...
Nigdy nie pomyslałabym, że na drodze do mojego szczescia stanie Mama...
Przecież jestem już duża dziewczynka...
Nie ma czego zabraniać?
Spojrzenia niespojrzane... Marzenia spełnione... Sny słodkie... Romantyczna, uczuciowa, wrażliwa... Cała ja... Trochę zagubiona w otaczającym mnie świecie... Z mojego okna bliżej jest do gwiazd... Nauczyłam się, że mogę robić wszystko dopóki nie krzywdzę innych ludzi...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 |
Nigdy nie pomyslałabym, że na drodze do mojego szczescia stanie Mama...
Przecież jestem już duża dziewczynka...
Nie ma czego zabraniać?
Żeby tylko sił do czwartku starczyło... Żeby zdrowie pozwoliło zdać ten polski... A potem niech się dzieje co chce... I żeby już tak nie bolało... W dodatku pogoda wywołuje we mnie nastrój melancholii i przygnębienia... Na parapecie usiadł wróbelek... Dziabnał w okno... Wystraszył, choć z usmiechem...
Wczoraj wspaniały dzień... Zabrałam chrzesniaczka -moje słodkie Maleństwo - do wesołego miasteczka... I to tak jak przeniesienie w czasie do dziecinstwa... W kolejkach gorskich, w podniebnym sloniku, wirujacych samolocikach, czy w zderzajacych się samochodzikach... I ja taka duza a bawiłam się swietnie, i smiech dziecka wynagradza wszystko...
A wieczorem koncert Justyny Steczkowskiej... Deszczowy taniec z parasolkami... Grupa znajomych i ta niesamowita atmosfera... Muzyka, spiew, jej głęboki, czysty głos... Słowa piosenek sprawiały, że łzy mieszały się z deszczem... A Justyna przesympatyczna artystka... Zabawiała publicznosc, nawet zeszła ze sceny na dół, by bawić sie z nami... A już nie wspomnę o konkursie tańca dla panów z różnych przedziałów wiekowych... Pózniej smiechem odgonilismy deszcz... A on napisał dzisiaj, że gdyby inny termin, to bylibysmy tam razem... Cóż... Tylko słowa...
A ja przytulić się nie miałam do kogo... I nikt nie ogrzał zmarznietych dłoni... Oddam kocham za kocham, dotyk za dotyk Twój...
Kubus: Wiesz co mi sie w Tobie ostatnio zaczelo podobac?
Natalka: Nie wiem, co?
Kubus: to ze jestes tak wyrozumiala...
Natalka: Staram się być...
Kubus: inna juz dawno by miala dosyc
Natalka: tak myslisz?
Kubus: tak
Kubus: a ty juz masz?
Natalka: sprobowalismy drugi raz nie po to by sie poddac... Skad taka mysl?
Kubus: nie wiem.
Wyrozumiałosc... A może to po prostu delikatna forma zrezygnowania... Że spotkania od okazji do okazji... Dlaczego zapytał, czy mam dosyć [??] I tylko... Ta impreza miała byc odwołana... A on na niej był... I w nocy pisał, że własnie zszedł z konsoli... A przecież wiem, że to oznacza koniec pracy a poczatek picia i zabawy... Bo to dla tych dziewczyn gra... Bo to na nie patrzy jak dla niego tańcza... A tańcza tak jak im zagra... Leżałam w łózeczku i zastanawiałam się jak długo tak będzie... Czytam o cudzym szczesciu, widzę cudze szczescie za oknem... I brak spaceru po magicznym ogrodzie, zwyczajnej radosci, czy przytulenia bez podtekstów... Czasami myslę, że on dzieciak jeszcze - a ja niby taka rozsadna ulegam... Żeby tylko to mnie kiedys nie zgubiło... Jemu wygodnie a mnie mniej jego... I dzisiaj nie chce z nim rozmawiac... Ktos to rozumie?
