• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Dotyk... Ten nieodczuwalnie wyczuwalny...

Spojrzenia niespojrzane... Marzenia spełnione... Sny słodkie... Romantyczna, uczuciowa, wrażliwa... Cała ja... Trochę zagubiona w otaczającym mnie świecie... Z mojego okna bliżej jest do gwiazd... Nauczyłam się, że mogę robić wszystko dopóki nie krzywdzę innych ludzi...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Odwiedzam
    • Ambi
    • Calaja
    • Errad
    • Grainne
    • Just-a-rebel
    • Kasia-87
    • Linka
    • Mama i ja
    • Moje
    • Summer
    • Sunkissed
    • Szukajaca prawdy
    • Unsafe
    • Zagubiona dusza
    • Zapiski taty
    • Zlamane skrzydla

Archiwum

  • Grudzień 2010
  • Sierpień 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003

Najnowsze wpisy, strona 11

< 1 2 ... 10 11 12 13 14 ... 35 36 >

...

Zmęczona... Ale zadowolona... Wyjazd niezywkle udany i wciaz trwa... Ekipa swietna, 6 rozesmianych babeczek i 3 rezolutnych chłopców... Wyrobilismy dzisiaj utarg 20.000 zł :) Szef zadowolony, tylko towar nam dowozil, a ten schodzil w oka mgnieniu... Ciagle tylko dosypywałam po 5 kg krówek, kartonami układałam lizaki, rozdzielałam żelki, myłam zakurzona przyczepe i obsługiwałam bogatych klientów... A kupowali sporo, po 100zł, 200zł... Lubię takie duże, kilkudniowe imprezy, to zabieganie, ludzi... Jutro ma być epicentrum agro show 2006, przewiduja ponad 100.000 ludzi... Ale jestem dzielna, a i na premię mogę liczyć :)

Wlaczylam komputer... Spogladam na statusy gadulcowych rozmówców... I ku swojemu zaskoczeniu zobaczyłam opis Kuby... "Impreza integracyjna będę jutro.Mniumniu kcb:*" I nie tylko ja widzę te literki... Nie wspomnę o kolegach, a o Agacie to już w ogóle :) Kocham Cię bardzo? Niech wie!

Pojechał na ten firmowy zjazd... Cieszę się, bo nie mysle o tym, ze ja w pracy a on w domu, że nie spedzamy tego weekendu razem...

Wiem, że we wtorek wyjeżdza do pracy o 13:20. O 13:15 będę stała na parkingu, koło jego autka, tylko po to by dać mu buziaka, wreczyc kanapki i cos słodkiego w serduszkowym opakowaniu do zjedzenia w pracy... Mysle, ze się ucieszy... Bo ja strasznie się steskniłam...

I warto... Dla tych 5ciu minut...

 

23 września 2006   Komentarze (4)

...

Poranny sms... Lubię te nadranne dobranoc, kiedy kładzie się spać po nocce... A dzis z zapytaniem, czy się zobaczymy... Tak oto skrócił się mój czas oczekiwania... Kolejny wieczór w jego ramionach, pełen łaskotania, objadania się... Nawet zaopiekował się moja młodsza siostra i pomógł jej zrobić zadanie domowe z matematyki...

Za to teraz odliczam czas do ostatniego dnia wrzesnia... I dzielnie będę czekała... Tylko trochę zła jestem na los... Bo szef dzwonił, wyjeżdzam do pracy na 4 dni... Od piatku... Zgodziłam się, bo wszystkie moje oszczednosci przelałam na konto uczelni, a juz mi sie marza sweterki i kozaczki... A poza tym wiedziałam doskonale, że jego nie będzie... Bo wyjazd z firmy weekendowy... Mój cukierkowy zaklepany już, a tu się okazuje, że Kubusiowy weekend jest wolny, bo impreza z pracy już nie jest aktualna... I tak zafundowałam sobie weekend w pracy, a który moglibysmy spedzic razem... Kolejny on spędzi w szkole, a ja w domu...

