...
A tu jeszcze wielkanocnie przez chwilkę będzie... I wiosennie... A co! Notka naszpikowana zdjęciami... :-)
Swięta upłynęły zdecydowanie za szybko... Czas pędzi nieubłaganie... Były wiosenne porzadki... Kwiatki poprzesadzane i poukładane wreszcie na parapecie... Był koszyczek, z którym poszlam do swięconki... I kwiatek był na biurku... Złociscie żółty... Żonkil ot tak od taty...
A także to, na co czekałam... Najpierw zbierałam informacje... Potem przygotowałam mieszkanko... I wreszcie pojawił się ON... Rybek :-) Sliczny, ogniscie czerwony bojownik, z którym zdażylam się już zaprzyjaznic i stwierdzić, że to bardzo komunikatywna i żywa rybka... Już po kilku dnach tak spodobało mu sie na biurku, że wyraził chęć zostania tatusiem i zrobił gniazdko pianowe... Takie niby jajeczka :-)
Tesknię za Kuba... Tak bardzo odczuwam jego brak... Wczoraj napomknal o wspólnej wycieczce do ZOO... Ucieszyłam się, że będziemy mogli spędzić cały dzień ze soba... Tak mocno chcę się w niego wtulić... Zaprosiłam go na dni mojej miejscowosci... Co roku odbywaja sie wiejskie potańcówki w parku, teraz zaproszono Justynę Steczkowska... Beda jego znajomi z poprzedniej pracy, dzięki której poznalismy się...
Szkołę mam już praktycznie za soba... Liceum ukończyłam ze srednia ocen 4,53 :-) Cieszę się, dla mnie to bardzo wiele... Posrod ciagania po lekarzach, chorób i szpitali... Jestem zadowolona... We wtorek jadę na wycieczkę do Warszawy... A w piatek zakończę pewien rodział w swoim życiu... I odetchnę z ulga...
Spotkałam dzisiaj starego znajomego... Poznanego dawno, potem kontakt się urwal... Miałam już zaplanowana wakacyjna pracę na wybrzeżu... Przebił moja ofertę zapewniajac pracę tu, na miejscu i w dodatku lepiej płatna... Potrzebuje hostessy, gwarantuje wypłatę w granicach 7,50 - 17zł/h zależne od kampanii promocji... W czasie studiów obiecał pracujace weekendy i około 800zł za nie... Starczy... Zgodziłam się... Do 20. maja mam czas na zrobienie ksiażeczki sanepidu... Cieszę się...
I czasem smutek pojawia się, a oczy zachodza mgła... Tak jak teraz, sygnał telefonu i sms z zapytaniem, czy gdzies baluje, bo on tak w klubie sie bawi... A ja dzisiaj odstawiłam antybiotyki, te najsilniejsze... I boli... A to jego druga impreza w tym tygodniu... Na ostatniej podrywały go jakies 16sto letnie dziewczyny... A my? Bo ja zawsze jestem jakby co... A impreza raz na jakis czas... Zaszkliły się oczy... Bo widzac zakochane pary czuję takie małe ukłucie w serduszko i przez mysl przechodzi, ze jednak cos jest nie tak jak powinno być.. I jeszcze ktos... Cos... Gdzies... Bo ja nie lubię jak działa się na drugim froncie... A jeszcze bardziej jesli działa się na kilku frontach jednoczesnie...