...
Czara goryczy, która wypełniała mnie po brzegi przelała się... Bo ja już nie mogę tak dłużej dusić w sobie... I ile razy mogę pytać i słyszeć ciągle tą samą odpowiedź, a w sercu czuć, że daleka jest ona od prawdy...
Zachowałam się jak tchórz... Ale nie potrafię mówić o tym patrząc mu w oczy, bo ulegam.. Napisałam wszystko... Że choć raz chciałabym by coś było kosztem innych, nie mnie... Że nie wiem dlaczego, po cudownym wieczorze nagle staje się oschły i zimny... Że też mam prawo zaplanować swój czas... Wiem, nie zwracaj uwagi na drobnostki... Ale one są jak piasek w oku, co uwiera... Myślałam, że zobaczymy się w sb... Od rana nauka, wieczorem relaks... On ma w planach imprezę z kolegami, ale nd rezerwuje dla mnie... Ale... Ale ja chciałabym w nd spotkać się z moimi znajomymi, których nie widziałam wieki... Dlaczego on ma prawo wyjść ot tak nie pytając mnie o zdanie - informując mnie tylko, ale z góry układając mi dzień następny?
Wiem... Może nie powinnam zwracać na to uwagi... Ale boli mnie to, że potrafi się obrazić, powiedzieć coś przykrego... Kiedyś nie umiał... Dzisiaj czekając na wyniki przedterminu rzuciłam słuchawką... Pierwszy raz odkąd się znamy poczułam namiastkę kłótni... Zdałam... 4.0. Jakoś cała radość ze mnie uleciała... I co z tego, że po 3 minutach w smsie przeprosił?
Wszystko jest takie od... do... Od tej godziny do tej jest ze mną... Ale później wystarczy 1 telefon kolegów i nie minie kwadrans, a on już się zbiera...
Czegoś mi brak!
Dodaj komentarz