Ustna matura z niemieckiego... Zdana na 90% :-) Myslałam, że jestem odporna na stres... A zdenerwowałam się strasznie... Zrobiłam głupie błędy, bo za szybko, bo chciałam powiedzieć za dużo... Z poczatku zła na siebie... Ale teraz cieszę się z moich 18 pkt :-)
Wyszła na jaw kolejna słodka tajemnica o imieniu Asia... Cóż sprawa uległa przedawnieniu, ale nieswojo poczułam się słyszac... "Nie zdradziłem Cię, bo wtedy nie bylismy oficjalnie razem, tylko spotykalismy się"... Pewnie zobaczymy się w czerwcu... Według jego planów mam u niego spać... Ale ja chcę mieć swoje plany... I nie spotykać się tylko towarzysko w jednym celu... Bo ostatnio tak to odebrałam...
I znów usłyszałam, że mam gburka, focha i obrażenie... A mnie po prostu było przykro... On nie mówi ja nie pytam... Ale... Kiedy dowiaduję się od innych osób, że Angela spotkała się z moim mężczyzna, że jest rozanielona i każdemu mówi, chwalac się tym spotkaniem... Kiedy z zaplakanych, samotnych statusów nastapiła zmiana na "Chcialabym poczuc Ciebie ponownie w moich ramionach..." I mam swiadomosc, tego ze oni kiedys się spotykali a jej nie przeszkadza to, że on jest w zwiazku... I niby nic, a jednak cos... A ona wscibska, wypytuje się, mówi cos tylko osobom, o których wie, że przekaza mi jej słowa... I jeszcze ta impreza jutro... Wierzę, że kryzys jest po to, by minac... Że jest zle, zeby mogłobyć dobrze... Tak bardzo staram się ufać... Z całych sił...
Kiedy tęsknie... zamykam powieki i jestes...
Wczoraj historia... 5/7 za mna... Wszystkie pisemne, pozostały tylko 2 ustne... Historia rozszerzona łatwa i przyjemna... Podstawowa przeraziła, ale poradziłam sobie dzielnie... I gdyby była obowiazkowa - zdałabym... A tak pozostaje mi martwić się o geografie, od której teraz wszystko zależy...
Zastanawiam sie cały czas nad germanistyka na Uniwersytecie Adama Mickiewicza lub w Wyższej Szkole Języków Obcych... Tam miałabym germanistykę z elementami dziennikarstwa i kultury medialnej, lub turystyki... Podwójne korzysci... Licencjat z języka i magister... Zobaczymy... Najpierw maturalne wyniki, na które trzeba tak długo czekać...
On wczoraj mówił "moja", a ja poczułam się tak prawdziwie "jego"...
Tylko jedno zmartwiło, a ja nie wiem czy powinnam o tym mysleć... Opowiedział mi swój sen... Jak zwykle dziwny... Zawsze razem sprawdzamy znaczenie symboli w senniku... Tym razem w ostatnim watku całował jakas dziewczynę, blondynkę - nie mnie... Snić o pocałunku oznacza rozłake z ukochana osoba... A snić o skradzeniu pocałunków wróży goraca miłosć... Blondynka - to zdrada w milosci...
Co ja mam mysleć o tym snie... Wierzyć?
Mnie w sniło się w styczniu, że jestem w ciaży... W senniku symbol ten oznacza kłopoty ze zdrowiem... W lutym zachorowałam... A dzisiaj sniła mi się łódz - symbol niewiernosci... Jemu zdrada... Przypadek? Zbieg okolicznosci? Ostrzeżenie?
Jakies zwatpienie we mnie... Przyszedł przyjaciel... Powiedział, że ta dziewczyna z grila, co miała pretensje, że Kuba nie powiedział jej o mnie, ta co do niego czuła/czuje wciaz - spotkała się z nim kilka dni temu... A ja nie wiedziałam... Nic... A ona teraz w siódmym niebie, chwali się wszystkim... Pokłócilismy się... Bylismy umówieni na ta sobote... Posiedzieć u mnie, isc na koncert, spotkać się ze znajomymi... A on oswiadcza mi, że jedzie do Wronek grać na imprezie, do spotkania w kawiarence i lodow z nia tez sie przyznał... Nie zrezygnuję ze swoich planów... Znów bez niego... Nie płaczę, zagryzam wargę... Ale łzy same spływaja po policzku... I chociaż już jest dobrze, wyjasnione... Znów to uczucie, że cos nie tak...
