• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Dotyk... Ten nieodczuwalnie wyczuwalny...

Spojrzenia niespojrzane... Marzenia spełnione... Sny słodkie... Romantyczna, uczuciowa, wrażliwa... Cała ja... Trochę zagubiona w otaczającym mnie świecie... Z mojego okna bliżej jest do gwiazd... Nauczyłam się, że mogę robić wszystko dopóki nie krzywdzę innych ludzi...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
28 29 30 31 01 02 03
04 05 06 07 08 09 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Odwiedzam
    • Ambi
    • Calaja
    • Errad
    • Grainne
    • Just-a-rebel
    • Kasia-87
    • Linka
    • Mama i ja
    • Moje
    • Summer
    • Sunkissed
    • Szukajaca prawdy
    • Unsafe
    • Zagubiona dusza
    • Zapiski taty
    • Zlamane skrzydla

Archiwum

  • Grudzień 2010
  • Sierpień 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003

Najnowsze wpisy, strona 25

< 1 2 ... 24 25 26 27 28 ... 35 36 >

A tak w woli zmiany tematu to Lech Poznań...

Noc... Najbardziej piękna... Najbardziej namiętna... Nabardziej zmysłowa... Najbardziej samotna... Nocna cisza... Taka inna od dziennej... Inna od każdej poprzedniej ciszy... Rozkoszuję się noca... Nieskazitelna i czysta... Boję się, by swoja obecnoscia nie uszkodzić jej piękna... Ty przychodzisz do mnie... Między jednym odejsciem... A drugim... Kochanie czuję Twoje mysli... Wchodzisz w moje sny... Wkraczasz w moje życie... Bez namysłu... Odchodzisz... Czy znów się pojawisz? Płacz... Przerażenie... Strach... Dajesz... Przytul mnie... Daj mi ciepło i nadzieję... Zabierasz... Nie odchodz... Odchodzisz... Czasem ranisz... Każda kobieta czasami, podczas samotnych dni lub bezsennych nocy marzy o tym jedynym... Karmisz mnie tęsknota... Odszedłes... Spakowałes miłosć do plecaka i zniknałes, zapominajac o zasypaniu ogniska, nie liczac się z tym, że może wybuchnać pożar... Tak mało Ciebie... W nocy tak dużo... Serce mówi czekaj... Ale jak mu wierzyć, kiedy było rozbite na milion kawałeczków? Moje serce całe w bliznach... Brzydkie jest... Jestes mi potrzebny... Między jednym kochaniem, a drugim... Chciałabym umrzeć z miłosci... Ja pragnę wejsc do nieba... Wpusć mnie... Ty zamykasz bramę... Do szczescia potrzebny był Ci ten głuchacz? Czy tylko dla zadręczania mnie...

"Czy"
Czy gwiazdy moga spadać?
Czy dusza może krwawić?
Czy oczy moga kłamać?
Czy nadzieja może zgubić?
Czy wiara może dzielić?
Czy rozkosz może spalić?
Czy słowa moga ranić?
Czy miłosć może zabić?
Czy ja mogę Cię kochać?
Nie wiem...

 

12 kwietnia 2005   Komentarze (21)

Przytul się do nadziei, a w ciszy będzie...

Czy zamykajac księgę dałes nam jakis znak? Atmosfera w szkole... Ten tydzień był inny... Dziewczyny z przyczepionymi na bluzkach czarnymi wstazeczkami... Chłopcy z opaskami na ramionach... Cisza na głosnych od rozmów korytarzach... Pogrzeb... Poruszył mna... Ale byłam spokojna... Modlilam się, by tylko nikomu nie przyszło do głowy podłożyć tam bomby... Pisałam ostatnio referat o atakach terrorystycznych i jestem przewrazliwiona na tym punkcie... Za moim oknem, na tarasie pali się znicz... Jest dla Ciebie... "Ojcze Swięty, który jestes w Niebie..."

