...
Moje dorosłe życie jest zdominowane przez pracę… No i może jeszcze trochę przez zakupy - bo ja teraz muszę być elegancka i wizytowa. Wystarczyły 4 dni w firmie żeby zorientować się, że to jedno wielkie urwanie głowy od 8:00 do 16:00. Na razie przypatruję się i uczę. Ale ledwie człowiek otworzy skrzynkę pocztową o 8:00 odczyta i odpisze na 30 maili, to już ma 15 nowych, oprócz tego co chwile dzwoni telefon, fax wypluwa kolejne zamówienia, szef zleca zadania dodatkowe, a to oferty handlowe, a to coś do tłumaczenia, a to coś do wyszukania na serwerze, a to kawka dla prezesa i jego gości… I wszystko cokolwiek się robi jest na NATYCHMIAST. Oprócz tego 1500 różnych teczek, skoroszytów, segregatorów i skrzyneczek do których trzeba wszystkie papiery i papierzyska posegregować i poukładać alfabetycznie. I w każdej chwili umieć wszystko znaleźć - natychmiast oczywiście… A! Zapomniałam o korespondencji, która sama z siebie zajęła mi 3h. Monity, ponaglenia do zapłaty, faktury, oferty handlowe - najpierw wpisać do zeszytu korespondencji wychodzącej, potem pozaginać, do koperty z okienkiem, przybić pieczątki i tak 200, 300x (listy zwykle, krajowe, zagraniczne, priorytet, polecony, polecony z potwierdzenie odbioru itp.)
W tej chwili jesteśmy we dwie. Sekretarka od 15 lat, która była z prezesem od początku istnienia tej firmy i ja. Chwilowo nie wyobrażam sobie zostanie tam sama… A prędzej, czy później to się stanie, bo kobieta czeka na dziecko z adopcji, w każdej chwili może dostać telefon i odejść z firmy. W tej chwili traktuje mnie trochę jak praktykanta - przynieś, wynieś, pozamiataj. Prezes pojechał do Niemiec, to przyszła sobie 2h później do pracy, a ja sama w biurze nie wiedząc co/gdzie/jak. A potem zamiast szkolenia, to zaadresuj koperty, jedź na pocztę. Uważa się za osobę niezastąpioną i nie ułatwia mi zadania przejęcia jej stanowiska. Najgorzej jest z komputerem. Tysiące plików przechowywanych od X-lat, pochowane pod dziwnymi nazwami. Nie potrafię tam nic znaleźć, a ona w tym bałaganie odnajduje się świetnie. Wokół mnie stosy papierów z lipca, czerwca - pełno zaległości do przeglądania i segregowania… A ja nie lubię tak. W czyimś syfie.
Pracą można obdzielić ze spokojem 2, 3 osoby i nikt nie nudziłby się ani przez chwilę. Np. w czwartek. Dostałam maila do przetłumaczenia. Po niemiecku oczywiście. Ubezpieczenia w transporcie (język prawniczy, gospodarczy i finansowy) mail 20 stron. Zajęło mi to 6h w pracy i 2h w domu. Siedziałam tylko nad tym, a sekretarka w biurze obok na głowie miała telefony, maile, faxy itp. Umowę mam do końca lipca. Potem zobaczymy… Pierwsze 4 dni za mną.