...
Tak bardzo chcę go kochać...
By jego ciepłe dłonie błądzące po mojej nagiej skórze wciąż i nadal wywoływały te same najprzyjemniejsze dreszcze, co przed dwoma laty..
Potrzebuję uczucia... Chociaż troszeczkę... I nie w słowach, ale w gestach... W ruchu dłoni, która poprawi spadający na oczy kosmyk, czy ugłaszcze policzek... Czy w takim zaborczym objęciu talii i w spojrzeniu mówiącym "nie oddam Cię nikomu..."
Gdzie wyfrunęły moje motylki, które tak rozkosznie trzepotały w podbrzuszu?
Przecież wciąż kocham... Marzę za siebie tylko, o kilku dniach dla nas...
Pozostawiam sobie szufladę na myśli rozproszone wokół mnie...
Uczucia się zmieniają, taka kolej rzeczy.
Kochasz inaczej. Nie znaczy, że gorzej.
Ach, niestety... Te chwile uniesień z czasem muszą chyba odchodzić w niepamięć. Jeśli nawet będą się zdarzały, to już nie tak często... I nigdy to nie będzie to samo. Proza życia niekiedy potrafi przytłoczyć. I ciężko godzić się z tym, że pewne stany przemijają i na niektóre rzeczy nie ma już praktycznie szans. Ale prędzej czy później zawsze trzeba temu stawić czoła. Ale okazywanie uczuć nigdy nie powinno zaniknąć...
Dodaj komentarz