Jestem wystraszona... Skojarzyłam fakty... Po długiej rozmowie z nim, wiele stało się jasne... Pamiętam, że jak byłam u niego ostatnio przyszedł jakis kolega... Kuba przeprosił mnie i wyszedł z domu na 10 minut... Wrócił spiety, zdenerwowany... Zapytałam co się stało... A on tylko bardzo mocno się przytulił... I zamknał moja dłon w swojej... Czułam jak trzęsa mu się ręce... Powiedział, że ostatnio jest bardzo nerwowy, i szybko można wyprowadzić go z równowagi... Zapytałam dlaczego tak jest... Odpowiedział, że nie wie... A ja nie wiem jak to pozbierać i logicznie poukładać... Nie rozumiem do końca...
Dzis powiedział mi, że ma długi na kilka tysięcy złotych... I nie chce mówić mi za dużo, żeby mnie chronić, żebym była bezpieczna... Powiedział, że nie wychodzimy nigdzie, bo dług rosnie z dnia na dzień, cała wypłatę poswieca na jego spłacenie... Już wiem czym sa jego problemy... I boje sie tak bardzo o niego... Przez przypadek został wmieszany w jakies porachunki ludzi... Nie powiedział czym się zajmuja wprost, sugerował, ale zorientowałam się, że musi chodzić o kradzieże, handel narkotykami, napady... Oni zaczynaja wpadać ciagnac go ze soba... Zaczeło się niewinnie pomógł kolegom - cos tam przechował, cos przekazał, cos przewiózł z jednej dzielnicy do drugiej... Nawet nie wiedział o co chodzi... Potem zorientował się, że to ciemnie interesy.... Wtedy kiedy byłam u niego, i mnie odprowadził na przystanek - przyjechali po niego i musial jechac na jakas akcje... Znow ucieczka przed policja... Nie wiem o co chodzi dokładnie... Powiedział, że sie boi... Że nie potrafi się z tego wydostać... Że ostatnio zlapali jednego... Zabrali mu telefon, sprawdzali ostatnie polaczenia, numery... Że chce mnie uchronić... Że to już przestało być zabawa w mafie... Wymyka się spod kontroli... Ci ludzie pobili jakiegos mezczyzne, zniszczyli mu samochód... On nie chce mieć nic z nimi do czynienia, a jest wrabiany... Zauważyłam już wczesniej, że jest nerwowy... Myslałam, że chodzi o pracę... Cos mówił o nalotach na dom... Powiedział, że ci ludzi wysługuja sie nim, bo tylko on z nich wszystkich ma czyste papiery... Nieskalany życiorys... Przez miesiac pracuje, by mieć tyle pieniędzy, co ci ludzie po dwóch akcjach... Tak bardzo się o niego boję... Nie wiem dlaczego mi o tym powiedział...
Dzwonił przed chwila... Ot tak... Bo idzie do pracy... W lesie jest... Ale caly czas tkwi mi w głowie ta rozmowa... To, ze powiedział... A ja nie wiem czy wolałabym nie wiedzieć... Ale jestesmy razem, by się wspierać...
4/7 matury już za mna... Z wosu zadowolona, z geografii mniej... Tak kolejny raz cos co powinno być rozszerzone było zdecydowanie łatwiejsze od ogólnie przyjętych podstaw... Dzisiaj niemiecki... Chyba zadowolona, choć małe niepewnosci były... Bo to miała być formalnosć tylko - moja przepustkowosc marzeń... A lektorka ciężarna moja powiedziała, że elementy tego co dzisiaj pisałam miala na drugim roku germanistyki...
Kuba dzwonił wieczorem po geografii... Zreszta często dzwoni, po każdym egzaminie prawie, wieczorem, gdzies tam schowanym w magazynie żeby nikt nie widział z szefostwa... I uspokajał moja pomaturalna niepewnosć... Choć oberwało mi się troszeczkę - wyzwał od szałaputka... Wiem, powinnam wolniej, dokładniej... Rozmawialismy długo, pocieszył... Poczułam, że mam w nim ogromne wsparcie...
Dostalam masc, która sprawi, że moja blizna na szyjce będzie prawie niewidoczna... Zdażyłam juz się do niej przyzwyczaic... Chociaż wstydziłam się jej troszkę przed nim... A on posadził mnie sobie na kolanach, przytulił się i pocałował dokładnie w to miejsce, gdzie jest blizna...
