Jestem niezauważalna... Mijam na ulicy zagonionych przechodniów, jestem przezroczysta... Ocieram się o płaszcze scisniętych w tramwaju ludzi, stojac tuż obok, nikt mnie nie widzi... Taka pelerynka-niewidka na mnie jest zapożyczona zapewne od samego Harrego Pottera... Czy krażę po swiecie jak duch? Nie zapisujac się ani w sercach, ani w pamięci ludzi? Mam nadzieję, że nie... Tyle razy słyszałam, że jestem taka inna od wszystkich... Stan w którym się znajduję nie ma przeszłosci, nie ma przyszłosci... Jest nicoscia i wszechogarniajaca pustka... Tu jest tylko mój ból... I wspomnienie jego ust... Ból przelewa się przeze mnie - niemal go widzę, szara czarna rzekę łez...
W nocy nie spałam... Zasnęłam na krótko, by obudzić się z bólu... cos jest nie tak, jeszcze nigdy brzuszek nie bolał mnie tak mocno... Siedziałam prawie cała noc skulona, cichutka... Spojrzałam na telefon... Jedno nieodebrane połaczenie... Kuba... Ech... Sms... Kuba... "Czesc Skarbie..." Eeeee... Czy Tobie cos się pomyliło? Odpisałam... Jak zawsze... Interesuje się, co u mnie słuchać... Dziwne... Wysłałam smska rano... Odpisal... Nigdy nie odpisuje na drugiego smsa... Odpisał... Jest u brata... Skacowany, popili trochę wczoraj... Pomyslał o mnie... Tak mi ciepło mimo tego bólu... Hmmm u mnie jakos raz lepiej raz gorzej... U niego? Jakos... Nie najgorzej... Sumujac jest jakos i jest nam zle... Słyszałam tyle gorzkich słów od znajomych... Że to moja wina... Że on chciał walczyć, ale widział, że tylko on się stara... Nie obwiniaj mnie... Zrobiłam wszystko... Nadal robię... A może masz rację? Moze to moja wina? Może... Jestem za niska... Zbyt mało atrakcyjna? Nudna... Może... Ech zaczynam się odchudzać... Mam dosyć... Mam serdecznie dosyć... Dziękuję... I do widzenia...
Życzenia od przyjaciółki: "... oraz bys już nigdy nie płakała przez Kubę! Tylko znalazła godnego siebie chłopca..." Dzięki Agus
Ale ja własnie siedzę w pokoju, ryczę i spiewam "Już Cię nie kocham, niech swiat to wieee..." Po co to spiewam jak kocham? Nie wiem...
Byłam nad jeziorem z rodzicami... Wielkanocny bieg morsów z jajem, pokazy klubów płetwonurkowych... Stałam na pomoscie, oparta o barierkę, wpatrzona w dal, spokojna toń wody i marzyłam by stał za mna, przytulił, przygarnał mnie do siebie...
"Marzenia o bliskosci, czułosci, zrozumieniu. Marzenia o dotyku jego rak i warg, marzenia o wyznaniach szeptanych cicho do mojego ucha, w czasie, kiedy każda czastka mnie, czuje jego. Te marzenia się spełniały. Jeden po drugim. Nieustannie. Jak w bajce. I to było piękne. Własnie dla tych spełniajacych się wciaż marzeń, wstawałam rano. Miałam po co wstać. Chciałam, pragnęłam, musiałam wstać! Dla niego."
Jest zle... Nie jest dobrze...