, odkładam... Przez ostatni weekend pracowałam 15h na dobę... Zmęczona, ale chcę udowodnić szefowi, że zaslużyłam na wyjazd nad morze... Pracujac czekam na wyniki matur... Kilka dni...

Czwartek spędzilam z siostra... Bylysmy w kinie na "Dzunglii"... Po raz kolejny bawiłam sie swietnie ogladajac film animowany... W piatek długo wyczekiwane spotkanie z Noelem, już kolejne... Bardzo się cieszę, że udało mi się wykrasć kilka chwil z zabieganego dnia... Mam nadzieję, że kolejne spotkanie będzie dłuższe... Zaplanowane już muzea i ZOO. I przydałby się mój mały rewanz... Gdansk?

A dzisiaj fryzjer... Jestem pełna podziwu dla nożyczek i zmysłu artystycznego pani Kasi :) Wygladam zupełnie inaczej... Włoski skrócone, pocieniowane, wyprostowane.. Pojawiła się też grzyweczka taka na ukos, dodaje tajemniczosci... Kuba zachwycony...

Miały byc wspolne zakupy dzisiaj, a jednak zmienilismy swoje plany... Szukalismy kwatery na wrzesniowy wyjazd nad morze... I znalazlismy kilka, a jedna bezapelacyjnie wysunęła się na prowadzenie - o ta: http://www.helena.e-swinoujscie.com.pl/ - a to za sprawa olbrzymiej wanny i luksusowego wystroju wnętrz... A zwłaszcza pokoik na poddaszu mnie urzekł... Przez cały dzien leniuchowalismy w łozeczku, rozmawialismy nie mogac nacieszyc sie soba... Potem najpotrzebniejsze zakupy w sklepie, jedzonko na ogródku, pod parasolami i spacer... Obiecane kino gdzies w miedzyczasie, mam nadzieje, ze jeszcze przed moimi urodzinami.... I chociaż czasem watpie - zreszta jak kazdy człowiek, to wiem, że warto... Powiedział, że tylko ze mna jezdzi ostroznie samochodem, ze przy mnie pali mniej papierosow, pije mniej alkoholu, ze ma nadzieje, ze nie pokłocimy sie na naszym wyjezdzie - a przeciez my nigdy tak naprawdę się nie pokłócilismy... Mysle, ze mam na niego dobry wplyw i choc troszke go zmieniam... Staram sie rozumiec... Choc dzisiaj zauwazylam, ze był troszke nie swoj i jakby smutny... Chciałabym poznac blizej jego znajomych, wtedy zzylam bym sie z nim jeszcze bardziej... I znow tesknie tak okropnie...

Odezwało się to cudowne uczucie, że jestem bezpieczna z nim... I nic mi nie grozi...

 

01 lipca 2006   Komentarze (7)

...

Wygrałam wycieczkę... W radiu... Do Kopenhagi... Dwuosobowa... Promem z basenem, restauracja, dyskoteka... Z kajutami luksusowymi, dwuosobowymi, z łazienka i prysznicem... Zabieram ze soba Kube... Urlop ma już załatwiony... Na wrzesien... Planujemy wakacje w Swinoujsciu, blisko do Danii i Niemiec... I plaża, morze, romantyczne spacery z zachodami słonca i tylko my...

Dostałam wypłatę... 420zł a kolejne 400zł czeka, by wpłynac na moje konto... Dziele równiutko... Wkładam do pudelek... W jednym sa tylko moje, te na strój kapielowy, wakacje, fryzjera... A w drugim, te odłozone na studia... Rezygnuje z promocji... Chociaz zal, bo nie pali sie za soba mostow i lubie ta prace... Ale znalazlam mniej meczaca, lepiej platna, z wyjazdami... W weekendy, na tydzien w góry, na dwa nad morze... Jezdze, pracuje, zwiedzam.. Szef oplaca dojazd, hotel a ja z kolezankami sprzedaje cukierki, zelki w 10 metrowym namiocie Haribo... Kawka, herbatka, muzyczka, mnostwo ludzi, zwiedzanie, koncerty i towarzyszace temu imprezy... Byłam jeden weekend blisko Wrocławia, zabawa przednia, atmosfera wakacyjno - obozowa... Dzisiaj szef przyjechal z pieniazkami, zadowolony dał premie za sprzedaz w wysokosci 4000zł.. Zdolna jestem, a co :-) Obiecał ponad 1200zł za 2 tygodnie nad morzem... Tylko boje sie o zwiazek... I tak rzadko sie widujemy... A ja komplikuje, wyjezdzam, zapełniam weekendy wiedzac, ze tylko wtedy on ma wolne... Chociaż Kuba napisał, że mam jechać skoro mam taka szanse i mozliwosc zarobienia takich pieniedzy... Ale tesknie... Cholernie... Czasem chce mu tyle powiedziec, a jak sie spotykamy to cisza... Bo przeciez nie bede cofala sie wstecz, skoro to juz przedawnione... Nie chce odrzucac tej pracy... Z jednej musze zrezygnowac, nie rozdwoje się, a one ze soba koliduja... Chociaz chcialabym znalezc cos stałego, regularna pensję, zatrudnienie...

