...
Chciałam napisać tak po prostu... O maleństwu, którym się opiekuję... O tym, że jestem szczęśliwa... Nie mogę... Czuję jakbym spadała i kurczowo łapała się wystających gałęzi by się zatrzymać... Czuję, że jestem bezradna... Boję się, że pewnego dnia obudzę się z myślą, że nie ma już co ratować... Że znów przegapiłam ten kryzysowy moment, który trzeba było przetrwać inaczej, razem...
Przez kilka cudnych chwil myślałam, że wszystko wraca do normy... Rozkołysanie, przytulenie, zwyczajne rozmowy, koncertowa sala i wyśpiewane słowa piosenek wprost do uszka... Przychodzi jeden moment i wszystko odwraca się do góry nogami...
Szukając winy zaczęłam od siebie... Mimo zapewnień czuję, wiem [inaczej]...
Zapytałam, odpowiedziało milczenie... Tak lepiej?
Temat mojej uczelni od dziś jest między nami tabu...
Bo marudzę, bo jego to nie obchodzi... Coraz więcej ciszy i mniej zrozumienia... Słodkim słowkiem i ":-)" w smsie można zmylić... Ale czy mnie?
Muszę wziąć się w garść i skupić swe myśli nad książkami... Bo dzisiejsze kolokwium nie poszło... Po prostu...
P.S. Widzę, że większość Was się hasłuje... Kiedyś zrobiłam to przed innymi, zastanawiam się czy nie ukryć się przed nim...
Trzymaj się, kochana. Jeszcze nie wszystko stracone. Wierzę, że się Wam uda. Ściskam :*.
/// -jesień zagościła w naszych umysłach. też to czuję... mam tylko nadzieję, żę nie wygoni lata, które tkwi w naszych sercach! Przytulam Cię mocno i wierzę, że podołasz... Trzymaj się dzielnie i WALCZ O SWOJE SZCZĘŚCIE!
Przytulam.
Dodaj komentarz