zdrada
Zabijam w sobie tęsknotę ("nauczyłem się umierać w sobie, nauczyłem się ukrywać cały strach"- COMA; dzięki Mateuszek - naprawdę mi pomogła - miałes rację *jak zawsze*). Zagryzam wargi. Taaa dzis przez przypadek natknęłam się na pewien pliczek w moim komputerze "psychiczny" taki dałam tytuł jak w maju sciagnęłam go z netu. Szczerze? Wydawał mi się beznadziejny... Ot jakas rozbita laska nie radziła sobie z życiem i się cięła. Z powodu zawiedzionej miłosci - szrama żyletka na ramieniu... Kłopoty w domu - pocięta noga, szkoła - kolejne rozcięcia na rękach, blizny. To nie jest rozwiazanie, ale potrafię już zrozumieć jej desperację, błaganie o pomoc, niemy krzyk, po to by tylko porozmawiać... Nadzieja, że ktos ja zrozumie. Miała tylko bloga, milczacy pamiętnik, który pomagał przez chwilę w zapomnieniu, wyżaleniu się. Oprócz tego nie miała NIKOGO innego. Chciałabym odnalezć autorkę tego bloga... Wiem, że mogę jej pomóc... Dopiero teraz wiem, choć minęlo 6 miesięcy... Za wiele wydanych pieniędzy jak na jeden dzień. Za wiele emocji. Zbyt wiele wspomnień. Trzeba zapomnieć. A przynajmniej nie dawać sobie powodów do przypominania. Mam dosć tajemnic i niedomówień. Nie mam siły absolutnie na nic. Obojętnosć na moje uczucia? Widziałam dzisiaj Grzegorza z Aska. Nie czułam komplatnie NIC. Może tylko wyższosć nad nim i nia. On gdy mnie zobaczył to zapomniał jak się nazywa, a ona poczerwieniała ze złosci. A ja spojrzałam się na niego, zmierzyłam go wzrokiem i smiałam się z własnej ówczesnej głupoty. Taaa człowiek z wiekiem madrzeje - przez niego tyle wycierpiałam, tak bardzo mnie skrzywdził... Czas goi rany, teraz jestem silniejsza - potrafię spojrzeć mu prosto w oczy... Tylko dlaczego on wtedy spuszcza głowę? 7 miesięcy wycięte z mojego życiorysu, 7 miesięcy rozpaczliwego zapomnienia i bólu po zdradzie.. Podwójnej jej i jego. I NIC już nie czuje :) Teraz kocham, a jest to uczucie silniejsze i prawdziwsze niż inne do tej pory...