Na wlasnym blogu jestem gosciem... Wczoraj miałam swoja pierwsza wizyte u ginekologa... Trwała 40 minut, pan mlody, sympatyczny, delikatny i jak dla mnie zdecydowanie za przystojny... Zbadal, a ku mojemu zdziwieniu nic nie bolało :-) Tableteczki zapisal, choc mam co do nich pewne watpliwosci... Bo jak zaufac takiej malej kuleczce? I jak taka kuleczka moze dokonac tylu zmian w moim organizmie? Dzisiaj rajd po aptekach... Dziwne, że za ten sam specyfik w jednej aptece pani kazala zapłacić mi 37 zł a w drugiej tylko 23zł... Jestem ciekawa... Teraz tylko czekam na rozbudzenie kobiecosci... A tableteczki to Novynette...

Zastanawiam sie jaki bylyby dla mnie inny mezczyzna... I czy pokochałabym tak... I czy inaczej traktowałby mnie... Dzis znow obserwowała szczescie innych... Zupelnie rozne od mojego... Nie porownuje, ale poczulam, ze czegos mi brak... Czestszych spotkan, dluzszych rozmow... Nie tylko fizycznosci... Pogubiłam sie znow... Czy bede miala do kogo wrocic jesli zdecyduje sie na miesiac pracy nad morzem?


 

20 czerwca 2006   Komentarze (11)

...

Rozkochana... Wciaż bardziej i mocniej... Wciaz na nowo... I motylki w brzuszku, i chodzenie na paluszkach nad ziemia... I blask w oczach... Szczescie...

Dzień, wieczór, połowa nocy... Razem... I choć na poczatku nerwowo i tak jakos z dystansem... Bo chcialo się opowiedziec wiele, bo wiele wydarzyło się przez ten długi czas... To od czego zaczac? Bo martwiła cisza ta zła, gdy niewiadomo co powiedzieć... Bo nie ma o czym? Przez kilka zbyt długich chwil... Jakby zniechęcenia...

I na przystanku czekał... I wycieczkę autem zafundował, by nakramic rybke brata... A ja mogłam obserwować, patrzeć jak skupiony prowadzi samochód... Obiadek ugotował i nawet wyjadał z mojego talerzyka... I uczylismy sie razem na jego egzamin... On czytal pytania i odpowiadał a ja sprawdzalam odpowiedzi.... Tłumaczył, pokazywał, objasnial jak działa ten piekielny komputer... A potem egzamin zrobiłam mu praktyczny... Dzisiejszy  zdał, obronił i ma już tytuł pana technika informatyki...

I przytulał tak najmocniej na swiecie... Głaskał delikatnie, całował namietnie tak... Że w główce kręciło się rozkosznie... A potem film ogladalismy... I koledzy na mecz przyszli z siatka piw... I poznałam wszystkich po kolei, tych co on zna od 10, 13 lat... Strasznie weseli, mili i sympatyczni... I kontakt wspólny nawiazany, i nawet słowa ukochanego zazdrosnika, ze to może tam gdzies wsrod nich jest wybranek mojego serca... Pijana szczesciem i alkoholem... Drinki sporzadzane specjalnie dla mnie... Jego głowa na moich kolanach i meczowe emocje... Nawet zapalić papierosa nie szedł, bo stwierdził, że było mu zbyt wygodnie...  Splecione dłonie i kradzione pocałunki... A to chyba ważne wydarzenie jesli mężczyzna przedstawia swoja kobietę najlepsiejszym kolegom?

