...
Żeby tylko sił do czwartku starczyło... Żeby zdrowie pozwoliło zdać ten polski... A potem niech się dzieje co chce... I żeby już tak nie bolało... W dodatku pogoda wywołuje we mnie nastrój melancholii i przygnębienia... Na parapecie usiadł wróbelek... Dziabnał w okno... Wystraszył, choć z usmiechem...
Wczoraj wspaniały dzień... Zabrałam chrzesniaczka -moje słodkie Maleństwo - do wesołego miasteczka... I to tak jak przeniesienie w czasie do dziecinstwa... W kolejkach gorskich, w podniebnym sloniku, wirujacych samolocikach, czy w zderzajacych się samochodzikach... I ja taka duza a bawiłam się swietnie, i smiech dziecka wynagradza wszystko...
A wieczorem koncert Justyny Steczkowskiej... Deszczowy taniec z parasolkami... Grupa znajomych i ta niesamowita atmosfera... Muzyka, spiew, jej głęboki, czysty głos... Słowa piosenek sprawiały, że łzy mieszały się z deszczem... A Justyna przesympatyczna artystka... Zabawiała publicznosc, nawet zeszła ze sceny na dół, by bawić sie z nami... A już nie wspomnę o konkursie tańca dla panów z różnych przedziałów wiekowych... Pózniej smiechem odgonilismy deszcz... A on napisał dzisiaj, że gdyby inny termin, to bylibysmy tam razem... Cóż... Tylko słowa...
A ja przytulić się nie miałam do kogo... I nikt nie ogrzał zmarznietych dłoni... Oddam kocham za kocham, dotyk za dotyk Twój...
Kubus: Wiesz co mi sie w Tobie ostatnio zaczelo podobac?
Natalka: Nie wiem, co?
Kubus: to ze jestes tak wyrozumiala...
Natalka: Staram się być...
Kubus: inna juz dawno by miala dosyc
Natalka: tak myslisz?
Kubus: tak
Kubus: a ty juz masz?
Natalka: sprobowalismy drugi raz nie po to by sie poddac... Skad taka mysl?
Kubus: nie wiem.
Wyrozumiałosc... A może to po prostu delikatna forma zrezygnowania... Że spotkania od okazji do okazji... Dlaczego zapytał, czy mam dosyć [??] I tylko... Ta impreza miała byc odwołana... A on na niej był... I w nocy pisał, że własnie zszedł z konsoli... A przecież wiem, że to oznacza koniec pracy a poczatek picia i zabawy... Bo to dla tych dziewczyn gra... Bo to na nie patrzy jak dla niego tańcza... A tańcza tak jak im zagra... Leżałam w łózeczku i zastanawiałam się jak długo tak będzie... Czytam o cudzym szczesciu, widzę cudze szczescie za oknem... I brak spaceru po magicznym ogrodzie, zwyczajnej radosci, czy przytulenia bez podtekstów... Czasami myslę, że on dzieciak jeszcze - a ja niby taka rozsadna ulegam... Żeby tylko to mnie kiedys nie zgubiło... Jemu wygodnie a mnie mniej jego... I dzisiaj nie chce z nim rozmawiac... Ktos to rozumie?
wyrozumiałosc - piekna zlaeta. ja czasem nie potrafie :/
(nie jestem dziś w stanie napisać nic mądrego)
Nie rozumiem Cię. Tutaj jest toksyczność, ale takie jest życie, to Ty je wybrałaś.
Nawiazując do tego, że być może także moje pisadło uważasz za kawałek cudzego szczęścia-piszę to, co chcę pamiętać. Wszystko inne ma iść w niepamięć. Taka wymiana dla losu.
Życzę Ci powodzenia na polskim. I wytrzymaj do końca matur i do dotania się na studia.
Pa :*
Dodaj komentarz