Kochanie... Znowu wszedłes w moje poukładane już życie... Pobrudziłes czysciutkie scianki mojego serduszka... A ja dopiero zmyłam z nich zastygła krew... Napisałes kilka dni temu, że chcesz się spotkać... W sobotę... Sobota jest dzisiaj... Chciałes się spotkać, porozmawiać, przytulić... Ja też tego chciałam... Doskonale o tym wiesz... Lecz po tym smsie nie dałes znaku życia... A dzisiaj czekałam... Bo zawsze dawałes znak dwie godziny wczesniej... Czekałam... Wymusiłam napisanie przez Ciebie smsa... Znów taki oficjalny... Sciagnięty z formularza... Czesć... Wiesz jestem teraz u babci i będę dopiero wieczorem... Przeprasza, że pózno, ale miał wyłaczony telefon... Babcia... Dlaczego zawsze na naszej drodze stoi babcia... Twoja strażniczka... Ile razy przekładałes... Ile razy odwoływałes... Babcia... A ja? Nienagannie ubrana... Z idealnym, delikatnym makijażem i dokladnie ułożonymi włosami... Skropiona perfumami, które tylko Ty znasz... Którymi pachnę tylko w czas spotkań z Toba... "Manifesto" Isabelli Rossellini's... Pamiętam co powiedziałes, kiedy pierwszy raz znalazłes się na tyle blisko, by je poczuć... Czekałam... Byłam dzis we wszystkich miejscach, które marzyłam by odwiedzić z Toba... Stałam sama na Placu Adama Mickiewicza... Z pochylona glowa, ze łzami w oczach, trzymajac w dłoniach zapalony znicz... Złożyłam go pod obrazem Ojca Swiętego... Nie wiedziałam co zrobić z dłońmi... Jedynym sensownym rozwiazaniem było wsadzenie je do kieszeni kurtki...

Kiedy stałam na przystanku, czekajac na tramwaj... Zauważyłam przygladajacego się mi mężczyznę... Nie ukrywał tego, że patrzy na mnie... Tak na oko student... W sumie przystanek jest pod Akademia Medyczna... Przystojny, wysoki, bardzo dobrze ubrany... Mój typ? Hmmm... Może... Nie mam typu... Miał w sobie cos takiego, że podjęłam wyzwanie rzucone przez jego oczy i wpatrywalam się w nie głęboko... Podszedł... A ja się usmiechnęłam, tak po prostu... Powiedział "Jestes idealna..." Zatkało mnie... Dodał... "Zazdroszczę mężczyznie, który może bezkarnie patrzeć w te oczy... Który może dotknać... Porozmawiać..." Poczułam się niepewnie... Nadal milczałam... Ale nie mogłam wytrzymac już tego spojrzenia... Nie chciałam odpowiadać... Że nikt nie patrzy, że nikogo nie ma... Zadał pytanie... "Czy mógłbym kupić Tobie chociaż kwiaty?" Usmiechnęłam się tak prawdziwie... Spojrzałam mu glębiej w oczy... I wsiadłam do tramwaju, który nagle nadjechał... Dziwne to było spotkanie...Dziwne jest to, że mężczyzna, którego kocham nigdy nie podarował mi kwiatka... Nigdy nie dał mi niczego, a ja nie prosiłam o więcej... Obcy mężczyzna na ulicy... Dla niego to nie problem isc i kupić obcej dziewczynie kwiaty...

 

09 kwietnia 2005   Komentarze (21)

zamyslona

Jestem spokojna... Wyciszona... Jakby nie ja... Jutro czuwanie... Zapalę znicz... Niech rozswietli półmrok panujacy w swiatyni... Slyszałam o głupich lańcuszkach na gadu-gadu... Więc powiem Wam co dzialo się dzięki takim głupim łańcuszkom... Odbył się biały marsz ulicami Poznania... Masz Internautow, którzy przeszli w milczeniu od Placu Adama Mickiewicza do katedry... Marsz, w którym uczestniczyło 25 tysięcy ludzi... Którzy dowiedzieli się o nim dzięki głupiemu łańcuszkowi... Ja też... Nie spodziewałam się takiej ilosci ludzi... Myslałam, że to urwie się gdzies, przyjdzie trochę ludzi... A tu? Bez żadnego nagłosnienia ze strony mediów... Tak po prostu... Stałam pod katedra... Wpatrzona w płomienie swiec poustawianych pod pomnikiem Ojca Swiętego i spiewałam "Barkę"... Dla Niego... Modliłam się... Ale do Korola Wojtyły... Do Boga za Jego wstawiennictwem... Wiem, że jest już Swięty... Ale czułam się taka samotna... Samotna posród tłumu... Ręce w kieszeni, z oczu spływały łzy... Nikt nie przytulił... Nikt nie scisnał mocniej dloni w gescie pociechy... Potrzebowałam tego... Myslałam o Kubie...

