...
I znów przyjechał... I znów zielone autko zaparkowane pod domem... I chociaż deszczowo i chłodno, a za oknem szaro, buro - to kiedy jest się razem wszystko inne jest nieistotne... I znów przytulana, głaskana, tulona... I to uczucie, że przy nim to nigdy nic złego się nie stanie... Opatrzyłam jego zraniony w pracy paluszek, nakleiłam plaster... I pomyslałam, że nie tylko chcę przy nim budzić się rano i zasypiać wtulona w niego... Ja chcę szykować mu kanapki do pracy, nauczyć się dla niego gotować i czekać kiedy zmęczony wróci z pracy...
Powiedział, że kocha... Ze dobrze mu ze mna... A ja mocno przytuliłam, by nie widział toczacych się po policzkach szczesliwych łez... A potem zabrał do swojego kuzyna... Poznałam kawałek jego rodziny... Razem z kuzynem grzebali w autku, a ja z narzeczona przegladalam katalogi mody slubnej zachwycajac sie sukienkami... Bo oni za rok o tej porze będa stali na slubnym kobiercu... I jesli wytrwamy razem do tego czasu, bedziemy bawic się w przyszłe wakacje na weselisku... I poznałam problemy rodzinne i tak stałam się chyba taka bardziej jego przez to... Bo przedstawił jako swoja kobiete... Jego bratowa jest w 3 miesiacu ciazy, a ja juz wyczekuje narodzin Malenstwa... A przyszła mamusia walczy z nudnosciami... :-)
Tesknie... Z kazdym dniem bardziej... I mocniej kiedy czesciej sie widzimy... Potrzebuje tych szeptanych rozmow, ciepła jego ciała i bijacego serca... I nawet wakacje stały się znów realne... Wzial wiecej nadgodzin, koledzy chca z nami jechac... I juz nie wazne czy bedzie to morze, góry, czy jezioro... Ważne, że razem...
Teraz szef chce pokrzyżować plany i wywiezc mnie w góry do pracy na cały miesiac... Materialnie starczyloby na opłacenie czesnego na cały semestr studiowania... Ale to też rezygnacja z wspólnych, zaplanowanych, naszych pierwszych wakacji... O których marzę, wyczekuje... I pierwszy raz nie będzie tak jak chce szef... Nie zrezygnuje ze szczęscia.... Za bardzo go kocham, by cos innego liczyło się bardziej...
pozdrawiam.
Dodaj komentarz