...
Tak wiele się dzieje...
Dopiero co pakowałam walizkę nad morze, a już nie wiem kiedy i jak minął tydzień! Zdążyłam się opalić, wrócić i pakować jeszcze raz :). Uwielbiam nasze polskie morze... Niesamowite zachody słońca, szum fal i długie spacery. Cisza, spokój, pogoda dopisała - czego chcieć więcej? Pozostały wspomnienia i piękne zdjęcia, ale to nie to samo co być tam i czuć piasek pod palcami i morską wodę obmywającą stopy... Już tęsknię.
Pakuję się dalej... Pamiętam jak dopiero co był grudzień, okres przed Świętami Bożego Narodzenia, pamiętam jak rezerwowaliśmy wycieczkę do Turcji... Pojutrze lecimy. Pakuję walizki...
Dziś odebrałam też dyplom... Pani licencjat - 3 wspaniałe lata. Choć było trudno, choć czasem brakło sił, miło wspominam ten czas! Tak szybko minęło... Tak jak nasze życie.
P.S. Tak jak LINKA zauważyła w ostatnim komentarzu do mojej notki muszę się pochwalić! Mam pracę! Potoczyło się bardzo szybko... Byłam zrezygnowana, ofert brak, mętlik w głowie co do wyboru dalszych studiów... A tu nagle telefon - po prawie 3 tygodniach od wysłania CV. Dzień później rozmowa kwalifikacyjna - pierwsza w życiu. Krótka, 15 minut, z prezesem, częściowo po niemiecku. Byłam zadowolona, choć nie wiązałam większych nadziei, że uda mi się dostać posadę sekretarki prezesa w niemieckiej firmie. Dyskwalifikował mnie język angielski. Było to wymagane, a ja nie umiem. Wyraziłam jedynie chęć nauki, odbycia jakiegoś kursu i ładnie się pożegnałam. Po tygodniu, telefon, zaprosili na drugi etap. Godzinę przed rozmową poprosili o świadectwa ukończenia szkół, dyplom. Podczas gdy "komisja" oglądała moje świadectwo ja miałam 3 zadania do wykonania - napisać ofertę handlową produktów firmy po polsku, a potem zaproszenie na tragi i podziękowanie w języku niemieckim. Potem zaproponowali stawkę 2.200zł + comiesięczne premie i zapytali czy mogę zacząć od 1.09. Nie mogłam w to uwierzyć... To było pierwsze CV, które wysłałam i pierwsza rozmowa kwalifikacyjna w życiu... Martwiłam się, żeby zarobić na czesne na studia i móc jeszcze odłożyć coś na wakacje... A tu starczy na wiele wiele więcej... Zobowiązałam się do podjęcia nauki angielskiego. Firma sfinansuje mi kurs w szkole sekretarek. Ułatwiło mi to też podjęcie decyzji co do mgr. Zostaję na mojej uczelni, tryb zaoczny. Mając kontakt z językiem w pracy, będę mogła douczac się jeszcze studiując dalej germanistykę... Wszystko się uklada :).