...
Telefony, smsy z noworocznymi życzeniami... I ten wybudzony, nadranny, którego się nie spodziewalam... Od niego... I wpatrujac sie w rozbłyskujace fajerwerki, urzeczona jak mała dziewczynka... Brakowało tylko tej pewnosci, że jest obok... Wtulenia i oparcia się plecami o jego silne ciało...
Kartka z kalendarza opadła... Na scianie wisi nowy, ładniejszy na 2006 rok... I rocznikowo jest juz 19, jego 21... I nadal tak jak wczoraj sa 2 lata różnicy, 31 centymetrów przewagi wzrostowej i 18 kg ciężarowej... Chociaż ja lżejsza o kolejny kilogram...
A wczoraj wchodzac do jego pokoju zobaczyłam kartkę przypięta do tablicy... Kartkę, która dostał ode mnie... I usmiech, utulenie i rozkołysanie... W korytarzu sanki... Pozostałosc po odwiedzinach siostrzenca... Chłopcy sniegowali, sankowali, a ten duży opiekował się tym mniejszym, 5-cio letnim... Gotował obiad i układał do snu...
I to ciepło... A we mnie wewnętrzny spokój... I wyszeptane kocham... I zapewnienie, ze jest mu dobrze... Ze mna... Choć to nie zwiazek a zawieszenie... Jak żałować tych godzin? Tych chwil naszych, rozkochanych, najbliższych z wszystkich możliwych... Co mogłam Ci dać Kochanie, jesli nie wszystko? Tylko siebie miałam... Tylko siebie ofiarowałam... Cała... Taka jaka jestem... Dostałes juz... Coż więcej mogłbys chcieć? Nie wiem... Wyczekam, wytrwam... Bo kocham...