• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Dotyk... Ten nieodczuwalnie wyczuwalny...

Spojrzenia niespojrzane... Marzenia spełnione... Sny słodkie... Romantyczna, uczuciowa, wrażliwa... Cała ja... Trochę zagubiona w otaczającym mnie świecie... Z mojego okna bliżej jest do gwiazd... Nauczyłam się, że mogę robić wszystko dopóki nie krzywdzę innych ludzi...

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Odwiedzam
    • Ambi
    • Calaja
    • Errad
    • Grainne
    • Just-a-rebel
    • Kasia-87
    • Linka
    • Mama i ja
    • Moje
    • Summer
    • Sunkissed
    • Szukajaca prawdy
    • Unsafe
    • Zagubiona dusza
    • Zapiski taty
    • Zlamane skrzydla

opowiadanie

28.03.2004r.

Oblicze nieobecnosci

Znów się usmiecha, a jej oczy rzucaja jasne błyski. Wyglada inaczej, już nie tak posępnie jak zwykle, lecz z usmiechem, a z jej całej postaci promienieje niesamowita energia... Ta zmiana nastapiła szybko, dzień po dniu. Balansowała na krawędzi załamania, które niespodziewanie przerodziło się w prawdziwe szczęscie. Jeszcze nie wie, że owa radosć zakończy się tak szybko jak się pojawiła. I znów po raz kolejny wszystko prysnie. Jesli cos gnije od wewnatrz nic na to nie poradzisz... Jej zielone oczy zasnuwa mgła smutku. Chce zapomnieć o tym co było, odgrodzić się od tego co ja spotkało i już nigdy więcej do tego nie powracać... Ale to jest silniejsze od niej i zawsze powraca. Szczególnie w nocy, gdy męcza ja widma dawnych wspomnień i ludzi, których kochała. Dzisiaj przeżyła pierwsza od niepamiętnych czasów noc, która przespała w całosci, budzac się tylko raz, na dzwiękiem ukochanego telefonu. Trawa wokół jej domu nareszcie jest sucha, a jeszcze nie tak dawno każda kropla rosy była jej łzami, które skapywały z parapetu gdy siedziała wpatrujac się w księżyc. Może jej nowe oblicze spowodowane jest dłuższymi dniami, w których coraz więcej jest swiatła? O może zawdzięcza to własnie Jemu... Smutek przypomina o przemijaniu, dlatego chce być szczęsliwa, ale dlaczego to takie trudne? Bo smutek mieszka w oczach nieszczęsliwych kochanków... Kto choć raz szedł sam w ciemnosci pusta droga, wtedy gdy skończyła się miłosć, ten wie, czym jest smutek. Wielkie obietnice na pustym papierze, nie majace szans na dotrzymanie słowa. Dlaczego uciekamy od samotnosci, dlatego, że tak łatwiej, czy dlatego, że nie umiemy z nia żyć? Zawsze ja to zastanawiało. Sama nie wiedziała co robić, gdy próbowała ucieczki przed samotnoscia, zawsze wracała, wmawiajac sobie, że się nia delektuje... Kolejne puste słowa, okłamywanie siebie... Łatwiej jest żyć kiedy ucieka się od samotnosci, trudniej stanać z nia twarza w twarz i nie zaczać płakać. Tak tam cicho, i tak pusto... Słychać tylko urwany szloch... Tak wyglada teraz jej serce... Kolejna kropla rozpaczy dołacza do pozostałych by ja zatopić. Tonie... Dlaczego gdy przestaje oddychać po chwili jakis odruch, nad którym nie panuje każe jej nabrać powietrza? Dlaczego potrzebuje czuć, że jest kochana i dlaczego tego nie czuje? Tak trudno jest żyć, gdy nikogo nie razi twoja nieobecnosć! Gdy nie ma nic. Jest tylko szara, pusta, dziura zamiast serca. Kolejny dzień do przeżycia - wyzwanie, które ma wymiar wyroku. Kolejna wiosna, chociaż wcale na nia nie czekała... Kiedy wszystkie marzenia okazuja się fikcja, bo kolejny deszcz niepowodzeń uswiadamia jej, że żadne z nich nie ma prawa się spełnić. Kiedy życie przelatuje obok ciebie, a ty mimo rozpaczliwych prób w żaden sposób nie możesz go pochwycić. Kiedy wszystko się wali, a nic nie chce poukładać. Kiedy wystarczy chwila, żeby cały swiat przestał istnieć i wszystko straciło sens (sens - czyli cos, czego nigdy nie było). Kiedy zamiast żyć – przeżywasz. Kiedy wszystkim wokół jest wszystko jedno, czy jest, czy jej nie ma. Kiedy żadne czułe spojrzenie nie spotka się z twoim gdy rzucasz rozpaczliwe wezwania SOS, które spadaja jej na nos, bo nikt nie chce ich pochwycić. Kiedy wciaż przed kims gra udajac, że jakos się trzyma, podczas gdy tak naprawdę dawno się rozsypała. Kiedy czuje się tak, że lepiej byłoby już nic nie czuć. Kiedy nie ma się na czym oprzeć... Wtedy wzbiera rozpacz, która ja pochłania. Przy każdym niepowodzeniu, przy każdym upokorzeniu, pustce... Boję się jutra. Czy "jutro" będzie gorsze niż "dzisiaj"? albo czy będzie lepsze? Gdy ktos utracił nadzieję zwykle nie dba o resztę. Niech zgasnie słońce i nie będzie jutra. Żeby już więcej nie bolało...

