...
Może zbyt naiwna, by spać w pocałunkach ciał... Co noc czuję Cię przez skórę, otulam się Toba... Zaklnałes mnie w dotyk... Wdycham księżycowy zapach... Parzę usta cynamonowa kawa... Słucham jak Ania Szarmach kołyszac się spiewa - obejmij mnie, tylko tego jest mi brak... Strzępki uczuć przechodza w ostatnie mysli... Wynikam z prostych przyczyn, zza rogu...
A we wtorek się przytulę... Do tego mężczyzny co jest teraz dwa blogi obok... Tak się mijamy w zamysleniu...
Istnieję w dłoniach nieobecnych mężczyzn...
Modlę się do nieistniejacych Aniołów...
Wypełniam jak kolorowankę pokój z Toba... Poszperaj w kieszeniach, wyciagnij mały kawałek i obróć dwa razy w palcach... Daj mi - wsun do ust... Moje dłonie marzna jako pierwsze, potem już cała oddaję ciepło... Namiastka czułosci objać nadgryziona wargę...
Na palcach będę stapać pomiędzy cisza by jej nie zbudzić...
w dłoniach noc
ułożona
z ust twoich
zbyt daleko...