Czas mijał nieubłaganie... Kolejne godziny zmieniały się z każdym mrugnięciem oczu... Koledzy zdazyli pójsc do domu, północ zdazyła wybić... Lezelismy wtuleni w siebie... Tak scisle... Tyle razy szeptał, że kocha... Tyle ważnych słów padło... A ja w oczach znów miałam szczęsliwe łzy... Uwialbiam kiedy mówi my... Kiedy nawet przy kolegach mówi, że musimy zobaczyć, pojechać razem... Kiedy prosi mnie o wakacyjne lekcje niemieckiego, tak potrzebne mu na studia... To takie małe zapewnienia... Na nasze wspólne kiedys... Prezent też dostał imieninowy zaległy... Zdziwiony bardzo, bo myslał, że kartka wystarczy... A ja zaskoczyłam go pachnacym plynem do ciała i wloskow i zapalniczka zapakowana w metalowe pudelko, na czerwonym aksamicie... Strasznie mu sie podobała, a jego koledzy stwierdzili, że też takie chca... Elegancka z serduszkiem... Które podswietla się przy zapalaniu... Wiem, że bedzie miał ja przy sobie... Moze wtedy pomysli o mnie?

Tak bardzo tęsknie teraz... Nie wiem jak wytrzymam te dni bez niego, nie chcę już takich długich przerw, tak rzadkich spotkań... Potrzebuję go ot tak codziennie... I tak załuje, ze nie mogłam zasnac dzis przy nim... I obudzic sie rano w jego ramionach.... Marze o wakacyjnym wyjezdzie, wspolnych nocach i porankach... O wspólnych wypadach ze znajomymi... Myslałam, ze bede czuła sie obca wsrod jego przyjacioł, ze beda rozmawiali miedzy soba, a ja tylko sluchała... Cały czas tlumaczyli, objasniali mi swoje przygody... A ja poczułam się jakbym znała ich od dawna...

Wiem, że nie jestem idealna... Kocham i boję sie go stracić... Bo co jesli uczucie wygasnie nagle? Nie chcę watpic... Niech magia trwa...

 

11 czerwca 2006   Komentarze (6)

...

Zapomniany blog... Zakurzone blogowisko... Zaległosci... Niechęć?

Matura ustna z polskiego zdana... 20/20 pkt... Papiery na studia złożone... Filologia germańska z turystyka sródziemnomorska i językiem hiszpańskim... Wymarzony kierunek... Już prawie jedna noga tam jestem... Wystarczy mieć zdane wszystkie pisemne, bo o niemiecki sie nie martwię w ogole, podpisać umowę... Pracuje... Ostatnio 7 dni w tygodniu... 3 dni w biurze podrózy, 4 dni na promocjach... Bywa, że po 10h... Przez weekend zarobiłam 280zł, zdecydowanie więcej potrzebuję, by opłacic studia... 56 kg, czasami jem 2 posilki dziennie... Chociaż waga po pobycie w domu rosnie... A ja wolalabym, żeby malała... Jeszcze...

Chcę słoneczka, ciepełka i morza... Miałam mozliwosc spedzenia dwóch tygodni w Grecji, Chorwacji za 400zł... Tylko on, jego urlop, brak pieniędzy akurat na wyjazd... I siedzę w domku przez jego osiołkowe uparcie...

Zdrowie... Badania, kontrole... Jeden lekarz mówi, że zdrowa, że zadnych problemów w przyszłosci nie będzie, ze odpornosc nabyta... Drugi mówi przeciwne słowa... Zdecydowanie nie lubię słowa ryzyko... Maraton po specjalistach rozpoczęty... Jeszcze ginekolog i dentysta... Sami panowie...

Między nami układa się, raz lepiej raz gorzej... Teraz dobrze, chociaż ja smutna, wypalona z uczuc... Nie wiem dlaczego przestało mnie cieszyć już cokolwiek... On ostatnio komplementuje, zabiega, stara się... Dzwoni, bo ma ochotę... Jutro cały dzien razem... Wieczorny, mundialowy mecz z jego najblizszymi kolegami... Stwierdził, że będę tam jedyna kobietka w tym meskim gronie i to w dodatku tylko i wylacznie jego... I troszeczke stres, jak odbiora mnie oni... A potem mam spać u niego... Ale to chyba nie najlepszy pomysl... Nastepnego dnia rano on broni pracy dyplomowej, a ja pracuje...