Znalazłam mu oferte pracy, kolejne marzenie, które dzięki mnie może się spełnic... Poszukuja dja do poprowadzenia dużej imrezy studenckiej w Sylwestra... Wiem jakie to dla niego ważne... Razem wybieralismy set, który wysle do organizatorow... Doskonale zdaję sobie sprawę, że może to oznaczać Sylwestra osobno... Ale nie dbam o to... Chociaż dzisiaj powiedział, że nie chcę byc wtedy sam.... Że chce spędzić sylwestrowa noc razem ze mna... Nie będę pisała z kim między innymi spędzał ja w zeszłym roku...

Ona wróciła do Polski... Nawet nie wiem co napisać oprócz tego, że czuję niepokój... I dlaczego nie potrafię zaufać kiedy mówi, że mam się nie bać? Dlaczego jestem ironiczna, cyniczna, sarkastyczna i drażliwa, na sama mysl o niej? Dzisiaj okazałam to dogadujac mu na jej temat... Przeciez za kilka dni będziemy na tej samej uczelni, może w koncu się zaprzyjaznie z ideałem piekna? Bedac u niego zapamietałam jej nr gg... A teraz widze te statusy... I załuję? I wrednie ucieszyłam się kiedy powiedział, że po tym greckim wyjezdzie przytyła 5 kg. Bo co to jest mój jeden mały kilogramik w górę, przy jej pięciu? Agata w piatek ma urodziny... W piatek bede w pracy - daleko... I coraz bardziej nie chcę, wiedzac, że ona już jest tutaj...

Jutro z samego rana rodzinne grzybobranie...
Czaję się na zdobycie tytuły Królowej Lasu...

 

20 września 2006   Komentarze (6)

...

Powrót do szarej rzeczywistosci... Tej bez niego... Od poczatku przyzwyczajac sie do komunikatorow i smsow... Bez zapachu, dotyku, smaku... Musze być dzielna... To tylko kilka, kilkanascie dni... Ostatnie mineły tak leniwie... W klubie bilardowym z jego kolegami, na wieczornych seansach filmowych, długich spacerach, w planach tanczenie przez cala noc... A teraz... Jego praca, potem weekendowy wyjazd z firmy, mój do pracy na kilka dni... I znów nowy tydzien, nowe zmiany, szkola... Przede mna szukanie pracy na weekendy... Bo jeszcze troche brakuje do oplacenia drugiego semestru studiow, a jestem zawzieta... Na własnym blogu gosciem... Gdzies niepostrzezenie czytuje inne zapiski... Bez pozostawiania sladu, bardziej dla siebie czytam, wzruszam się, pisze... Dzisiaj jest juz nijak, jesiennie, chaotycznie, bezcelowo...

Nie wiem jak wypełnić sobie czas, by szybciej płynał...
Cierpliwosc, wytrwałosc tez gdzies sie zapodziała...
Chcę teraz, już - w tej chwili!

 

17 września 2006   Komentarze (7)

...

Dlaczego tak bardzo rozczula mnie kiedy podnosi moja dłon i całuje jej wewnetrzna strone? Przytrzymuje dłuzej gorace usta, a ja czuję jego laskoczacy oddech... Zasypiam otulona jego zapachem, w jego koszulce, która z kazda noca bardziej juz przesiaknieta jest mna niz nim...

Wczorajszy wspólny parkowy spacer i obiad... Potem wycieczka do Palmiarni... Krok za krokiem, splecione palce i długie rozmowy... Koniec wakacji nieuchronny... Moje dzienne studia, weekendowa praca... Jego zaoczne studiowanie, praca od poniedziałku do piatku... Gdzie tu jeszcze bedzie miejsce na nas?

To najcudowniejsze wakacje jakie przeżyłam do tej pory... I nie potrzeba mi już złotych piaskow, czy alpejskich szczytów... Wystarczy on byle gdzie... I nasza codziennosc... Leniwe dni, noce, poranki i wieczory... I pewnosc...

Czasem rozpędze sie i spojrze w przyszłosc... Zaskarbiłam już sobie sympatie jego rodzicow, rodziny i przyjaciol... Przyzwyczailam sie do tego, ze jest, że będzie... Myslimy o pazdziernikowej Kopenhadze, uczczeniu naszego roku razem, Sylwestrze spedzanym w gorach...

