• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Dotyk... Ten nieodczuwalnie wyczuwalny...

Spojrzenia niespojrzane... Marzenia spełnione... Sny słodkie... Romantyczna, uczuciowa, wrażliwa... Cała ja... Trochę zagubiona w otaczającym mnie świecie... Z mojego okna bliżej jest do gwiazd... Nauczyłam się, że mogę robić wszystko dopóki nie krzywdzę innych ludzi...

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Grudzień 2010
  • Sierpień 2010
  • Luty 2010
  • Styczeń 2010
  • Październik 2009
  • Wrzesień 2009
  • Sierpień 2009
  • Lipiec 2009
  • Czerwiec 2009
  • Maj 2009
  • Kwiecień 2009
  • Marzec 2009
  • Luty 2009
  • Grudzień 2008
  • Październik 2008
  • Wrzesień 2008
  • Lipiec 2008
  • Czerwiec 2008
  • Maj 2008
  • Marzec 2008
  • Luty 2008
  • Styczeń 2008
  • Grudzień 2007
  • Listopad 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003

Archiwum 01 listopada 2005

...

Nastrój zadumy, nostalgii i melancholii... Samotna, pochylona nad grobem, wsród spadajacych pozłacanych lisci... Spacer krętymi, cmentarnymi alejkami, szeptane modlitwy i łuna od blasku tysięcy zapalonych zniczy... Stojac na wzgórzu i przygladajac się migoczacym płomykom w oddali...

Przydworcowa kawiarenka... Jedyne otwarte dzisiaj miejsce w miasteczku... Ciastko i imbirowa kawa... Przygladałam się przyjeżdżajacym i odjeżdzajacym pociagom... Spokojna, wyciszona, zamyslona... Cała ja... I lubię ten mój stan... Chwila odpoczynku, wytchnienia od codziennego zabiegania...

Tyle mysli... Czuję się taka maleńka, zupełnie zagubiona we wszystkim, w moim życiu... Wczoraj wtulona w Tomka rozpłakałam się... Tak po prostu, nie mogłam powstrzymać łez... A on widział je, wystraszony przytulał i obwiniał się... Czuję, że oddalamy się od siebie... A ja kolejny raz nie wiem co robić... Chce zrezygnować ze swojego szczescia, bym mogła być szczesliwa z innym... Ale czy Kuba na to zasługuje? Takie poswięcenie, oddanie, teraz ból, smutek i samotnosć... Wieczorny spacer z Tomkiem... Cmentarnymi alejkami, obok siebie... Zapalenie zniczy przy opuszczonych grobach  tych maleńkich, kilkudniowych dzieci, na których płytach widnieje napis Spij Aniołku... Zamyslenie...

Odwiedziłam Darię... Czekałam na to spotkanie... Choć znowu wlało we mnie smutek i ogromna chęc zaopiekowania się ta dziewczynka, chronienia jej przed złem... Przywitał mnie krzyk, straszliwy męski wrzask... Nie wiem czym można zasłużyć sobie na takie zdenerwowanie i wykrzykiwanie gorzkich słów... Nie wiem czym zasłużyła sobie na to ta dziewczynka... Wiem tylko jedno - kiedy zobaczyłam jej duże, pełne łez oczy, arogancko wyprosiłam tego mężczyznę w pokoju... A Daria chora, z wysoka goraczka, okropnym kaszlem... Ucieszyła się bardzo, ale w oczach widziałam strach...
- Dlaczego ten pan tak strasznie krzyczał? - zapytałam siadajac na łóżeczku, w którym leżała.
- Bo jestem chora...
- Ale to nie Twoja wina kochanie...
- Ale ja bawiłam się... A nie powinnam się bawić...
- Jak to? Jestes mała dziewczynka i masz prawo do zabawy...
- Nie... Mam siedzieć cicho i się nie odzywać...
Pogłaskałam ja po główce i zrobiło mi się przykro... W jej smutnym swiecie, tak okrojonym nie ma miejsca na zabawę? Zaczęła bardzo mocno kaszleć, prawie się przy tym duszac... Zawołalam jej babcię i poprosiłam by dała Darii syrop na kaszel, który tak mocno ja męczył... Kobieta zmieszała się i cicho powiedziała, że Daria nie otrzymuje żadnych leków, bo nie maja pieniedzy na wykupienie recept... Nie zostało mi nic innego jak tylko pójsc do dyżurujacej w swieto apteki i kupic jakis syrop o słodkim smaku, ułatwiajacy odkrztuszanie... Podałam go maleńkiej i widziałam jaka ulgę przyniosło jej lekarstwo, babcia dziewczynki była mi ogromnie wdzięczna...