Sniłam sen... Po sprawdzeniu jego znaczenia w senniku, okazało się, że tak potrzebna stabilizacja wkrótce ma nadejsc... Zapytał gdzie potrzebuję jej najbardziej... Bez zastanowienia odpowiedziałam, że stabilizacji uczuć... Odkryłam wreszcie czego się boi... Tego, że uczucie nie przetrwa... Że zabije je codziennosć i monotonia...
Natalka: Traktujesz nas poważnie?
Kubus: Tak, raczej tak... A Ty?
Natalka: Tak, nie angazowalabym sie gdyby mialobyc to tylko na chwilę...
Kubus: Ale poczatkowo nie bylas pewna, prawda?
Natalka: Nie byłam... Aż tak dało się to odczuć?
Kubus: Troszeczkę...
Kubus: Mogę zapytać? mialas okazje w tym czasie do zdrady?
Natalka: Hmm... Czy miałam okazję?
Kubus: Tak
Natalka: Okazje mozna miec zawsze, pytanie czy takie cos sie wykorzystuje czy nie...
I temat zdrady powrócił... I znam już te granice... Te jego... I nawet o Agate nie jestem zazdrosna, o te przytulenia... Bo przecież ja mam więcej, najwięcej, bo wszystko... :-) I powiedział, że po alkoholu miskiem klejacym się robi, ale chce wtedy przytulać się do mnie, dlatego wtedy pisze... I jeszcze jedno... Że teraz nie potrafiłby już przespać się z jakas dziewczyna po imprezie... Łzy szczęscia w oczach... Uwielbiam jak w nocy pisze, że tęskni i mówi, że jestem jego...
Odezwał się były chłopak, po 4 latach... Przepraszał, prosił o druga szansę... By zaczać od momentu, w którym się urwało... Intryga przyjaciółki, która odebrała mi mężczyznę... A teraz ona zostala sama... A ja mam innego...
Słucham Corinne Bailey Rae... Polecam wszystkim... Uspokaja, pozytywnie nastraja, kumuluje dobra energię... Wreszcie czuję, że jestem szczęsliwa...
Wiele się dzieje... Czasu mało... Za mało... Maturalnie zadowolona... Przynajmniej jak na razie... Sprawdzajac rozwiazania w kluczu mile zaskoczona... Bo wypracowanie o Makbecie podstawowe, a rozszerzone analizowanie o barykadach... A w tym tygodniu czeka mnie wiedza o społeczeństwie, geografia i niemiecki... Nie boję się... Choć może powinnam... Byle nie pierwsza ławka, przy stoliku komisji... Raz już wystarczy...
Czekam na przyjaciela, wraca z Anglii... 2 lata go nie widziałam... Tylko listy, smsy, gg, czasem jakis telefon... Steskniłam się... Zostanie kilka dni... Jest tyle miesiecy do przegadania... :-) Na zakupach byłam... Sódniczkowych, bluzeczkowych, kolczykowych i bransoletkowych... Ukochany zadowolony... A ja jeszcze bardziej... :-) I tylko marzy mi się spacer w Ogrodzie Botanicznym... Niech mnie ktos tam porwie...
Czuję, że on jest tak blisko mnie... Jestem pewna jego... Coraz bardziej... Powodzenia życzył wieczorem, a rano przypominał o dokładnym czytaniu poleceń... Dzień wczesniej był w Częstochowie z rodzicami... Powiedział, że pomodlił się także za mnie i moja maturę... Zdziwił... A dzisiaj zauważyłam na jego szyi srebrny łancuszek i krzyżyk... Usmiechnęłam się...
