...
Zacznę od Walentynki dla blogowiczów... TU...
Z życzeniami odnalezienia tego najprawdziwszego i najsilniejszego ze wszystkich uczuć... Prawdziwej miłosci...
Sklepy pelne serduszek, pluszaczkow i innych slodkosci, pary obejmuja sie i caluja teatralnie, programy radiowe i telewizyjne naszpikowane sa slowami o milosci... A nie lepiej okazywac sobie uczucia na co dzien? Nie na pokaz, raz, nieszczerze... Tylko po to by raz w roku miec zludzenia, ze ktos kocha i na pewno zmieni sie na lepsze... Dzieki temu dotrwamy w szczesciu do nastepnych Walentynek? Dzisiaj mnóstwo par... Kobiet z różami i pudełkami czekoladek... Wyjsć do kina i wspólnych kolacji... Różowo, słodko...
Ale poddałam się temu... Sama dostałam mnóstwo życzeń, kartek internetowych i pocztowych, smsów... Dziękuję... Ot Walentynki...
Spotkalismy się wczoraj... Miło było... Tylko tyle... Zaczyna mi jednak być wszystko jedno... Co, gdzie, kiedy i z kim robi... Szukał dotyku, bliskosci jakos mocniej niż zwykle... Przecież nie widzielismy się miesiac... Przytulił mocno, głaskał, chwytał za rękę.... A ja wpatrywałam się beznamiętnie w telewizor...
Prezent dla niego chciałam zostawić w pokoju na łózku... Jednak uniemozliwił mi to skutecznie... Wybrałam jednak to... Wreczyłam kiedy nadjechał mój autobus, całujac go szybko, mówiac 'Do zobaczenia za miesiac Kuba...' A dzisiaj smsa przysłał walentynkowego... Więc mam to, co chciałam... Chyba na nic innego go nie stać...
Miałam kolejne badania... Wiedział jak bardzo się boję, sam ucieka przed tym, woli nic nie wiedzieć... Co tu ukrywać sa złe... Praktycznie nic nie jest w normie... Przekroczone o kilkanascie, nawet kilkadziesiat... Szukamy hematologa... Czekam na to co będzie dalej... Kolejny na liscie lekarzy jest onkolog... Przeraża to, że czuję się z tym wszystkim sama... Może... Nie powinnam się już z nim spotykać... Jesli nie jest na to gotowy, dlaczego ma przechodzić ta chorobę razem ze mna...