natalka

 

01 marca 2005   Komentarze (17)
Palurien
02 marca 2005 o 21:31
Hm... Dzien dobry... tak wypadaloby sie przywitac.. to takie dziwne nagle przyjsc, przeczytac cos co bylo pisane sercem i od razu pzrejsc do rzeczy... moze to jakas mentalnosc Polska (obcokrajowcy twierdza ze Polacy zawsze musza wszystko owijac w bawelne) ale moim zdaniem to mile najpierw napisac cos do kogos a dopiero pozniej Go osadzac... bo uwazam ze jesli ktos tak pieknie i otwarcie pisze (chyba o wlasnych uczuciach... nie lubie tak zakladac do konca bo pare razy moja fantazje literacja wlasnie odebrano jakby to byly moje uczucia i nagle pare osob chcialo mi pomoc... chociasz nie bylo w czym :p) to nalezy byc delikatniejszym i ostrozniejszym w opiniach. :-) jednak tym razem nie musze na siebie i na swoja opinie uwazac... bo po pierwsze nie wiem czy na nia czekasz... a po drugie to co napisalas bylo przesliczne. Hm... Ostatnio zadzuzo rozprawek napisalam wiec moge juz powoli lac wode... wiec tylko jeszcze raz napisze ze pieknie opisujesz cos tak smutnego i przybijajacego jak samotnosc... Pozdrawiam Ania
Palurien
02 marca 2005 o 21:31
Hm... Dzien dobry... tak wypadaloby sie przywitac.. to takie dziwne nagle przyjsc, przeczytac cos co bylo pisane sercem i od razu pzrejsc do rzeczy... moze to jakas mentalnosc Polska (obcokrajowcy twierdza ze Polacy zawsze musza wszystko owijac w bawelne) ale moim zdaniem to mile najpierw napisac cos do kogos a dopiero pozniej Go osadzac... bo uwazam ze jesli ktos tak pieknie i otwarcie pisze (chyba o wlasnych uczuciach... nie lubie tak zakladac do konca bo pare razy moja fantazje literacja wlasnie odebrano jakby to byly moje uczucia i nagle pare osob chcialo mi pomoc... chociasz nie bylo w czym :p) to nalezy byc delikatniejszym i ostrozniejszym w opiniach. :-) jednak tym razem nie musze na siebie i na swoja opinie uwazac... bo po pierwsze nie wiem czy na nia czekasz... a po drugie to co napisalas bylo przesliczne. Hm... Ostatnio zadzuzo rozprawek napisalam wiec moge juz powoli lac wode... wiec tylko jeszcze raz napisze ze pieknie opisujesz cos tak smutnego i przybijajacego jak samotnosc... Pozdrawiam Ania
kiciek
02 marca 2005 o 20:17
\"Jesli cos gnije od wewnatrz nic na to nie poradzisz...\" spotkalam sie juz u Ciebie z tym cytatenm... i od pierwszej chwili chodzi mi po glowie caly czas.... wiesz... samotnosc jest czasami dobra... a czasami jest koszmarem zalezy od osoby i jej samopoczucia... czy w danym momencie jej potrzebuje czy nie... alwe zazwyczaj to sparwa dreczaca ludzi... i kazdy z nas musi sobie z tym radzic :*
kiciek
02 marca 2005 o 20:17
\"Jesli cos gnije od wewnatrz nic na to nie poradzisz...\" spotkalam sie juz u Ciebie z tym cytatenm... i od pierwszej chwili chodzi mi po glowie caly czas.... wiesz... samotnosc jest czasami dobra... a czasami jest koszmarem zalezy od osoby i jej samopoczucia... czy w danym momencie jej potrzebuje czy nie... alwe zazwyczaj to sparwa dreczaca ludzi... i kazdy z nas musi sobie z tym radzic :*
To ja 2004`
02 marca 2005 o 15:39
Samotność może być nagrodą. Brzmi to dziwnie, ale może tak być,ale tylko wtedy gdy sami jej nie wybieramy jako środka, który uleczy naszą duszę. Jeśli samotność wynika z konieczności wtedy jest to jakieś wyjście, coś co nam pomoże-nagroda. W każdym bądź razie samotność...zabija, wszystko.
ambiwalencja
02 marca 2005 o 09:28