Jestem szczesliwa, choc pamietam ile kosztowało mnie wytrwanie w tym zwiazku... Pamietam łzy, słowa, które nie powinny pasc, innego człowieka... Dojrzał, dorósł? Zamieniajac przygodne panienki na stały zwiazek... Ile ciepłych, czułych słów pada teraz z jego ust, ile zapewnien... Wierze w nie...

Ostatnio w pubie, kiedy byłam w toalecie, stał nieopodal - rozmawial z zareczajacym sie wkrótce kolega... Powiedział mu, że dobrze trafił, że jest mu ze mna za dobrze, by w ogóle pomyslec o innej kobiecie... Słyszałam kazde słowo...
W telefonie na tapecie ma
zdjecie moich oczu, w komputerze nas razem... Ja tak samo... Przepełniona nim...

Takich chwil jest mnostwo... A kiedys marzyłam o jednej...

Snie słodko i nie chcę się wybudzać... Trwaj chwilo, bo jestes piekna... Magio trwaj...

 

14 września 2006   Komentarze (7)

...

Pierwszy raz nie wiem co napisać, chociaż mysli w głowie kłębiace... Jestem księżniczka, mam swojego ksiecia i swoja magiczna bajke... Budzac się przy nim, czujac jego ciepły oddech na moim karku, silne ramie obejmujace mnie w talii wiem, że nic wiecej nie potrzebuje... Czuję to bezgranicznie ogarniajace mnie szczescie... Bezpieczeństwo, bo jest obok... Jego dotyk uspokaja... I ta swiadomosc, ze mam jego codziennie... Na wyciagniecie reki... Ze przyjedzie, zostanie... Ze zasnie wtulony obok, a ja obudze sie rano w jego ramionach...

W piatek bylismy na premierze "Samotnosci w sieci"... Zastanawiałam się o czym w ogóle jest ten film... O miłosci w Internecie? To tylko uproszczenie... Wielopłaszczyznowa, pełna ukrytych symboli, trudna do interpretacji sztuka... Z genialna muzyka... W pełni swej poetyckosci... Nie czytałam wczesniej ksiażki, ale film zaintrygował na tyle, by po nia siegnac... Zgłebic watki, o których tu tylko napomknięto... Wzruszyć się tak prawdziwie... Powiesć, ekranizacja tak współczesna każdemu człowiekowi... Ukazana zarówno z perspektywy uczuć i mysli mężczyzny jak i kobiety... O człowieku samotnym, zagubionym, szukajacym... Takim jak my...

Czuję jak znów zblizylismy sie do siebie... Jeszcze nigdy nie mówił o swoich uczuciach tak jak teraz... Kiedy wrocilismy z naszych wakacji, kiedy zasypialam juz sama w pustym łózeczku napisał, że to były jego 4 najpiękniejsze dni w zyciu... A ja wracam każdgo dnia do tych cudownych chwil, kiedy po kolei spełniały się moje marzenia... Wspólne nocne spacery, gotowanie, kapiele...

Kiedy weszłam do pokoju zobaczyłam migocaca od blasku swiec podłoge... Cala uslana mnostwem malutkich, okraglych swieczuszek... Cichutko w tle "Kolysanka dla nieznajomej" Perfectu, która spiewał mi prosto do uszka... Jego zachrypnięty, namiętny głos...

Od dwoch tygodni widzimy sie codziennie, tesknimy coraz mocniej, coraz wiecej potrzebujemy spotkan, czasu, siebie... Jeden dzien przerwy spowodowany moja praca i juz telefony i tesknota, i jego zly dzien, "bo bez Ciebie..." I sobotnie kino tym razem opowiesc o "7 krasnoludkach", która wbrew pozorom swojej prostoty rozbawiła mnie... A potem pub z jego najlepszymi znajomymi... I znow tak blisko... I moje wyjscie o północy jak Kopciuszek, bo przeciez na 7 rano do pracy... A on za mna... Bo przeciez nie zostanie tu beze mnie, jak moze sie wtedy dobrze bawic, kiedy bedzie sam, a ja spała?

