załamanie
Witam! Troszkę tutaj się pozmieniało, a to wszystko dzięki Tobie Agus (czy ja się powtórzę mówiac, że nic bym bez Ciebie nie umiała zrobić?). Stan mojej duszy ostatnio jest mocno zachwiany, jedynym plusem jest to, że zaczęłam znowu pisać (a może minusem?). Sa takie dni w życiu (zaczyna się... hehe), że swiat wydaje się ciemniejszy, a ludzie nie potrafia rozumieć... Ech dolina na maxa! Dlaczego kiedy cos się zaczyna się psuć, od razu wszystko się rozpierdala? (przepraszam, ale psychika siada). Problemy nie czekaja, aż je się powoli zacznie rozwiazywać tylko od razu wala się jeden po drugim nieustannie przybijajac. Boże ile bym dała za myslodsiewnię (wtajemniczeni fani Harrego Pottera - już wy wiecie co to jest). Desperacko poszukuję wsparcia... Taaaa jak łatwo jest powiedzieć "nie martw się", "będzie dobrze", "wszystko się ułoży", a tak naprawdę nie wiedzieć, co drugi człowiek przeżywa. Licza się słowa? A nie lepiej przytulić i pozwolić się wypłakać... (?) Jak długo można udawać, że wszystko jest w porzadku, jesli tak naprawdę juz się załamało? Jak długo można grać, wymuszać usmiech, kiedy już dawno cos pękło i sie rozsypało. TRZEBA BYĆ SILNYM... Taaa... A droga bez powrotu? Ilu z nas myslało już o zakończeniu swojej podróży... Ja nie poddam się. Nie powiem to koniec. Dlaczego kiedy przestaje się oddychać, po chwili jakis odruch, nad którym się nie panuje każe nabrać powietrza? Żyć by żyć... Przeżywać, a życie przecieka przez palce, ucieka a my go nie gonimy... Kiedy wszystkim wokół jest wszystko jedno, czy jestes, czy Cię nie ma. Pozory myla - z wierzchu jest ładnie i wspaniale, każdy każego kocha, a pod spodem wielkie gówno, obojetnosć, ignorownie i krzyk albo milczenie (już sama nie wiem co jest gorsze...) CZY JUTRO BĘDZIE GORSZE NIŻ DZISIAJ? (albo czy będzie lepsze?). Pozostaje mi przytulić się do wygasajacego kaloryfera i wypłakac się w poduszkę... Niech będzie jakos...