Już po wszystkim... Jak zły sen... Poddenerwowana już wczoraj... I chciałam porozmawiać z nim przed zasnieciem... Poswiecił mi całe 6 minut... A praktycznie obcy męzczyzna rozmawiał ze mna do pozna w nocy, bo mój nie potrafił... Rano spięta, wystraszona... W szpitalu wejsciem dla personelu, by uniknać rejestracji i czekania w kolejce... Przywitana przez dyrektora, zbadana przez ordynatora... Czekałam na zakończenie skomplikowanej, przedłużajacej się operacji... Na zwolnienie bloku operacyjnego... Zwróciłam uwagę na mężczyznę... Przychodzacego obok automatów z napojami, jedzeniem... Miał piękny usmiech...
Cały czas był ktos ze mna... Z poczatku rodzice, potem lekarz, pielegniarki nie spuszczały mnie ani na chwilę z oka... Dostałam własna, osobiosta siostrę oddziałowa - swojego Anioła Stróża... Niepewnie weszlam na blog operacyjny... Przebrałam się w wielgachny kitel, założyłam ochronne obuwie i czepek... Napisałam smsa do Kuby... Że już przygotowuja mnie do zabiegu, że za chwilę dostanę znieczulenie, strasznie się boję i bardzo go kocham... Odpisał niemal od razu... "Ja Ciebie też... Będzie dobrze :*" Rozpłakałam się...
Sala operacyjna... Ogromna... Na srodku łóżko... Pełno tacek z dziwnymi narzędziami... Monitory, przyrzady, aparatury, stojaki... I dwie wielkie, okragłe lampy... Położyłam się, a moja Siostra Czuwajaca trzymała mnie za rękę i nie pusciła aż do konca zabiegu... Przyszedł chirurg... Miał ciepły, kojacy głos... I niesamowite oczy... A może maseczka ochronna i czepek sprawiły, że widzę je nadal kiedy zamknę swoje?
Bardzo bolało... Najdłuższa z igieł jakie kiedykolwiek widziałam... Nie kryłam łez, ale one wcale nie przynosiły ulgi... Widziałam wszystko... Naciecie skóry, krew, narzędzia chirurgiczne zatapiajace się w mojej skórze, zszywanie... Pobieranie tego wycinka, dosyć sporej zakrwawionej gabeczki... Wszystkie te czynnosci odbijły się w dużych okularach mojego Anioła Stróża... Znieczulenie działało... Czułam delikatne szarpnięcia, dzwiek rozwierajacych się nozyczek i polecenia chirurga... Ale pojawiły się komplikacje... nie mozna bylo wyłuskac tego wezla... Trzeba bylo podwojnie znieczulac, bo on uciekal... Trzeba było nacinać więcej, mocniej, głębiej... I próbować go przyciac od odpowiedniej strony... Słyszałam jak pielęgniarka powiedziała, że spada mi cisnienie, scisnełam mocniej rękę Anioła Stróża... I usnęłam... Przebudziłam się słyszac głos chirurga... Opowiadał o swoim synku, zaszywajac mi ranę... Powoli podniesli mnie i usiadłam na łóżku... Wokół było mnóstwo krwi... Pielęgniarka zmywała ja ze mnie...
Wstałam powoli... Poszłam się przebrać... Cały czas majac pielęgniarkę Anioła czuwajacego obok... Zakręciło się w główce... Zrobiło się niedobrze... Poprosiła bym usiadła... Widziałam mnóstwo plamek przed oczami, wszystko zaczęło wirować... A ja przestałam normalnie słyszeć... Zaczęłam oddychać gwałtowanie, nie mogac złapać powietrza... Otworzyłam oczy... Znajdowałam się w pokoju wybudzeń... Na dłoni klipsy... Maseczka z tlenem na twarzy... Podłaczona do aparatury... Widziałam na monitorze linie uderzeń mojego serca i słyszałam ten charakterystyczny dzwięk... Osobista Siostra Oddziałowa głaskała mnie po głowie... Wytłumaczyła, że straciłam przytomnosć... Nerwy, emocje, 17h bez jedzenia i picia... Przyszedł chirurg... Sciagnał czepek i maseczke... Mogłam zobaczyć człowieka, który mnie operował... Ze zdziwieniem stwierdziłam, ze to ten sam przystojny męzczyzna, na którego uwagę zwróciłam przed automaten z batonikami... Oprócz pięknego usmiechu ma niesamowite oczy... I to wcale nie zasługa chirurgicznego stroju...
Podziękowałam jej, ucałowała i przytuliła mnie mocno... Chirurg przyszedł podał rękę i powiedział, że byłam bardzo dzielna... Za tydzien zdjecie szwów... Codziennie zmiana opatrunków... Chcę odwdzięczyć się im za troskę... Pięknym bukietem kwiatów...
Dziekuję za bycie przy mnie w tych trudnych chwilach... Wam... Za dobre słowa, otuchę, modlitwę... Teraz czekam na najważniejsze wyniki... Własnie tych pobranych gabeczek... Dzisiaj jechały karetka na sygnale do badan... Jesli uda się wszystko przyspieszyć będa jeszcze w tym tygodniu...
On poswiecił mi dzisiaj cale 15 minut i 3 smsy... I chyba bardziej spławiajaco niż z troski kazał isć do łózeczka odpoczywac... A teraz zmienia statusy, bawiac sie przy tym przednio... Agatka...