Chcę napisać więcej, ale jak wyrazic szczescie slowami? Na tapecie wspolne zdjecie, koledzy traktuja mnie juz jako zone... Ile razy on wybiega w przyszlosc, zapedzajac sie... Czesty gosc w moim domu, ja w jego tak samo.. Coraz wiecej wspolnych wspomnien, skojarzen... Coraz wiecej siebie...

Teraz czuję, że jestem z nim cała soba... A nie obok niego...

 

11 września 2006   Komentarze (8)

...

Przebudziłam się wtedy nad ranem... Na ekraniku telefonu kopertka... Od niego... Tym razem nie obudził, przespałam ta, jak i wiele innych wiadomosci...

- Zatancz ze mna jeszcze raz. Dobrze mi z toba. Nie martw sie o Agate :*.

Odpisałam... Przelalam cały swoj niepokoj w te czarne literki... Pozostawil bez odpowiedzi... Wiem, bo juz powiedzial, bo nie w ten sposob...

W poprzednim zwiazku mialam slodkie wyznania, od ktorych az mdlilo... Drogie, bezuzyteczne przedmioty, ktore mialby byc cudownymi prezentami... Wyjscia do restauracji, w ktorych wciaz trzeba było udawac, bo inni patrza... Gdzies zagubily sie tam uczucia, lub wcale ich nie było... Z mojej strony przynajmniej... Teraz jest inaczej, kazde czule slowko znaczy dla mnie ogromnie wiele... Bo on nie mowi czesto o uczuciach... Przyjmuje za pewnik to co raz powiedział, nie powtarza sie...

A ja po raz kolejny uswiadamiam sobie, że do szczescia nie wiele mi potrzeba...

Za 2h jade do Polanicy, do pracy... Wróce ostatniego dnia sierpnia... Plan zarobkowy wykonałam, starczy na oplacenie czesnego na studia i wakacje... A może jeszcze zostanie... Byle do wrzesnia...

Pozdrawiam cieplutko i słonecznie :)

 

17 sierpnia 2006   Komentarze (10)

...

W pokoju unosi się zapach papierosa wypalonego przez niego... Na mojej skórze zapach jego ciała... Lubie tak leniwie spedzac wieczory wtulona wniego, w blasku malej lampki... Lubie rozmawiac szeptem... Lubię słuchac z nim starych, rockowych ballad... I razem pracować, siedzieć przy komputerze... Dzisiaj on poznał dalsza czesc mojej rodziny... I wujek nawet mapke wyrysował jak dojechać do naszego jeziorka, nad którym będziemy wypoczywać... A ja wyprowiantowałam go do domku, w ogrodkowe warzywka do pysznego leczo... Ciekawe, czy jego mama się ucieszy? Mineło kilkadziesiat minut a juz mi go brak... Najprawdopodobniej jutro wyjazd do Polanicy... 2 tygodnie pracy, gdzie będzie musiał mi wystarczyc telefon zamiast niego... Spotkanie pierwszego dnia wrzesnia... Jedyna mysla sa teraz wspomnienia rozpamietywane w sercu, i marzenia o tym co bedzie... A te kilka prawdziwie wakacyjnych dni spędzonych razem przemina jak sen... Tak jak ta chwila, gdy dopiero co parkowal samochod przed domem... Teraz jest tam puste miejsce...

Usiadłam mu na kolanach wtuliłam się i wpatrujac się w sciane zapytalam wprost... Nie patrzac mu w oczy... Nie chcac odkladac tego na pozniej, na gg...
- Czy jak wroci Agata, to cos miedzy nami sie zmieni?
- Mysle, ze nie..
- Myslisz?
- Tak...
- Dlaczego?
- Bo teraz mam ciebie tak na stale.. A ona wyjechala, nie odzywa sie, nie daje znaku zycia od 3 miesiecy.. Jak wroci bedzie inaczej,  nie będzie juz tak jak było... Oczywiscie, bede sie z nia widywal...
- Boję się, że ona wróci a miedzy nami zacznie sie psuc...
- Ona traktuje mnie jak przyjaciela...
- A ty ja?
- Tez... Od Gwiazdki, 2 lata temu... Ona mnie nie chce... Gdyby jej na czyms zalezalo odezwalaby sie, napisala maila z Grecji..