Napisał...
Czesć Słoneczko... Co tam u Ciebie... Chciałby się spotkać ze mna w sobotę... Chce żebym przyjechała... Napisał, że przytuliłby... Pomasował bolacy brzuszek... Swoja droga, skad on wie... Skad wie, że mdleję z bólu... Zakończenie: może nie tylko to... Ech... Cóż... Mętlik w głowie... Nie wiem dlaczego tak nagle... Nie wiem w jakim celu... Będzie 5 miesięcy... Będzie... Milczenie... Braku kontaktu... A teraz jak? Tak po prostu się przytulić... Nie wyobrażam sobie tego... Będę stała obok... Trzymala ręce w kieszeni, zacisnięte w pięsć... z bezsilnosci... I ze strachu, że mogłabym go chwycić za rękę... Niczym nie sprowokuję... Chcę...

Marzę by isć z nim zapalić swiecę... Pomodlić się... Oprzeć się plecami o jego silne ciało i nic nie mówić... Trwać w zadumie... Tylko czuć sama obecnosć... Zjednoczyć się w myslach, modlitwie, skupieniu...

Pójsć na spacer...
Nad rzekę...

 

06 kwietnia 2005   Komentarze (26)

Musicie być mocni miłoscia, która jest...

Czuwałam... O smierci Ojca Swietego dowiedziałam się szybciej niż polska telewizja... "Natalia, Papież zmarł." Odczytałam smsa, i pomyslałam, nie to niemożliwe... Nieprawda... To kolejna niesprawdzona informacja, która zaraz zostanie zdementowana... Przecież, gdyby odszedł... Natychmiast by o tym poinformowano... Poinformowano... Pózniej...

Balismy się smierci, bardziej od Papieża, on umierał spokojny...

Nie wróciłam do koscioła... Siedziałam otępiała... Pusta w srodku, tylko łzy spływały po policzkach... Na zawsze pozostanie w naszych sercach, w pamięci i w wspomnieniach... On jest teraz w Niebie... Patrzy na nas z usmiechem na twarzy... Wierzę w to, że jest szczęsliwy... Bo znalazł się przy Bogu, którego tak bardzo ukochał... Któremu zawierzył bezgranicznie... Płaczemy, cierpimy, a w Niebie się raduja... To była największa, najcudowniejsza lekcja, jaka dał nam papież... Zjednoczył nas... Miłosc jego nie znała, nie zna i nie będzie znać granic...

Życie się zaczyna i kończy, nikt nie wie kiedy... Ci, co odchodza ida do siebie, do domu swego Ojca... Zycie nasze trwa - musimy niesc swój krzyż...

Dostałam smsa, od osoby, która nie była mi bliska... Teraz łaczy nas szczególna więz...

"Nie ma takiej chwili i sytuacji w Twoim życiu, w której Jezus nie dałby rady. On nad wszystkim panuje i ma kontrolę. Może to bardzo boleć, naprawdę bardzo, ale pamietaj On nie stracił panowania nad Toba i nigdy nie straci. On Cię z wszystkiego wydobędzie. Zaufaj Jego mocy. Idę teraz do koscioła. Będę modlił się za Ciebie i przyjmę Komunię w Twojej intencji..."

Jacek... Dziękuję... Teraz tylko Ty wiesz jaka przemiana nastapiła we mnie... Tak bardzo pomogła mi rozmowa z Toba podczas Drogi Krzyżowej w Wielki Piatek... Bylismy prawie obcymi ludzmi... Teraz? Teraz jestem Ciebie pewna...

Nikt nigdy nie dał mi tak cudownego daru...

 

03 kwietnia 2005   Komentarze (28)

ŻYCIE SIĘ ZMIENIA, ALE SIĘ NIE KOŃCZY......

