...
Przykryta kocykiem... Z kubkiem parujacej herbaty z cytrynka i zmarzniętymi dłonmi...
Odszedł człowiek... Autorytet przeogromny... Na półkach jego tomiki... W myslach słowa, zapamiętane wiersze... Ksiadz Jan Twardowski... Widocznie Bóg w Niebie potrzebował go bardziej, niż my na Ziemi...
Dumna z siebie jestem... I z uczennicowego chłopca, któremu pomagam w nauce niemieckiego... Postępy zrobił, poprawił wszystkie złe oceny... Troche systematycznosci, poswieconego czasu i cwiczen, a nawet 4 wpadaja :)
A on napisał wczoraj smsa z kochaniem w tytule i tęsknota w zakończeniu... W rozwinięciu były kolorowe sny i przeprosiny za niemożnosć bycia na gg spowodowana praca...
Weekend zaplanowany... Czas podzielony między geografię, niemiecki, matematykę i ksiazkę...
Zmęczona, senna...
Cichutkie dobranoc wszystkim...
Tak, teraz ta nauka do matury... To ma swój urok. Ja trzymam za Ciebie kciuki.
Dobranoc.
Echh ... Aniołku, dużo sił Ci życzę w nadchodzącej przyszłości... odnajdziesz je napewno. Wierze w to... i wierze w Ciebie. Szczęście odnajdziesz. Wiem także, że łatwo jest mówić takie głupoty jak ja teraz... może wspomnisz kiedyś, niektóre słowa z naszych rozmów... A tej Nocy rozkażę, by ciepłym swym oddecham Cię otuliła. Spokojnej Nocy... dzisiejszej i każdej następnej. Śpij i słuchaj jak gwiazdy szepczą o Twoim szczęsciu.
A księdza Twardowskiego to wiesz mimo, że Tam bardziej Mu i mocniej i przyjemniej to zwykłą tęsknotą za słowem pisanym brakować będzie. Jakby ktos wyrwał kawałek świata i z wstążką czerwoną upuścił w niebo. Złote balony rozmiłowania...
a miłej nocy juz życzyłam. :*
Dobranoc Natalko :*
Dodaj komentarz