...
Wyniki sa... Zapłacone podwójnie i dlatego dzis a nie we wtorek... Od razu... A ja wystraszona... Kuba dopytywał się o każde szczegóły... Napisał, że przecież jestesmy razem więc chce wiedzieć co się dzieje... A ja wpatrywałam się w monitor w bezruchu... Czy można być z kims nie wiedzac o tym? Nigdy nikt z nas nie nazwał tego co jest między nami... A nagle wczoraj padło słowo zwiazek... Powiedział, że chce wiedzieć co myslę, co czuję... Poprosiłam, żeby mnie zostawił... Żeby odszedł, nie przechodził tego ze mna... Odparł, że nie zostawi mnie w takiej sytuacji, że jak może odejsc, kiedy wydaje mu się, że potrzebuję drugiej osoby... Ale odnosi wrażenie, że nie mówię mu wszystkiego... Jednak jest przy mnie... I kiedy siedzialam w tej wielkiej poczekalni napisał smsa... "Wiesz co Ci powiem Słoneczko? Tęsknię za Toba..." Poprosił o spotkanie jutro... Ale on ma egzaminy, nie wiem co będzie ze mna... Wstepnie staneło na sobocie... Chociaż nie wiem co mu powiedzieć, jak się zachować... Przerasta mnie to... To trudne dla nas... A on chyba zaczyna rozumieć...
Natalka: Boję się...
Kubus: Ja boję się o Ciebie...
Kubus: Musimy być dobrej mysli...
Natalka: Muszę być dzielna...
Kubus: Jestes... Jestes wyjatkowo dzielna...
Miało nie być żadnego lekarza do wtorku.. Rano telefon od ciotki... Powiedziała, że jak lekarz zobaczył stosowna kopertę zastanowił się i stwierdził, że jednak dzisiaj znajdzie czas, by mnie zdiagnozować... I tym sposobem znowu znalazłam się w luksusowym gabinecie... A miałam być na szkoleniu zorganizowanym przez Avon... Bo mogę się tutaj bezwstydnie pochwalić, że jestem trzecia najlepsza konsultantka tej firmy w naszym okregu... Nie wiem co się dzieje... Dlaczego gonia tak z czasem... Z wtorku na dzis... Usłyszałam przez przypadek urywek rozmowy telefonicznej mamy... Że chca bym nie wiedziała wszystkiego dla mojego dobra... Że mam być teraz w nieswiadomosci... Ale tak jest tylko gorzej... Bo wiem, że ukrywaja cos przede mna... Lekarz przesypmatyczny... Odstawiłam wszystkie leki... Białe krwinki zmiejszyły się znacznie... Wykluczył także toksoplazmozę i mononukleozę... Powiedział, że bez względu na to co będzie dalej, on będzie o mnie walczył - ma syna w moim wieku... Rodzice postanowili, że zrezygnujemy ze szpitala... Przeniosa mnie do kliniki - przynajmniej na jakis czas... Szukamy chirurga, do pobrania próbek wezła chłonnego z szyi... Lekarz zapewnił, że blizny nie będzie... Będa musieli naciac szyje, i dostac się do wezłow... Rozpłakałam się w domu...