Dzisiejsza noc spędzę w kosciele... Na czuwaniu... Czuję, że muszę, że powinnam tam być... Jesli zabraknie Ojca Swiętego zatracę swoja wiarę, która i tak jest już mocno nadszarpana... Odczuwam solidarnosc ludzi... Wsparcie, zjednoczenie mysli... Modlitwę... Papież jest w moim życiu od poczatku... Zawsze był... Tyle mysli... Tyle wspomnień... Byłam kiedy przyjechał na pielgrzymkę do Polski... Byłam w Poznaniu, jak przejeżdzał opancerzonym samochodem, z lotniska Ławicy... Widziałam usmiechniętego, machajacego dłonia... Takiego chcę pamiętać... Widziałam w Bydgoszczy... Uczestniczyłam we Mszy Swiętej... Byłam w Rzymie, w Watykanie... Widziałam okno, które teraz pokazywane jest w każdej stacji telewizyjnej... Teraz marzę, by znalezć się na Placy Sw. Piotra, tam czuć wszechogarniajaca jego obecnosć... Wreszcie Lednica... Noc... Pole... Rozgwiezdżone niebo... Trzymam w ręku zapalony kaganek... Telebim... Głos Ojca Swiętego skierowany tylko do nas... Łzy wzruszenia... Szczęscia... Teraz? Łzy zwatpienia, rozpaczy... Mętlik w głowie... Mysli... Jest ich zbyt wiele... Co będzie dalej?

Jestem dumna z mojego klubu... Dumna z kibiców, między którymi miałam wczoraj się znalezć... Lech podejmował Pogoń Szczecin... Emocje sportowe jednak zostały przyćmione przez coraz bardziej niepokojace komunikaty o stanie zdrowia papieża. Przez cały czas kibice obu drużyn skandowali "Przerwać mecz!", "Minuta ciszy". Tuż przed końcem pierwszej połowy spotkanie zostało przerwane... Zakończone... Na życzenie kibiców... I znów ta solidarnosć... Piłkarze obu zespołów stanęli w kręgu na srodku boiska. Kibice w ciszy zdjęli flagi z ogrodzenia i opuscili stadion... Wyszli ze stadionu milczac, ze spuszczonymi głowami...

Bóg posługuje się samotnoscia, by nauczyć ludzi poczucia wspólnoty z innymi,
Gniewem, by ukazać nam wielkie dobrodziejstwo spokoju,
Nuda, by docenić urok przygód i wolnosci.
Bóg posługuje się cisza, by wzbudzić w nas odpowiedzialnosć za słowa,
Zmęczeniem, bysmy poznali smak odpoczynku,
A chorobami przywołuje błogosławieństwo jakie niesie nam zdrowie.
Bóg sięga po ogień, by opowiedzieć o wodzie,
Po ziemię bysmy poznali wartosć powietrza.
Bóg przywołuje smierć, by podkreslić wartosć życia...

 

02 kwietnia 2005   Komentarze (20)

Notka organizacyjna

Spacerujemy na krawędzi samotnosci...
Po jednej stronie ja, po drugiej Ty...
Pomiędzy nami przepasć tak wielka,
Że spacerujac razem spacerujemy
Samotnie...

Usprawiedliwienie... Czytam wszystkie notki... Nie komentowałam, ale od jutra stan ten ulegnie zmianie i skomentuję wszystkie :) Zmiany... Popracowałam nad blogiem... Oddałam w to cała siebie... Efekty możecie podziwiać... Przepisałam prawie cały zeszycik z cytatami, zasłyszanymi gdzies myslami... Nie wiem, czy komus będzie się chciało tyle czytać... Powiem, że dla mnie jest idealnie... Ale to tylko moje skromne zdanie... Myslałam nad dodaniem muzyki na blogu... Nie wiem czy to dobry pomysł, czy nie spowoduje to dużo wolniejszego otwierania się stronki, czy nie będzie denerwować... To już Wy musicie mi powiedzieć... Myslałam o tych kawałkach, ponumerowałam je od najbardziej przeze mnie ukochanego... Hmmm... Może jakas sugeracja? Chociaż nic więcej nie przychodzi mi do główki...

1. "My december" - Linkin Park
2. "Over and over" - Nelly
3. "Behind Blue Eyes" - Limp Bizkit
4. "Burn" - Usher
5. "Nothing else matters" - Metallica
6. "My boo" - Usher and Alicia Keys

Rozkołysałam się...