Rodzice nie ufaja jemu... Wola przyjechac po mnie w srodku nocy... Nie rozumiem, bo przecież powinni ufac mi... A nie szperac w szafkach w moim pokoju w poszukiwaniu niewiadomo czego... Nie zawiodłam... Nigdy... A ograniczaja... I przyjada... Ciekawe czy z wspólnych, wakacyjnych, weekendowych wypadów też będa mnie odbierać? Sytuacja w domu nie jest najlepsza... Ostatnio...

 

09 czerwca 2006   Komentarze (7)

...

Nigdy nie pomyslałabym, że na drodze do mojego szczescia stanie Mama...
Przecież jestem już duża dziewczynka...
Nie ma czego zabraniać?

 

23 maja 2006   Komentarze (13)

...

Żeby tylko sił do czwartku starczyło... Żeby zdrowie pozwoliło zdać ten polski... A potem niech się dzieje co chce... I żeby już tak nie bolało... W dodatku pogoda wywołuje we mnie nastrój melancholii i przygnębienia... Na parapecie usiadł wróbelek... Dziabnał w okno... Wystraszył, choć z usmiechem...

Wczoraj wspaniały dzień... Zabrałam chrzesniaczka -moje słodkie Maleństwo - do wesołego miasteczka... I to tak jak przeniesienie w czasie do dziecinstwa... W kolejkach gorskich, w podniebnym sloniku, wirujacych samolocikach, czy w zderzajacych się samochodzikach... I ja taka duza a bawiłam się swietnie, i smiech dziecka wynagradza wszystko...

A wieczorem koncert Justyny Steczkowskiej... Deszczowy taniec z parasolkami... Grupa znajomych i ta niesamowita atmosfera... Muzyka, spiew, jej głęboki, czysty głos... Słowa piosenek sprawiały, że łzy mieszały się z deszczem... A Justyna przesympatyczna artystka... Zabawiała publicznosc, nawet zeszła ze sceny na dół, by bawić sie z nami... A już nie wspomnę o konkursie tańca dla panów z różnych przedziałów wiekowych... Pózniej smiechem odgonilismy deszcz... A on napisał dzisiaj, że gdyby inny termin, to bylibysmy tam razem... Cóż... Tylko słowa...

A ja przytulić się nie miałam do kogo... I nikt nie ogrzał zmarznietych dłoni... Oddam kocham za kocham, dotyk za dotyk Twój...

Kubus: Wiesz co mi sie w Tobie ostatnio zaczelo podobac?
Natalka: Nie wiem, co?
Kubus: to ze jestes tak wyrozumiala...
Natalka: Staram się być...
Kubus: inna juz dawno by miala dosyc
Natalka: tak myslisz?
Kubus: tak
Kubus: a ty juz masz?
Natalka: sprobowalismy drugi raz nie po to by sie poddac... Skad taka mysl?
Kubus: nie wiem.

Wyrozumiałosc... A może to po prostu delikatna forma zrezygnowania... Że spotkania od okazji do okazji... Dlaczego zapytał, czy mam dosyć [??] I tylko... Ta impreza miała byc odwołana... A on na niej był... I w nocy pisał, że własnie zszedł z konsoli... A przecież wiem, że to oznacza koniec pracy a poczatek picia i zabawy... Bo to dla tych dziewczyn gra... Bo to na nie patrzy jak dla niego tańcza... A tańcza tak jak im zagra... Leżałam w łózeczku i zastanawiałam się jak długo tak będzie... Czytam o cudzym szczesciu, widzę cudze szczescie za oknem... I brak spaceru po magicznym ogrodzie, zwyczajnej radosci, czy przytulenia bez podtekstów... Czasami myslę, że on dzieciak jeszcze - a ja niby taka rozsadna ulegam... Żeby tylko to mnie kiedys nie zgubiło... Jemu wygodnie a mnie mniej jego... I dzisiaj nie chce z nim rozmawiac... Ktos to rozumie?

 

21 maja 2006   Komentarze (10)
< 1 2 ... 11 12 13 14 15 ... 35 36 >
Blogi