...
"Przy rozstaniu - zwrócę mu jego wolnosć, która spłynie gorzkim potokiem z serca; gdy odejdzie - w milczeniu ukryję swój ból i przeżyję swe życie do końca. Zasada miłosci zamilczę przy rozstaniu, a żegnajac - zapłaczę, cierpiac w ciszy, lecz podażajac za dobra rada nocnych dzieci nieba, nie pożegnam naprawdę - by powrócili..."
W głosnikach "Incomplete" - Backstreet Boys... Do kołysania...
Zmęczona... Byłam w Ogrodzie Botanicznym... Pół dnia przewędrowałam, krętymi alejkami posród drzew z najodleglejszych zakatków swiata... Sentymentalna podróż, dzięki której cofnęłam się kilka miesięcy wstecz... Wybrałam ta sama drogę co wtedy... Nie pamiętałam wszystkiego... Ale znalazłam się przy stawku, gdzie jesienia pływały kaczki, teraz dumnie wznosiły się bladoróżowe lilie wodne... Widziałam wiewiórki, które z zabawnie przekręconymi główkami obserwowały mnie... Stałam na mostku wpatrzona w staw... Tak jak z nim... Nie czułam już jego ciepłego oddechu za plecami... Ale tak samo szukałam złotej rybki...Tak samo usmiechałam się wypowiadajac moje/nasze życzenie... Wracajac znalazłam wierzbę, której listki odsłaniał bym mogła przejsć, niesmiało mnie przy tym obejmujac... Ze łzami w oczach, ale i z usmiechem na twarzy przemierzałam Botanik. Kilkadziesiat takich samych, zielonych ławek... Tylko dlaczego na widok jednej oczy zaszkliły się, a ja przystanęłam? Nie usiadłam na niej... Ale to własnie na tej ławce bawilismy sie swoimi dłońmi... Jedno z pierwszych spotkań... Jego zaborczy pocałunek na przystanku...
Znowu zbyt dużo mysli... Kino co kilka dni, by jakos zajac sobie czas... Dzisiaj rower... Kilka godzin jazdy, znalazłam uroczy zameczek położony przy stawie... Siedziałam na drewnianym mostku wpatrzona w parę łabędzi... Rozmowa z nim... Obiecane wspólne zakupy... Chociaż on twierdzi, że i tak najlepiej wyglada bez niczego... Taaa...
Powiedział, że boi się spotkania... Boi się, że znowu wszystko się zjebie... Dostałam buziaka przez gg - jak zwykle... Zapytałam za co? - jak zwykle... Bo zawsze odpowiadał, że za miłosc do ojczyzny... Dzisiaj powiedział, że tak po prostu... Hmmm...
Zostały dni... Godziny... I bardzo ważny dla mnie dzień... Obchodzony w moim domu szczególnie... Prezenty szykowane od kilku miesięcy... Największym prezentem było by po prostu "Wszystkiego najlepszego" od niego... Kiedys powiedział, że zabalujemy, przy grilu swietujac... Nie oczekuje górnolotnych życzeń... Wiem, że nie dostanę nawet tego... Przecież on i tak nie pamięta... I tak zapomniał... Tylko, że ja pamiętałam zawsze... Nawet wtedy gdy o jego urodzinach zapomnieli rodzice...