Pomyslalam, ze ma racje... A ja przeciez nie moge zyc slowami, wypowiedzianymi zanim zaczelismy byc razem, prawda? Musze mu zaufac... Przez chwile przez głowke przeszła mysl, ze on mógł ja kiedys kochac... A ona odrzuciła to uczucie... Nie zapytałam...

Troszke uspokojona, bo przeciez ma mnie... Bo to mnie przedstawił rodzicom... Bo to ja spedzam czas u niego, a on przyjezdza do mnie... Bo to do mnie wysyla mnostwo smsow... Więc dlaczego się boję? Bo ona jest blisko, osiedle dalej... A ja 11 km od niego... Bo moga gdzies wyjsc bez kombinowania z noclegiem, taksowkami... Nie chcę stracić...

 

15 sierpnia 2006   Komentarze (6)

...

Jestem najszczesliwsza kobieta na swiecie...

Nie potrafię opisać tego co czuję, uczuć, które kumuluja się we mnie, mysli, które tłocza się chaotycznie w mojej głowie... Coraz silniejsze, coraz mocniejsze, coraz trwalsze... 3 cudowne dni spędzone ze soba... A wskazówki zegara przyspieszaja kilkakrotnie swój bieg gdy jestesmy razem... W piatek przyjechał, uczylismy sie wspolnie niemieckiego, sprawiało mi to wiele radosci... Siedzielismy do pozna, nie mogac sie rozstac, w koncu zamiast do domu, pojechał ode mnie prosto do pracy na nocna zmiane... W nocy obudził smsem, ze mam przyjechac nastepnego dnia, ze jest grill u znajomych i ide tam z nim i jego przyjaciółmi... I znów chciałam, ale jak? Gdy ostatni autobus do domu odjezdza po 23... Ale powiedział, ze nie pozwoli mi jechac autobusem i bede spac u niego... I tak przezylam najcudniejszy weekend.... Wrocilismy wspomnieniami do tego co było, do powrotu do siebie i jego powodow, do dnia kiedy sie poznalismy... Mija 9 miesiecy odkad postanowilismy sprobowac wejsc po raz drugi do tej samej rzeki... Nie załujemy...

Koledzy mówia o mnie, jego żona lub nazywaja mnie pania.... Od jego nazwiska.... Rozbawiaja mnie tym niesamowicie... Sam grill niezwykle udany, choc z poczatku bycie jedyna kobieta wsrod kilkunastu mezczyzn krepowało mnie... Gosciny gospodarza nie sposób było nie chwalic... Na stole znalazł sie nawet kawior, przerozne alkohole w ogromnych ilosciach... Dom urzadzony z przepychem, wielki, przebogaty do naszej dyspozycji... Smialismy sie z przepastnej lazienki, w ktorej mozna bylo sie pogubic... Tak dobrze czułam się bedac tam z tymi ludzmi... Tak ciesze sie, ze coraz blizej poznaje jego przyjaciol...

Powrot do domu, do jego domu nad ranem, w deszczu... Kilka godzin snu, rano pospieszny prysznic i... Oficjalnie poznalam jego rodzicow... Przesympatyczna, troskliwa mama, i tata, do którego jest tak bardzo podobny... Nie czulam skrepowania, ale przeogromna radosc... Zjedlismy w czworke niedzielne sniadanie, rozmawiajac, zartujac, opowiadajac wrazenia z nocnego grillowania... Myslalam, ze bede zestresowana... Ale taka ciepla, rodzinna atmosfera ogarnela mnie i zdenerwoanie minelo...

I tylko, że jeszcze nigdy brzuszek nie dokuczał tak wraz z obudzeniem sie mojej kobiecosci... Do bolu jestem przyzwyczajona... Comiesiecznie... Ale dzis? Widzialam strach w jego oczach i bezradnosc, kiedy lezalam nie mogac poruszyc sie z bolu... Kiedy oczy szklily sie od lez, a ja zagryzalam wargi i wtulalam sie najmocniej w niego, by nie rozplakac sie w trakcie tak bolesnych napiec i skurczow... A on masowal brzuszek, do domu odwiozl wczesniej, chociaz mialam zostac na obiedzie... Czuly, troskliwy, opiekunczy, mój...

