Ostatnio przeżywam wszystkie znane mi stany emocjonalne... Od radosci po łzy, wsciekłosc i płacz...
Przedsesyjny przepustkowy egzamin zdany, mam te swoje 80 na 100 pkt. Teraz zaczał się prawdziwy wyscig szczurów... Bardzo nerwowa atmosfera na uczelni, bezradnosc i łzy w mojej grupie to codziennosc i niestety udziela się to wszystkim...Na 1 roku jest nas 90 osób... Przewidziane miejsca na 2im to niewiele ponad 30... I bardzo się boję...
Teraz tydzien zaliczania przedmiotów, zbierania wpisów, w piatek egzamin ustny z hiszpanskiego... To nie przeraża mnie tak bardzo jak sesja... Chociaż poziom podniesiony drastycznie... Ostatniego koła z fonetyki nikt nie zdał, nikt nie zdał też poprawki jednej, drugiej... Z założenia nie może byc więcej, ale jak ulać 100% grupy? Zdałam za 5 razem, inni jeszcze walcza...
Z innego przedmiotu jest zasada, że nie ma poprawek z kół, a żeby dostac zaliczenie można miec nie zdane 1 koło... W takiej sytuacji sa 4 osoby łacznie ze mna... W srode ostatnia szansa dla reszty - dopytka, jesli nie pozostaje im wrzesien, bez żadnego podejscia do sesji czerwcowej...
Nie mam już siły ani ochoty... Najchętniej spalabym... Po zdobyciu zaliczen zostanie mi tydzień czasu do egzaminów... To w sam raz by powtórzyć gramatykę, ale za mało by opracowac 4 lektury i nauczyć się całej ksiazki słówek, które sa spychane przez nas wszystkich na szary koniec, bo nie ma czasu... Uczyc sie 700 tygodniowo? Czasem nawet na 300 nie starcza czasu...
Nawet miłosc pokrywa kurz...
Ostatnio nerwowi jestesmy oboje... Może troszke zazdrosna jestem, o jego studia... Wszystko zalicza, a tak naprawde godzine tygodniowo nad ksiazkami nie przysiedzi... A moje nieprzespane noce... Przez jego nowa prace cały nasz harmonogram spotkań przewrócił się do góry nogami... Teraz od 8:00 do 19:00 w trasach, za kierownica... W tym zabieganiu, ograniczeniach czasowych nie ma nawet czasem jak wysłac smsa... Plany wakacyjne też legly w gruzach... Nie ma szans na urlop, choć morze, góry już zaplanowane... Tak drastycznie trzeba to teraz skrócić i rozłożyć na kilka weekendów...
Wczoraj spędzilismy razem cudowny, romantyczny wieczór... W przytulnej kawiarence, przy pysznej kawie i pucharku lodów... A potem kabaretowo - tym razem ci, co wygrali krakowska Pakę... W końcu w czerwcu mija 1,5 roku jak jestesmy razem...