...
Dni zlewają się... Jeden podobny do drugiego... Czegoś mi brakuje, sama nie wiem co jest nie tak... Czy Ty zamykasz się na mnie? Czy może ja jestem przewrażliwiona... To ja się zmieniam?
Usiłuję maksymalnie zapełnić sobie czas... Głównie nad książkami, nauka - by nie myśleć, nie analizować, by nie czuć... Do rozpoczęcia roku akademickiego zostało jeszcze trochę czasu, ale nie zaszkodzi przecież... Zapisałam się na fenomenalny kurs z niemieckiego... 5 osób i Niemka... Wspaniała, sympatyczna, daje mi wiarę i nadzieję, że dam radę... Na uczelni czuję wewnętrzną blokadę przed mówieniem... A z nią zostaję po zajęciach i rozmawiamy... O wszystkim, swobodnie, bez spięć, że szyk, że brakuje wyrazów... One jakoś w naturalny sposób odnajdują się i same ukladają w potok słów... Dodatkowo przynosi mi niemieckie filmy, muzykę, wymieniamy maile - wywiązała sie między nami swoista przyjaźń... Mam zamiar pielęgnować ją... Może niekoniecznie następny kurs, ale konwersacje z Nativ speakerem, to miła odskoczna od codziennych wątpliwości...
Wątpliwości, które narastają... Osoby z przeszłości, które powracają... A ja szukam oparcia i bezpieczeństwa... Nie chcę napotykać na mury milczenia... Nie chcę oddalenia... I bycia dodatkiem do... Może wymagam zbyt wiele... Może mylnie to odczuwam, ale... Tęsknie za tym co było... Chociaż są momenty, że czuję, że całym sobą jest obok i zawsze będzie... Nie chcę by ta pewność była ze mną tylko chwilami...
Ostatnio przeżywałam chwile grozy... Tata zachorował, 42 stopnie temperatury, dreszcze, poty... Kilka dni byłam wyłączona z życia i potrzebuję wsparcia, siły... Zaczęło się diagnozowanie, szpitale w środku nocy... I coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że nasza służba zdrowia jest chora... Już jest troszeczkę lepiej, ale nadal szukają... Nie wiem czy 3-tygodniowy pobyt taty w Afryce mógł mieć na to wpływ...
Wczoraj miałam jechać z rodziną jego na urodziny siostrzeńca... Musiałam zrezygnować przez tą chorobę taty... Nie wiem, czy za kilka dni ja nie będę leżała w łóżku z temperaturą, nie wybaczyłabym sobie nigdy gdybym zaraziła ciężarną siostrę Kuby, czy ukochane maleństwo... Choć bardzo chciałabym tam być...
Twojemu tacie życzę zdrowia... Oby wydobrzał całkowicie. Domyślam się, że chciałabyś pojechać na urodziny siostrzeńca, ale podjęłaś dobrą, odpowiedzialną decyzję.
A takiej sympatycznej Niemki, która pozwala przełamać opory w mówieniu, można tylko pozazdrościć :).
Dodaj komentarz