...
Na Wigilię klasowa nie poszłam... Wokół mnie klasowy fałsz, obłuda i kłamstwo... Zazdrosć ocen, pieniędzy... Dogadywanie i wiedza, że tu nie ma solidarnosci... Każdy chce by inny miał gorzej... Cieszy się z porażki, a sukcesy przypisuje układom... Nie chciałam składać nieszczerych życzeń, omijać innych, ani po prostu tam być...
Człowiek zwycięża los, gdy uswiadamia sobie brak nadziei, a mimo to z determinacja prowadzi walkę... I walczę... Choć sił coraz mniej... A ja wyrzucę z siebie to co boli, by jutro cieszyć się tylko tym swiatecznym czasem...
2h pracy nade mna... Kosmetyczka i wizażystka... I efekty zdumiewajace nawet mnie, podchodzaca do metamorfoz z lekka nutka zabawy... I dziwnie się słyszy zachwyt kobiety nad kolorem oczu, długoscia rzęs, czy kształtem ust... Zadbane paznokcie, prefekcyjny makijaż, wyraznie podkreslone oczy... I włosy wyprostowane, miękko opadajace na ramiona... Spogladajac w lustro zobaczyłam piękna kobiete... Doszukiwałam się w niej, kawałka mnie... I tak bardzo chciałam, by zauważył, by powiedział, że ładnie wygladam...
Odwołał spotkanie... I to wtedy gdy byłam w połowie drogi do niego... I zwatpiłam po raz kolejny... W sens... I znowu cos, co jest ważniejsze ode mnie... Napisalam smsa, proszac go o 30 minut... Na przystanku, skoro nasz wspólny wieczór, miał nie mieć miejsca... A jeszcze wczoraj mówił o nastroju, filmie i byciu razem...
Widziałam jak na mnie patrzył, kiedy wysiadałam z autobusu... Jak wnikliwie obserwował, nie kryjac przy tym satysfakcji... Pocałował w policzek i zaproponował spacer... Objał mocno i zaborczo... Ławka w parku i rozmowa... Choć inna... I dotyk, niecierpliwy... Tym razem nie uspokajał... I wystraszyłam się... Bo nie chcę podtekstów, spełniania kaprysów, ochoty na mnie, i prób pozwolenia na więcej...
Sms rozproszył nastrój... Na tyle ważny, by natchmiast na niego odpowiedzieć... I katem oka zobaczyłam, że napisał w nim o naszym spacerze... I wysłał, a kasujac wiadomosć ze skrzynki nadawczej wiem, ze do Agatki... Bo tak ma ja zapisana w telefonie Agatka... A ja? Ja jestem po prostu Natalia... Jej temat powracał... Na urodziny kupiła mu figlarne bokserki... Od przyjaciółki osobisty prezent... A ja ponad godzine wypisywałam misiowa karteczke... Układajac życzenia tylko dla niego, szczere... I udało mi się zawrzeć w nich wszystkie pragnienia... Choć kartka zapisana drobnymi, czarnymi literkami przypominała objętoscia list... Zastanawiałam się co mogę mu kupić... I przechodzac obok rynku zauważyłam znajomego sprzedawcę, kóry swoje produkty przywozi z Niemiec i sprzedaje po bardzo atrakcyjnych cenach... Zapytałam o radę... A stwierdzajac, że Kuba uwielbia słodycze i alkohol, zakupiłam ogormne pudełko czekoladek z alkoholowym nadzieniem, które z trudem upchałam do torebki...
Przytuliłam się mocno ukrywajac fakt, że słowa moga zaboleć... Zapytałam go nagle:
- Jakiego koloru mam oczy?
- Niebieskie.
- Jestes pewien?
- Tak. Niebieskie.
- ...
- No przeciez nie zielone! Blondynki nie maja zielonych oczu, przynajmniej ja zadnej z takimi nie znam...
- ...
- Piwne? Brazowe? Co jest?
Spojrzałam mu głeboko w oczy...
Już wiedział...
***
Życzenia złożę Wam jutro... W wigilijny dzień...
Tak strasznie mi przykro...
Tule mocno:*
Zielone... Intensywnie zielone...
Życzę Ci spokojnych i wesolych świąt!
Jak to jest dziwnie ułożone, że najwięcej cierpienia zadają nam ci, których kochamy...
Dodaj komentarz