...
Wiosna... Nareszcie... Powiew ciepłego wiatru... Promienie słońca za oknem i krokusy na trawniku... I nastawienie inne... Bo już kończę szkołę, bo pomoc z prezentacja nadeszła kiedy ja już się poddawałam... I wiosenny zakup - tęczowe skarpetki z miejscem na każdy paluszek z osobna... Każdy w innym kolorze, ot wesoło na stópkach... :)
I on dzisiaj zasypuje smsami, sygnałkami... Aż nie nadazam odpisywać... Tylko wolałabym na pytanie o tęsknotę usłyszeć inna odpowiedz, niż może tak... A on baczny obserwator moich gadulcowych statusów, stwierdził że pewnie kogos mam, że ktos pojawił się w moim życiu - bo widzi mnie szczęsliwa... A to przecież musi być to czyms spowodowane... I aluzja o ciagniecie dwóch srok za ogon... I atak, pytanie, chwytanie za każde słówko... Doszukiwanie się własnych ideologii, nadinterpretacje... A każda moja próba odpowiedzi była dla niego forma tłumaczenia się... A tlumaczy się tylko winny...
Rozmawiajac padla Magda ponowanie... Ironizujac nazwalam ja okresleniem "boska", i może słusznie stwierdził, że czepiam się o nia bardziej niż o Agatę... Chociaż staram się to ukryć... Był ciekawy, czy gotuję się cała w srodku kiedy o niej mówi... Test? Zazdrosci? Ale pewne rzeczy powinen zachować dla siebie, a nie ranic każdym słowem bardziej... Przeklnełam ze łzami w oczach, urywajac potok jego słow... Choc nie zdarza mi się to często... A on jeszcze upomniał, że nie lubi kiedy kobieta przeklina... A zwłaszcza bliska mu kobieta... Powtórzyłam nieswiadomie słowo bliska? A on może...
Natalka: Kim dla Ciebie jestem?
Kubus: Ostoja, oaza, wszystkim...
Minęło kilkanascie minut milczenia... W których próbowałam zrozumieć... Być dla mężczyzny wszystkim - i nie mieć czasu na spotkanie? Tak długo...
Kubus: A ja dla Ciebie?
Jeszcze dłuższa chwila milczenia... I moje intensywne zastanawianie się nad udzieleniem odpowiedzi... Prawdziwej...
Kubus: Widze, ze padlo trudne pytanie
Natalka: tak...
Kubus: tak jak podejrzewalem..
Natalka: ...
Kubus: dobrze wiem ze sa trudniejsze pytania, ale czasami trudniej jest odpowiedzieć na te łatwiejsze...
Nie lubię jego "może" które graniczy z tajemniczym zbywaniem... Nie lubię jego "aha" po wzynanym uczuciu... I ustalen terminow spotkan - oficjalnych, formalnych, weekendowych... I tak pomyslałam, czy można porzucić to, o co walczyło się przez 2 lata? Na rzecz czegos co trwa chwilę i daje szczęscie? Nie znam odpowiedzi... Jeszcze... Nie przekreslam... Czekam... Trwam... Jego ruch?