Trzeba zapomnieć, a przynajmniej nie dawać...
Mała infekcja gardła... Miejsce to samo co wczoraj... Zgranie naszych głosów? Idealne... Spiewam z nim drugi raz w życiu, zgrani jestesmy tak, jakdyby nigdy nie potrafilibysmy spiewać osobno... Po przeczytaniu notki unloved.one rozpłakałam się... I bardzo długo nad tym myslałam... Ale poczułam jakas wewnętrzna siłę... Bo żyję złudzeniami, albo się ich pozbędę, albo nadal pozostanie we mnie ta niepewnosć... Niech zabije we mnie tlace się resztki jego... Pomyslałam o pierwszych zdaniach rozpoczynajacych tamta notkę... I zostawiłam Kubie wiadomosć na gadu:
"Nie wiem dlaczego piszę... Ale czuję... Czuje, że muszę... Wiem, że przy rozstaniu zawsze się mówi tak dla formalnosci... O przyjazni... Tej, której nigdy nie będzie... Ja nie wiem czy się łudzę... Czy karmię zludnymi nadziejami... Chyba jednak tak... Czy cos z tego... Cos z nas, z tego co było może jeszcze być? Może powrócić? Jakakolwiek będzie Twoja odpowiedz, wiedz, że ja na nia czekam... I będę czekała... Bo nadal czuję do Ciebie to co czułam... Niby trzeba zapomnieć, a przynajmniej nie dawać sobie powodów do przypominania... Ale tak trudno, kiedy żyje się tym co było... Bo ja nadal Ciebie kocham..."
Czekam na odpowiedz i jednoczesnie widzę, że on jest dostępny... Odpowiedz, która być może nigdy nie nadejdzie... Liczę na NIE... Wtedy to będzie... Ostateczny... Definitywny... Koniec... Ale zarazem i poczatek... Zapisywanie przeze mnie nowego rozdziału w życiu...
Beksiński został zamordowany... W Warszawie, w nocy... Już nigdy nie stworzy nowego obrazu, żadnej rzezby... Wspaniały artysta, autor cudownych, wieloznaczych, głębokich obrazów, które poznałam zaledwie kilka miesięcy temu... To smutne... Taki też był temat dzisiejszych rekolekcji smierć... Ćwiczenie działajace na swiadomosć wtrzasnęło mna... Siedzenie w zmimnym kosciele, słuchanie mrocznej muzyki i wyobrażenia o smierci... O tym, że oddycham... Głęboko wciagam do płuc powietrze i powolutku je wydycham... Widzę na srodku koscioła trumnę... Wokół niej ludzie, znajomi, przyjaciele... Wszystkich znam... Kwiaty... A w tej trumnie... Ja... Wynosza mnie z koscioła, prowadza na cmentarz... Wkładaja trumnę do wykopanego wczesniej grobu i przysypuja ziemia... Ludzie się rozchodza, a tam w dole... Następuje proces rozkładu ciała... Nie będę tego wszystkiego opisywać, ale bardzo mna wstrzasnęlo to przeobrażenie... Od człowieka, przez szkielet aż do prochu...
Zaplotłam warkoczyki... Przebrałam się w błękitna piżamkę z owieczkami... Przetrwam tę noc...