We wtorek był gril u przyjaciela... I wszyscy nasi wspólni znajomi z jego starej pracy... I jego brakowało mi tam najmocniej, ale bawiłam się swietnie, wytańczyłam, wyspiewałam za wszystkie czasy... Przedmaturalne rozprężenie :-) I tylko zazdrosc w oczach widzialam dziewczyny, która nie wierzyła, że on kogos ma, ze to ja.. I my... Nawet napisała do niego z pretensjami, że nic nie powiedział... I wyszła z grila wczesniej... Był tam chłopak, który powiedzial... "Kuba nie jest dla Ciebie..." Zapytałam "Dlaczego?"... Nie poznałam już odpowiedzi... "Umówisz się ze mna, to Ci powiem..." Z zainteresowanym kolega miałam mały problem, o którym ukochany się dowiedział... I stwierdził, że sama mnie już na imprezę nie pusci... Zazdrosny... Powiedział, że ufa... I wierzy mi... :-)
Za tydzień ma bardzo ważne egzaminy... Wpisałam je w kalendarzu, między moimi maturami... Potem przyjezdza tu, na koncert Justyny Steczkowskiej i wiejska potancówkę... I znów nasi wspólni znajomi, tylko teraz razem... Obiecałam wspólna naukę niemieckiego... Jestem ciekawa, czy wytrzyma narzucone przeze mnie tempo nauki...
A on obiecał, ze zapiszemy się na kurs tańca... I nie straszna będzie nam rumba, czy tańce latino... I cos wspomniał o wpólnym wypadzie nad morze... I opiekuje się niebieska rybka teraz... Gustawem czekajac na swoja - imieninowa... A dzisiaj czułam, że jest tylko dla mnie, a ja dla niego... Caly dzien ze soba... I choc jechalam do niego zagburkowana i z nastawieniem na "nie"... To w jego ramionach zapominam o całym swiecie... A on tuli, głaszcze, caluje, masuje bolacy brzuszek... I wiem, tak bardzo mocno, że jestem bezpieczna... I chociaż znowu uleglam... I chyba czas wreszcie odwiedzić tego lekarza, którego kobiety boja sie najbardziej... Chyba za mało asertywna jestem... Nie potrafię tego żałować... Uwielbiam czuć jego slodki ciezar tak najblizej jak tylko sie da.... Najczulej... I rozmowy wtulone, wyszeptane... I film gdzies w tle... "Wszyscy jestesmy Chrystusami"... Nadal czuję jego zapach na sobie... Przesiaknięta nim...
Chcę sprowokować rozmowę o uczuciach...
Jego pokój wypełniony jest mna... Spotkalismy się po moim zakończeniu roku... Z kwiatami, które zostały z powodu nieobecnosci nauczycieli... Wstawił do wazonu, położył na półce nad komputerem stwierdzacac, że ładnie wygladaja... Tam już zostały... Bo nie chciałam wracać z nimi do domu, wiedzac, że idealnie pasuja, ożywiajac jego pokój... Na tablicy przypiał zdjecie z maturalnej klasy... Długo się w nie wpatrywałam... Zbyt długo... Widziałam na nim niesmialego, chłopca z zagubionym spojrzeniem... Trochę skrytego, czasami zamkniętego w sobie... Ubranego skromnie... Tego którego pokochałam 2 lata temu... Patrzę na niego teraz... I coraz mniej odnajduję w nim tych cech, ktróre mnie urzekały... Skrytosć zastapila zbytnia pewnosc siebie... Cwaniactwo, pogoń za kobietami i podatnosc na ich względy, alkohol w za częstych i zbyt dużych ilosciach... Ubiera się inaczej, zupełnie zmienił swój styl, na rzecz ubrań z wystaw drogich sklepów... Zmienił się... I chyba sam to też zauważa... Może zrozumie... Bo jak długo można żyć dzielac czas między pracę, szkołę i imprezy? I zastanawiam się, czy z jego strony nie pozostało już tylko przyzwyczajenie... Że jestem do miłego spotkania, przytulenia, porozmawiania gdy smutno, wysłania smsa, czy pokochania się... Ale tak nie powinno być, prawda? Jak długo przetrwa to w takim stanie? Bo już dawno przestało to przypominać zwiazek, a przeobraża się w jakis chory układ... I tylko jak będzie to wygladalo w wakacje, kiedy wyjedzie Agata... Powinnam się cieszyć... Ale czasami nachodza dziwne mysli, że przecież ja nie jestem taka jak ona... A on... Tylko gdzie jest ta pewnosc.. Że my?
Zastanawiam się co będzie dalej... Teraz wspólne wakacje... A potem? Studia moje, jego... Jak tylko obroni pracę dyplomowa i dostanie się na wymarzona logistykę... Ja poznam nowych ludzi... On tak samo... Boję się tego...
Bo to ja... Po drugiej stronie lustra...