Hmm no właśnie.. daje Ci nadzieje.. że jeszcze coś może być.. ja znam Go tak dobrze że czułam ze coś ukrywa że nie mówi wszystkigo.. nie chciał mnie ranic, ale nie mówiąc tego ranił mnie bardziej, az wreszcie wyduilam to zniego licznymi pytaniami, a raczej powiedzialam co on czuje a on tylko przytaknął.. i zaraz dopowiedzail \"narazie nic z tego nie będzie\" i zaraz dodał \"zostaniesz moją kolezanką??\" ehh myslam ze tak z dnia na dzien, z minuty na minute, zmienie się w jego kolezankę... i własnie przez ta zmianę we mnie.. się popsuło.. bo on i tak nic nie czuł do mnie.. kiedys czul.. zranilam go przestal czuc.. ja dalej kocham..a teraz on mnie zranil.. wiec moze i ja przestane kochać? hmm.. przynajmniej mam nadzieje ze przestane mniej myslec o nim.. bo musze wiele zrobic, a poswiecam jemu za duzo uwagi.. a on mi.. tylko 1/100 tego co ja! więc nie będę się narzucać.. ! Może też jakos na to spojzy.. ja się podbudowuję myslą.. \"że kiedyś mu pokaże\" u mnie to raczej c
ambiwalencja
02 marca 2005 o 08:55
Skąd siły?? może dlatego że ja rozmawiam z nim co dziennie, i co dziennie uodparniam się przed tym by nie napisać mu tych dwóch słowek, by znówu się nie zaczłęła rozmowa na NASZ temat.. ale w ostatnim czasie, był dla mnie bardzo nie miły, juz nie taki jak kiedyś, już biło od niego chłodem, zabolało mnie pare jego słow, tak bardzo sobie biore wszytko do serca co mi mówi.. ale już koniec, ja nie jestem tarczą w którą mozna sobie rzucac lotkami z ostrymi zakonczeniami.. Nie chcę cierpieć, a on mi narazie takich uczuc najwiecej przysparza... więc powiedziałam sobie dosc, i zobaczylam światelko w tunelu.. że muszę mysleć o sobie, jestem mloda, widocznie to nie ten, widnocznie znów się pomyliłam, trzeba walczyc o milosc, ja powalcze, ale nie o Tą co była teraz, chociaz moze .. jak się zmieni... narazie jestem bardzo oschla co do niego.. powiedzial za duzo słow, moze Ty jak będzie rozmawiac z nim więcej, to tez zauwazysz wiele rzeczy ktore ci się nie podobają, moze pojmi
Dziadek
02 marca 2005 o 08:25
Chyba każdy w głębi duszy nie chce być samotny i pragnie być kochany...życie biegnie do przodu i nie warto przesadnie ubolewać nad przeszłością
Konwalie
01 marca 2005 o 23:20
Piękne... PS Natalko jutro wracam na blogowisko i naPISZE DO cIEBIE
kasia_ef
01 marca 2005 o 21:49
opowiadanie... swietne jest. uwielbiam takie przelewanie uczuc. choc zaluje, ze te uczucia takie smutne sa. hmm ale na tym polega... ,,urok,, tego opowiadania?
kasia_ef
01 marca 2005 o 21:49
opowiadanie... swietne jest. uwielbiam takie przelewanie uczuc. choc zaluje, ze te uczucia takie smutne sa. hmm ale na tym polega... ,,urok,, tego opowiadania?
szukajaca_prawdy
01 marca 2005 o 21:39
I czy ktoś mi powie ze zycie jest proste:/??
unloved.one
01 marca 2005 o 16:29
Myśli mną rzucają... Z jednej strony kocham samotność... z drugiej boję się jej jak ognia. To tak fatalnie boli- taki stan jak w opowiadaniu... Aż w dołku ściska kiedy to czytasz... Znajome takie jest... Idę przeanalizować swój dylemat...
bez_tajemnic
01 marca 2005 o 15:46
czas moze leczyc rany ale blizny zostaną. A samotnosc? to najgorsza kara jaka moza spotkac czlowieka. Nie wiem jak zylam wczesniej... bez niego.
Arien
01 marca 2005 o 13:17
Z samotnością można się zaprzyjaźnić, mimo, że to trudne...A czas nalejpiej leczy rany...nawet te najgorsze...
DonMario
01 marca 2005 o 12:14
Natalia przez taki stan przechodzi sie dwuetapowo.Czas może Cię nie wyleczy,ale zadziała jak narkotyk,zatrze ci pamięć,oddali perpektywe,sprawi że będziesz pamiętała,ale już tak bez emocji,niewyraznie, a potem,kiedy zrobi się miejsce...potem przyjdzie ten właściwy na którego czekałaś.
ambiwalencja
01 marca 2005 o 11:58
To opowiadanie o mnie.. \"Kiedy wszystkie marzenia okazuja się fikcja, bo kolejny deszcz niepowodzeń uswiadamia jej, że żadne z nich nie ma prawa się spełnić. \".. dokładnie.. :( dlaczego to tak boli? :((

Dodaj komentarz

Blogi