...
Miłosć jest złudna, potrafi omamić każdego człowieka... Myslę, że nie powinnam rozpaczać nad tym co było... Wspominać to, co minęło... Powinnam cieszyć się i dziękować Bogu, że to w ogóle mi się przydarzyło... Że dał mi jego, choć na chwilkę, choć to kruche uczucie nie mogło nabrać siły i się rozwinać... Ale byłam szczęsliwa, bezpieczna, kochajaca... Jak długo mogę żyć tylko dla siebie? Jak długo można troszyć się o własne ja lub zajmować się sprawami fałszwych przyjaciół? Wspólne rozmowy, razem spędzone dni... Już nie wiem czy lepiej wyrzucić je z pamięci, czy zachować na serca dnie i wracać do nich kiedy jest smutno i zle... Wracać jak do najpiękniejszych wspomnień... "Nie ma sensu żyć, jesli nie ma się dla kogo." Znalazłam ten cytat w Internecie... Ostatnio rozmawiałam o tym na gg... Idac tym sladem, wywnioskujemy łatwo, że nie warto jest żyć dla samego siebie... Za dużo mysli w mojej głowie - to już codziennosc... Mniejszej ilosci nie będzie... Mówia mi: "Kiedys będziesz szczęsliwa, zakochana, zobaczysz..." Kiedys... Wspaniałe słowo, po usłyszeniu którego dreszcz strachu i niepewnosci przechodzi mi po karku... "Kiedys... Bardzo niepewne, odległe okreslenie czasu. Kiedys, czyli kiedy? Za miesiac? Za rok? Za dziesięć lat?" Kiedys... A więc będę szczęsliwa... Kiedys...
Wysłałam mu życzenia... Odpowiedział mi głuchy, urwany sygnał...
Wczorajsza Droga Krzyżowa wyciszyła mnie, uspokoiła... Isć noca, spiewajac, niosac krzyż i zapalone swiece... Do tego czytałam dwie stacje... Prawie się popłakałam... Pomogła mi rozmowa z kims kogo nie podejrzewałabym o ludzkie odruchy... A on pocieszył, dodał otuchy... Powiedzaiał trzymaj się... Porozmawiamy... Dziękuję... Dzisiejsza adoracja i mój spiew w pustym, cichym kosciele... I mysli o nim... One sa silniejsze od wszystkich innych...
Życzenia:
Byscie znalezli szczęscie gdziekolwiek ono będzie... Oby skrzydła wiary przykryły kamienie zwatpienia i uniosły serca ponad przemijanie... Niech króliczek przyniesie w prezencie to, czego najbardziej pragniemy. To "cos" nie musi być ani widoczne, ani dotykalne, może nawet nie pachnieć, ale niech będzie czyms, bez czego nie można i nie warto żyć...