 

30 marca 2005   Komentarze (25)

Tu jest tylko mój ból... I wspomnienie...

Jestem niezauważalna... Mijam na ulicy zagonionych przechodniów, jestem przezroczysta... Ocieram się o płaszcze scisniętych w tramwaju ludzi, stojac tuż obok, nikt mnie nie widzi... Taka pelerynka-niewidka na mnie jest zapożyczona zapewne od samego Harrego Pottera... Czy krażę po swiecie jak duch? Nie zapisujac się ani w sercach, ani w pamięci ludzi? Mam nadzieję, że nie... Tyle razy słyszałam, że jestem taka inna od wszystkich... Stan w którym się znajduję nie ma przeszłosci, nie ma przyszłosci... Jest nicoscia i wszechogarniajaca pustka... Tu jest tylko mój ból... I wspomnienie jego ust... Ból przelewa się przeze mnie - niemal go widzę, szara czarna rzekę łez...

W nocy nie spałam... Zasnęłam na krótko, by obudzić się z bólu... cos jest nie tak, jeszcze nigdy brzuszek nie bolał mnie tak mocno... Siedziałam prawie cała noc skulona, cichutka... Spojrzałam na telefon... Jedno nieodebrane połaczenie... Kuba... Ech... Sms... Kuba... "Czesc Skarbie..." Eeeee... Czy Tobie cos się pomyliło? Odpisałam... Jak zawsze... Interesuje się, co u mnie słuchać... Dziwne... Wysłałam smska rano... Odpisal... Nigdy nie odpisuje na drugiego smsa... Odpisał... Jest u brata... Skacowany, popili trochę wczoraj... Pomyslał o mnie... Tak mi ciepło mimo tego bólu... Hmmm u mnie jakos raz lepiej raz gorzej... U niego? Jakos... Nie najgorzej...  Sumujac jest jakos i jest nam zle... Słyszałam tyle gorzkich słów od znajomych... Że to moja wina... Że on chciał walczyć, ale widział, że tylko on się stara... Nie obwiniaj mnie... Zrobiłam wszystko... Nadal robię... A może masz rację? Moze to moja wina? Może... Jestem za niska... Zbyt mało atrakcyjna? Nudna... Może... Ech zaczynam się odchudzać... Mam dosyć... Mam serdecznie dosyć... Dziękuję... I do widzenia...

Życzenia od przyjaciółki: "... oraz bys już nigdy nie płakała przez Kubę! Tylko znalazła godnego siebie chłopca..." Dzięki Agus

Ale ja własnie siedzę w pokoju, ryczę i spiewam "Już Cię nie kocham, niech swiat to wieee..." Po co to spiewam jak kocham? Nie wiem...

Byłam nad jeziorem z rodzicami... Wielkanocny bieg morsów z jajem, pokazy klubów płetwonurkowych... Stałam na pomoscie, oparta o barierkę, wpatrzona w dal, spokojna toń wody i marzyłam by stał za mna, przytulił, przygarnał mnie do siebie...

"Marzenia o bliskosci, czułosci, zrozumieniu. Marzenia o dotyku jego rak i warg, marzenia o wyznaniach szeptanych cicho do mojego ucha, w czasie, kiedy każda czastka mnie, czuje jego. Te marzenia się spełniały. Jeden po drugim. Nieustannie. Jak w bajce. I to było piękne. Własnie dla tych spełniajacych się wciaż marzeń, wstawałam rano. Miałam po co wstać. Chciałam, pragnęłam, musiałam wstać! Dla niego."

Jest zle... Nie jest dobrze...

 

28 marca 2005   Komentarze (21)

...

