motylki
Kiedy chcemy złapać motylka... Gonimy go, biegamy za nim... A on... Ucieka... Może w końcu uda nam się go zlapać... Choć będzie to kosztowało sporo naszego wysiłku, a motylek będzie szukał tylko sposobnosci, by wymknać się i uciec... Co innego gdy usiadziemy cichutko i spokojnie... Bez ruchu... Wyciagniemy rękę... Może to trochę potrwać, ale motylek sam przyleci i usiadzie nam na ręce... Tak chyba jest z miłoscia... Ale możemy mu pomóc... Ubrać się w kolorki, które moga przywabić motylki bliżej... A mój motylek? Okazał się tylko cieniem jakiegos owada... Walentynki... Wysłałam mu... Nie raczył się odezwać czy odpowiedzieć... Bo nie liczę puszczenia sygnałku... Nie wiem dlaczego ludzie uzależniaja swoje szczęscie od ilosci kartek dostanych w tym dniu... Ja dostałam sporo "walentynek" ale nie czuję się przez to szczęsliwsza... Nadal jestem sama... Nawet z gadu-gadu nie mogę się połaczyć... Próbuję dokładnie od godziny, a słoneczko tylko mruga... Żółte - czerwone - żółte - czerwone - żółte - czerwone... Ech... Przespijmy ten walentynkowy wieczór... Dobranoc...