Jak mam zasnac dzisiaj? Bez splecionych w uscisku ciał, bez jego oddechu na moim policzku, ramienia oplatajacego talie, palców wplatanych w moje wlosy? Jak mam czuc sie bezpiecznie w pustym łózku?

Dlaczego im czesciej sie widzimy, tym mocniej tesknie? Odliczam czas do wtorku... A potem 16 długich dni, kilkaset kilometrów rozłaki, bo praca, bo Polanica, bo do konca sierpnia... Tak potrzebne pieniadze, na studia, na nasze wakacje... To bedzie kilka wrzesniowych dni, ale juz odliczam czas do ich rozpoczecia...  Do zajecia malego pokoju na poddaszu, do zasypiania i budzenia sie przy nim...

Ale to przeciez cos znaczy, prawda?  Coraz czestsze spotkania, wyjscia z jego kolegami, jego przyjazdy do mnie... Poznanie rodzicow... Juz nie tylko na dzien dobry i do widzenia... To, że traktuje nas powaznie, a wczesniej nie zawsze to odczuwałam... I jaka dumna poczulam sie kiedy jego mama w rozmowie powiedziała, ze wie, ze mowił jej o mnie, że opowiadał... Nie miała nic przeciwko bym mogła tam spac... I tak samo kiedy wchodzilismy do domu, gdy powiedział, że mama pyta kiedy oficjalnie mnie przedstawi... A dzis sniadanie...

I tylko... Bo ona wraca... Z kazdym dniem zbliża się powrót Agaty do Polski... Boję się, że przez nia możemy się oddalic... A tak blisko juz ze soba jestesmy... Ale gdzies w pamieci sa slowa, ze ona jest bliska idealu, ze ona w hierarchii jest wyzej nawet od kumpli, których zna 15 lat... Że przyjaciółka... Że kiedys... Przeszłosc mnie przesladuje...  Chciałabym, by znalazła sobie chłopaka... By tylko oddaliła się od nas, od niego... Na koncu jezyka pytanie, czy cos sie zmieni po jej powrocie miedzy nami? Jak na razie niewypowiedziane...

 

13 sierpnia 2006   Komentarze (9)

...

I znów przyjechał... I znów zielone autko zaparkowane pod domem... I chociaż deszczowo i chłodno, a za oknem szaro, buro - to kiedy jest się razem wszystko inne jest nieistotne... I znów przytulana, głaskana, tulona... I to uczucie, że przy nim to nigdy nic złego się nie stanie... Opatrzyłam jego zraniony w pracy paluszek, nakleiłam plaster... I pomyslałam, że nie tylko chcę przy nim budzić się rano i zasypiać wtulona w niego... Ja chcę szykować mu kanapki do pracy, nauczyć się dla niego gotować i czekać kiedy zmęczony wróci z pracy...

Powiedział, że kocha... Ze dobrze mu ze mna... A ja mocno przytuliłam, by nie widział toczacych się po policzkach szczesliwych łez... A potem zabrał do swojego kuzyna... Poznałam kawałek jego rodziny... Razem z kuzynem grzebali w autku, a ja z narzeczona przegladalam katalogi mody slubnej zachwycajac sie sukienkami... Bo oni za rok o tej porze będa stali na slubnym kobiercu... I jesli wytrwamy razem do tego czasu, bedziemy bawic się w przyszłe wakacje na weselisku... I poznałam problemy rodzinne i tak stałam się chyba taka bardziej jego przez to... Bo przedstawił jako swoja kobiete... Jego bratowa jest w 3 miesiacu ciazy, a ja juz wyczekuje narodzin Malenstwa... A przyszła mamusia walczy z nudnosciami... :-)

Tesknie... Z kazdym dniem bardziej... I mocniej kiedy czesciej sie widzimy... Potrzebuje tych szeptanych rozmow, ciepła jego ciała i bijacego serca... I nawet wakacje stały się znów realne... Wzial wiecej nadgodzin, koledzy chca z nami jechac... I juz nie wazne czy bedzie to morze, góry, czy jezioro... Ważne, że razem...

