...
Wiele się dzieje... Czasu mało... Za mało... Maturalnie zadowolona... Przynajmniej jak na razie... Sprawdzajac rozwiazania w kluczu mile zaskoczona... Bo wypracowanie o Makbecie podstawowe, a rozszerzone analizowanie o barykadach... A w tym tygodniu czeka mnie wiedza o społeczeństwie, geografia i niemiecki... Nie boję się... Choć może powinnam... Byle nie pierwsza ławka, przy stoliku komisji... Raz już wystarczy...
Czekam na przyjaciela, wraca z Anglii... 2 lata go nie widziałam... Tylko listy, smsy, gg, czasem jakis telefon... Steskniłam się... Zostanie kilka dni... Jest tyle miesiecy do przegadania... :-) Na zakupach byłam... Sódniczkowych, bluzeczkowych, kolczykowych i bransoletkowych... Ukochany zadowolony... A ja jeszcze bardziej... :-) I tylko marzy mi się spacer w Ogrodzie Botanicznym... Niech mnie ktos tam porwie...
Czuję, że on jest tak blisko mnie... Jestem pewna jego... Coraz bardziej... Powodzenia życzył wieczorem, a rano przypominał o dokładnym czytaniu poleceń... Dzień wczesniej był w Częstochowie z rodzicami... Powiedział, że pomodlił się także za mnie i moja maturę... Zdziwił... A dzisiaj zauważyłam na jego szyi srebrny łancuszek i krzyżyk... Usmiechnęłam się...
We wtorek był gril u przyjaciela... I wszyscy nasi wspólni znajomi z jego starej pracy... I jego brakowało mi tam najmocniej, ale bawiłam się swietnie, wytańczyłam, wyspiewałam za wszystkie czasy... Przedmaturalne rozprężenie :-) I tylko zazdrosc w oczach widzialam dziewczyny, która nie wierzyła, że on kogos ma, ze to ja.. I my... Nawet napisała do niego z pretensjami, że nic nie powiedział... I wyszła z grila wczesniej... Był tam chłopak, który powiedzial... "Kuba nie jest dla Ciebie..." Zapytałam "Dlaczego?"... Nie poznałam już odpowiedzi... "Umówisz się ze mna, to Ci powiem..." Z zainteresowanym kolega miałam mały problem, o którym ukochany się dowiedział... I stwierdził, że sama mnie już na imprezę nie pusci... Zazdrosny... Powiedział, że ufa... I wierzy mi... :-)
Za tydzień ma bardzo ważne egzaminy... Wpisałam je w kalendarzu, między moimi maturami... Potem przyjezdza tu, na koncert Justyny Steczkowskiej i wiejska potancówkę... I znów nasi wspólni znajomi, tylko teraz razem... Obiecałam wspólna naukę niemieckiego... Jestem ciekawa, czy wytrzyma narzucone przeze mnie tempo nauki...
A on obiecał, ze zapiszemy się na kurs tańca... I nie straszna będzie nam rumba, czy tańce latino... I cos wspomniał o wpólnym wypadzie nad morze... I opiekuje się niebieska rybka teraz... Gustawem czekajac na swoja - imieninowa... A dzisiaj czułam, że jest tylko dla mnie, a ja dla niego... Caly dzien ze soba... I choc jechalam do niego zagburkowana i z nastawieniem na "nie"... To w jego ramionach zapominam o całym swiecie... A on tuli, głaszcze, caluje, masuje bolacy brzuszek... I wiem, tak bardzo mocno, że jestem bezpieczna... I chociaż znowu uleglam... I chyba czas wreszcie odwiedzić tego lekarza, którego kobiety boja sie najbardziej... Chyba za mało asertywna jestem... Nie potrafię tego żałować... Uwielbiam czuć jego slodki ciezar tak najblizej jak tylko sie da.... Najczulej... I rozmowy wtulone, wyszeptane... I film gdzies w tle... "Wszyscy jestesmy Chrystusami"... Nadal czuję jego zapach na sobie... Przesiaknięta nim...