Miłosć jest złudna, potrafi omamić każdego człowieka... Myslę, że nie powinnam rozpaczać nad tym co było... Wspominać to, co minęło... Powinnam cieszyć się i dziękować Bogu, że to w ogóle mi się przydarzyło... Że dał mi jego, choć na chwilkę, choć to kruche uczucie nie mogło nabrać siły i się rozwinać... Ale byłam szczęsliwa, bezpieczna, kochajaca... Jak długo mogę żyć tylko dla siebie? Jak długo można troszyć się o własne ja lub zajmować się sprawami fałszwych przyjaciół? Wspólne rozmowy, razem spędzone dni... Już nie wiem czy lepiej wyrzucić je z pamięci, czy zachować na serca dnie i wracać do nich kiedy jest smutno i zle... Wracać jak do najpiękniejszych wspomnień... "Nie ma sensu żyć, jesli nie ma się dla kogo." Znalazłam ten cytat w Internecie... Ostatnio rozmawiałam o tym na gg... Idac tym sladem, wywnioskujemy łatwo, że nie warto jest żyć dla samego siebie... Za dużo mysli w mojej głowie - to już codziennosc... Mniejszej ilosci nie będzie... Mówia mi: "Kiedys będziesz szczęsliwa, zakochana, zobaczysz..." Kiedys... Wspaniałe słowo, po usłyszeniu którego dreszcz strachu i niepewnosci przechodzi mi po karku... "Kiedys... Bardzo niepewne, odległe okreslenie czasu. Kiedys, czyli kiedy? Za miesiac? Za rok? Za dziesięć lat?" Kiedys... A więc będę szczęsliwa... Kiedys...

Wysłałam mu życzenia... Odpowiedział mi głuchy, urwany sygnał...

Wczorajsza Droga Krzyżowa wyciszyła mnie, uspokoiła... Isć noca, spiewajac, niosac krzyż i zapalone swiece... Do tego czytałam dwie stacje... Prawie się popłakałam... Pomogła mi rozmowa z kims kogo nie podejrzewałabym o ludzkie odruchy... A on pocieszył, dodał otuchy... Powiedzaiał trzymaj się... Porozmawiamy... Dziękuję... Dzisiejsza adoracja i mój spiew w pustym, cichym kosciele... I mysli o nim... One sa silniejsze od wszystkich innych...

Życzenia:
Byscie znalezli szczęscie gdziekolwiek ono będzie... Oby skrzydła wiary przykryły kamienie zwatpienia i uniosły serca ponad przemijanie... Niech króliczek przyniesie w prezencie to, czego najbardziej pragniemy. To "cos" nie musi być ani widoczne, ani dotykalne, może nawet nie pachnieć, ale niech będzie czyms, bez czego nie można i nie warto żyć
...

 

26 marca 2005   Komentarze (17)

100

Notka numer 100... Zakładajac bloga myslałam, że to taki mój kaprys... Nie sadziłam, że mogłabym dotrwac 50 wpisu... Do moich oczu napłynęły łzy... Staram się z całych sił zatrzymać je i nie pozwolić im wydostać się na zewnatrz, ale bezskutecznie... Krzyczę a łzy plyna mi z oczu.. Zobaczyłam Anioła.. Nie podał mi dłoni... Kuba... Usmiecham się jednak... Nie do tych, co na mnie patrza... Usmiecham sie do siebie... 4 miesiace... To bardzo długo... Przez te cztery miesiace, zatarł mi się jego obraz w pamięci... Tak niewyraznie widzę już intensywny kolor jego oczu... Jak zza mgły wyłania się jego usmiech, sylwetka... Nie pamiętam już jak pachnie... Nie umiem przywołać tego zapachu... Wiem, że jest cudowny... Delikatny... Słodki... I tak łatwo przechodził na moje ubranie, które cały wieczór pachniało nim... Nie umiem przypomnieć sobie jego głosu... Ciepły, męski, łagody... Nie pamiętam jednak barwy... Widziałam go wczoraj... Wszystko powróciło... Uswiadomiłam sobie jak bardzo mi go brakuje, jak bardzo jest zle samej, jak bardzo tęsknię... Tak bardzo... Jechałam autobusem do szkoły... Tak jak zawsze we wtorek na 12:00... Mój autobus zatrzymuje się tam gdzie chca pasażerowie, wystarczy nacisnać guziczek "przystanek na żadanie"... I ktos nacisnał... Autobus zboczył ze swojej stałej trasy, skręcił... A ja zobaczyłam jego... 11:33... Smochowice... Rozpięta kurtka... Moja ulubiona jego bluza... W która tyle razy się wtulałam... Na której wymieszane zostały nasze zapachy... Ułamek chwili, autobus ruszył... Nie widział mnie... Rozpłakałam się... W autobusie, nie zważajac na jadacych w nim ludzi... Pracował do 1:30, nocował u siostry, wyspał się, zjadł i szedł na autobus... Jechał miejskim 61, jechał za moim, gminnym 02... Nie wiedziałam co zrobić... Chciałam poczekać na przystanku, na którym wysiadzie... Ale co wtedy? Jak zareagowałby on? Jak zareagowałabym ja? Rozplakałabym się... A on? Czy umiałby się przywitać? Czy przeszedłby nie zauważajac mnie? Poszłam do szkoły... Stałam przed wejsciem koło dużego drzewa i czekałam... Przyjechał autobus... Wysiadł on... Nie miał szans mnie widzieć, za to ja widziałam doskonale jak wysiadł... I ta cholerna pustka... Tak chciałam pobiec, przytulić się... A stałam nieruchomo wpatrzona w oddalajaca się sylwetkę... Spojrzałam na swoje dłonie... Takie maleńkie... Ale nie splecione z jego... Samotne... Jak ja...