Próbujac rozweselić Darię wyciagnęłam paczuszkę ze słodyczami, które kupiłam wczesniej i zapakowałam... Czułam przyjemnosc stojac w supermarkecie przed półka z łakociami i wybierajac cos słodkiego, dla maleńkiej... Wiem jak ciężko jest tam z pieniędzmi i wiem jak jej babcia rezygnuje z wszystkiego dla siebie, by tylko cos odłożyć dla Darii... Wiem, że często lizak jest dla niej najsłodszy... A ja zgarniałam do koszyka po kolei batoniki, cukierki, lizaki, czekoladki... A jej zdziwienie i ogromna radosć przy otwieraniu prezentu przez cały dzień mam przed oczami...
- Ojej to naprawdę dla mnie?
- Oczywiscie...
- Mogę się z Toba podzielić, nigdy nie dostałam tylu słodyczy.
- Nie... Nie musisz... Ja nie lubię słodyczy, one sa tylko dla Ciebie... - w tym wypadku klamstwo jest jak najbardziej wybaczalne
- A czy mogę teraz spróbować? Ja nigdy tego nie jadłam, tylko widziałam w telewizji, albo w sklepie...
- Tak..

Minęła godzina, na wspólnych rozmowach, obdarowywaniu... Dałam jej moje zabawki, te których żal mi było wydać... Lalki, maskotki, kolorowe ksiażeczki... Tak bardzo się ucieszyła... Przygarniała wszystko do siebie, ogladała i przytulała...

- Kiedy znowu do mnie przyjdziesz?
- A chcesz żebym przyszła?
- Tak, bardzo chcę! Jak długo będę musiała na Ciebie czekać?
- Niestety troszeczkę... Przyjadę do Pobiedzisk dopiero przed Swiętami Bożego Narodzenia... - Zasmuciła się i skuliła w sobie...
- Nie martw się. Na pewno Cię odwiedzę...
- Przytulisz mnie?
- Tak...
- Hmm... A tak w ogóle, to powiedz mi, co chciałabys dostać od Gwiazdora? Jaki prezent miałby znalezć się pod choinka?
- Nie wiem... - smutno pokręciła główka...
- Oj na pewno jest jakas rzecz, o której marzysz... Powiesz mi?
- Ale do mnie nie przychodzi Gwiazdor...... Nigdy go tutaj nie było, on o mnie nie pamięta...
- Wiesz co? Jestem pewna, że tej zimy przyjdzie do Ciebie i zostawi piękny podarunek - usmiechnęłam się...
- Tak?
- Tak, musisz tylko cierpliwie doczekać Gwiazdki...

Dostaniesz prezent... I to nie jeden... Obiecuję... Zrobię wszystko, by przychylić Tobie kawałek normalnego dzieciństwa... Ja... Nie wyobrażałam sobie jako dziecko, Gwiazdki bez worka prezentów pod choinka... Zawsze było ich wiele... Czy można nie dostać niczego? Patrzeć na choinkę wiedzac, że i tak nic się pod nia nie znajdzie... I znowu przeogromna chęc zabrania jej stamtad... Kilka dni wakacyjnych dni... Jak tylko odłożę pieniadze... Kino, lody, wspólnie spędzony czas... Postaram się...

 

01 listopada 2005   Komentarze (16)
Blogi