...
Za oknem deszczowa jesień... A mi brak ciepłych promieni słonka... Mieliśmy odwiedzić wrześniowe morze, ale przy takiej pogodzie spacery plażą nie dostarczają takiej przyjemności jak latem... Spędzamy czas tu, choć wspólne weekendy nieubłaganie dobiegają końca...
I wiem, że będzie trudniej, mniej nas... Uczelnia, nauka, jego praca, studia w weekendy... Znów trzeba będzie wyrywać kilka godzin dla nas... Wyczekiwać dłuższych weekendów, świąt, ferii... Boję się tego akademickiego roku...
Zapisać się na kurs językowy we wrześniu na moim poziomie graniczy z cudem... Maraton od szkoły do szkoły, testy, telefony i brak lub za mało chętnych... Może dzisiaj sie uda - potrzebuję intensywnej nauki, do której zmotywować sama się nie potrafię... Jeszcze nie teraz...
Na biurku lezy moje świadectwo pracy... 2 wspaniałe miesiące w zespole zgranych ludzi, przyjaznej atmosferze... Już mi brakuje tych ludzi... Teraz czekam na wypłatę i zastanawiam się jak dobrze ulokować moje pieniażki...
Teoretyczny kurs na prawo jazdy zakończony... Pozostała najtrudniejsza dla mnie część - jazdy, których bardzo się obawiam... Teraz nareszcie mam troszkę czasu dla siebie... Na naukę krzyżówek, przepisów... Na posprzątanie, poukladnie studenckich notatek i przypomnienia sobie tych wszystkich niemiecko-gramatycznych zawirowań...
Ostatnio wszędzie nas pełno... Kino, basen, parapetówka, integracja z rodzeństwem ukochanego... Wyjazd na basen stał się naszym rytuałem... Nawet nasze kochane 6cio miesięczne Maleństwo baraszkowało w wodzie...Im bardziej ją się zanurzało, tym głośniej gaworzyła i śmiala się...