Nie piszę niczego, by ktokolwiek mi współczuł... Nie lubuję się w litosci... A dzisiaj zostałam o to posadzona... Jeżeli ktos nie akceptuje mnie takiej jaka jestem - niech nie czyta... Ale nie obmawia za plecami... Od czego sa komentarze? Niech wszyscy zobacza! Bo zabolało...


 

24 marca 2005   Komentarze (22)

Nadrabiam blogowe zaległosci...

Zapaliłam swiece... Ale chyba tylko po to, by choć na chwilę nie czuć się samotna... Blaskiem swiec oszukuję czas... Wprowadzam romantyczny nastrój... Romantycznosć w samotnosci z truskawkowym jogurtem Danone Fantasia... Przynajmniej jest pysznie, bo uczuć oszukać nie można... Nie chcę już żyć wspomnieniami utraconej miłosci... Chcę oddychać wiosennym powiewem wiatru... A dzisiaj było pięknie, słonecznie i cieplutko... Tylko głowa pełna mysli, nicosc i pustka we mnie... Komputer naprawiony... Skomplikowana usterka, z która poradził sobie mój kompetentny informatyk... Teraz mam szybciutki, cichutki komputerek... Widzę, że wszyscy tęsknia, a mnie nie było tylko 5 dni! Chociaż zaległosci w czytaniu notek mam takie, że kolejne 5 dni będę je nadrabiała ;) A co będzie jak w listopadzie skończy mi się umowa na Internet podpisana z TPSA? Hmmm wiem, że nie zostanie ona już przedłużona... Co u mnie... Powiem, że dobrze... Choć raz mogę tak powiedzieć... Radzę sobie... Zerwałam znajomosc z pięknookim... Postapiłam swiadomie... Okazało się, że ma dziewczynę... Ma dziewczynę, a mnie traktuje jak... Ech... Zakończyłam ta znajomosć ze względu na nia... Choć nie znam jej, ani nigdy jej nie widziałam... To taka sytuacja w jakiej postawił mnie Kuba... Zerwał ze mna dla innej... Nie chcę by ktos odchodził od zakochanej dziewczyny dla mnie... Nie chcę by czuła to co ja... Żal, nienawisc do kogos, kto zabiera jej ukochanego mężczyznę... Wczoraj mielismy w szkole uroczystosc nadania imienia... I tak naszym patronem jest Henryk Zygalski, który rozszyfrował kod maszyny szyfrujacej Enigmy, przez co dużo szybciej zakończyła się II wojna swiatowa... Spiewałam piosenki, mówiłam wiersz... Wyszukuję sobie coraz więcej nowych zajęć... Ale kiedy wyszłam na srodek sali gimnastycznej, pewnie chwyciłam mikrofon i zaczęłam recytować czułam się wspaniale... Spokojna, wyciszona, ukojona... Kiedy skończyłam mówić z pierwszych rzędów usłyszałam oklaski... Gdy podniosłam wzrok, zobaczyłam rodzinę Zygalskiego... Jego siostrzenice, dzis już starsze panie... Siedziały zapłakane... Dziwnie się poczułam... Bo jakby nie patrzac one płakały przeze mnie... Łzy wzruszenia... Chyba udało mi się przekazać emocje tego wiersza...

 

22 marca 2005   Komentarze (24)
< 1 2 ... 24 25 26 27 28 ... 35 36 >
Blogi