Jestem najszczesliwsza kobieta na swiecie...
Nie potrafię opisać tego co czuję, uczuć, które kumuluja się we mnie, mysli, które tłocza się chaotycznie w mojej głowie... Coraz silniejsze, coraz mocniejsze, coraz trwalsze... 3 cudowne dni spędzone ze soba... A wskazówki zegara przyspieszaja kilkakrotnie swój bieg gdy jestesmy razem... W piatek przyjechał, uczylismy sie wspolnie niemieckiego, sprawiało mi to wiele radosci... Siedzielismy do pozna, nie mogac sie rozstac, w koncu zamiast do domu, pojechał ode mnie prosto do pracy na nocna zmiane... W nocy obudził smsem, ze mam przyjechac nastepnego dnia, ze jest grill u znajomych i ide tam z nim i jego przyjaciółmi... I znów chciałam, ale jak? Gdy ostatni autobus do domu odjezdza po 23... Ale powiedział, ze nie pozwoli mi jechac autobusem i bede spac u niego... I tak przezylam najcudniejszy weekend.... Wrocilismy wspomnieniami do tego co było, do powrotu do siebie i jego powodow, do dnia kiedy sie poznalismy... Mija 9 miesiecy odkad postanowilismy sprobowac wejsc po raz drugi do tej samej rzeki... Nie załujemy...
Koledzy mówia o mnie, jego żona lub nazywaja mnie pania.... Od jego nazwiska.... Rozbawiaja mnie tym niesamowicie... Sam grill niezwykle udany, choc z poczatku bycie jedyna kobieta wsrod kilkunastu mezczyzn krepowało mnie... Gosciny gospodarza nie sposób było nie chwalic... Na stole znalazł sie nawet kawior, przerozne alkohole w ogromnych ilosciach... Dom urzadzony z przepychem, wielki, przebogaty do naszej dyspozycji... Smialismy sie z przepastnej lazienki, w ktorej mozna bylo sie pogubic... Tak dobrze czułam się bedac tam z tymi ludzmi... Tak ciesze sie, ze coraz blizej poznaje jego przyjaciol...
Powrot do domu, do jego domu nad ranem, w deszczu... Kilka godzin snu, rano pospieszny prysznic i... Oficjalnie poznalam jego rodzicow... Przesympatyczna, troskliwa mama, i tata, do którego jest tak bardzo podobny... Nie czulam skrepowania, ale przeogromna radosc... Zjedlismy w czworke niedzielne sniadanie, rozmawiajac, zartujac, opowiadajac wrazenia z nocnego grillowania... Myslalam, ze bede zestresowana... Ale taka ciepla, rodzinna atmosfera ogarnela mnie i zdenerwoanie minelo...
I tylko, że jeszcze nigdy brzuszek nie dokuczał tak wraz z obudzeniem sie mojej kobiecosci... Do bolu jestem przyzwyczajona... Comiesiecznie... Ale dzis? Widzialam strach w jego oczach i bezradnosc, kiedy lezalam nie mogac poruszyc sie z bolu... Kiedy oczy szklily sie od lez, a ja zagryzalam wargi i wtulalam sie najmocniej w niego, by nie rozplakac sie w trakcie tak bolesnych napiec i skurczow... A on masowal brzuszek, do domu odwiozl wczesniej, chociaz mialam zostac na obiedzie... Czuly, troskliwy, opiekunczy, mój...
Jak mam zasnac dzisiaj? Bez splecionych w uscisku ciał, bez jego oddechu na moim policzku, ramienia oplatajacego talie, palców wplatanych w moje wlosy? Jak mam czuc sie bezpiecznie w pustym łózku?
Dlaczego im czesciej sie widzimy, tym mocniej tesknie? Odliczam czas do wtorku... A potem 16 długich dni, kilkaset kilometrów rozłaki, bo praca, bo Polanica, bo do konca sierpnia... Tak potrzebne pieniadze, na studia, na nasze wakacje... To bedzie kilka wrzesniowych dni, ale juz odliczam czas do ich rozpoczecia... Do zajecia malego pokoju na poddaszu, do zasypiania i budzenia sie przy nim...
Ale to przeciez cos znaczy, prawda? Coraz czestsze spotkania, wyjscia z jego kolegami, jego przyjazdy do mnie... Poznanie rodzicow... Juz nie tylko na dzien dobry i do widzenia... To, że traktuje nas powaznie, a wczesniej nie zawsze to odczuwałam... I jaka dumna poczulam sie kiedy jego mama w rozmowie powiedziała, ze wie, ze mowił jej o mnie, że opowiadał... Nie miała nic przeciwko bym mogła tam spac... I tak samo kiedy wchodzilismy do domu, gdy powiedział, że mama pyta kiedy oficjalnie mnie przedstawi... A dzis sniadanie...
I tylko... Bo ona wraca... Z kazdym dniem zbliża się powrót Agaty do Polski... Boję się, że przez nia możemy się oddalic... A tak blisko juz ze soba jestesmy... Ale gdzies w pamieci sa slowa, ze ona jest bliska idealu, ze ona w hierarchii jest wyzej nawet od kumpli, których zna 15 lat... Że przyjaciółka... Że kiedys... Przeszłosc mnie przesladuje... Chciałabym, by znalazła sobie chłopaka... By tylko oddaliła się od nas, od niego... Na koncu jezyka pytanie, czy cos sie zmieni po jej powrocie miedzy nami? Jak na razie niewypowiedziane...