Teraz szef chce pokrzyżować plany i wywiezc mnie w góry do pracy na cały miesiac... Materialnie starczyloby na opłacenie czesnego na cały semestr studiowania... Ale to też rezygnacja z wspólnych, zaplanowanych, naszych pierwszych wakacji... O których marzę, wyczekuje... I pierwszy raz nie będzie tak jak chce szef... Nie zrezygnuje ze szczęscia.... Za bardzo go kocham, by cos innego liczyło się bardziej...

 

07 sierpnia 2006   Komentarze (4)

...

Kilka dni nad morzem przeminęło z wiatrem... Nocne spacery, kapiele, kradziony czas na plaży... I praca, praca, praca... Brak chwili na zjedzenie czegos ciepłego... 80 przepracowanych godzin... Ale zadowolona... Mnostwo Niemców, których obsługiwałam na wylacznosc, gawedzac w ich jezykow... I nawet komplementy byly na temat mojej znajomosci jezyka i akcentu... Współtowarzysze swietni, niepotrzebna obawa, ze to przecież córka szefa i bedzie inaczej... I było kilka chwil kryzysu... I nawet nocne łzy i przeklinanie pod nosem, bo oni współtowarzysze zakochani w sobie po uszy a ja tam sama... Ale Kuba dzwonił, pisał... A ja tak pragnełam by był tam ze mna, spacerował brzegiem morza i zbieral ze mna muszelki... By po prostu był obok... A obok znalazła się 8- miesieczna kruszynka... Imienniczka, która opiekowalam się tam... Malenstwo najslodsze, za ktorym teraz tesknie... Niebiesciutkie oczka, malenkie raczki i stopki, slodki usmiech i to wtulone we mnie cialko... I zdziwienie rodzicow, ze przy mnie przestaje plakac... Szczescie... Chciałabym taka okruszynke...

Wspolne wakacje stanęły pod znakiem zapytania... Kuba wydał wszystkie odłożone pieniadze na samochód, ubezpieczenie, przeglad i częsci do auta... I jakos nie moge dopuscic do swiadomosci mysli, ze bedziemy musieli zrezygnowac ze wspolnych wakacji... Chociaz z drugiej strony wiem, ze spełniło się kolejne z jego marzen i strasznie sie ciesze z tego auta, zwłaszcza ze umozliwia nam czestsze i dłuzsze spotkania... On nie chce pozyczyc ode mnie pieniedzy odlozonych na szkole... Zastanawiam sie nad wyjazdem do pracy na miesiac, wtedy zarobilabym na nas dwoje... Chociaz boje sie, czy dam rade fizycznie tyle pracowac...

Wrocilam wczoraj rano... Kilka godzin snu i przyjechal... A ja poczulam, ze magia trwa... Ze tak blisko siebie nigdy nie bylismy... Ze oboje czujemy coraz wiecej, mowimy patrzac sobie w oczy o uczuciu i tym co sie miedzy nami dzieje... Podarował mi swoje zdjecie i wytuli za wszystkie samotne, sopockie wieczory... A ja znow bezpieczna, zamknieta w jego ramionach, slyszac szybkie bicie jego serduszka... Za kilka dni mamy jechać nad jezioro z jego kolegami, potem na przysiege wojskowa znajomego...

A dzisiaj lzy... Wystarczylo wspomnienie Agaty, dotkliwie o niej przypomnial... Jej wyjatkowosci i bycia ponad wszystkimi... Jego slowa zatapiajace sie w sercu jak sztylet... Poczulam sie jakby odepchnal... A to, ze teraz jej nie ma tu... Przeciez wroci... I nie zapytalam, nie chciałam slyszec odpowiedzi... A teraz zaluje... I jakas blokada pojawila sie we mnie, do oczu naplynely lzy, rozmowa przestala cokolwiek znaczyc, w koncu urwala sie... A ja cala spieta do tej pory...

Dobranoc...

 

01 sierpnia 2006   Komentarze (3)
< 1 2 ... 10 11 12 13 14 ... 35 36 >
Blogi