...
Swięta minęły pracowicie... Rodzina przy wielkanocnym stole, ja nad ksiażkami, notatkami.. Nauki coraz więcej, coraz trudniej... I takie dziwne, że ktos kto mieszkał połowę życia w Niemczech może czegos nie rozumieć, nie zaliczyć w tym języku... I naiwne usprawiedliwienia, skoro on nie... To ja też mam prawo... Nie starcza już dni i nocy by to ogarnać, by wrócic, nadrobic... Ciagły brak czasu dokucza uporczywie... Zmęczenie sprawia, że zasypiam byle gdzie, byle jak w każdej wolnej chwili, ale walczę... Nawet z formami gramatycznymi, które wymarły już i nikt ich nie używa oprócz filologow :/. Tylko jedno kolokwium do poprawki... Za miesiac przedsesyjny egzamin... Jutro ustny i pisemny z hiszpanskiego... A ja nie potrafie już wstać w srodku nocy po 3 h snu... Po prostu nie mam sił by podniesc ciałko z łóżka i wstać...
Trudniej zebrać mi mysli... Czuję, że sie wypalam... Tyle razy już probowałam napisać notkę, wpatrywałam sie w pusty notatnik, nie wiedziałam jak zaczać...
W sercu miłosć trwa i trwa... Poważnie, intensywnie, dojrzale cały czas... Za 2 tygodnie jedziemy na chrzciny jego 2-miesięcznej bratanicy, która rozpieszczamy - w końcu najpiekniejsza istotka jaka widzialam :). Jutro udajemy się na nietypowa randke, do cyrku, by złapać oddech po zakończonym tygodniu i zebrać sily na następny... Podoba mi sie nasze życie... Każda wolna chwilę staramy się spędzić razem... Uwielbiam te piatkowe wieczory, bez zbędnych mysli, że czekaja słowka, ksera, notatki i cwiczenia do opanowania na koło... Po prostu spacery trzymane za ręce, kabaretowe wyjscia, restaracyjne obiady, zakupy w celu poszukiwania prezentu dla maleństwa... Coraz częsciej marzymy razem... Na głos...
Ostatnia rozmowa z mama... By nie wynajmować mieszkania, tylko wybudować domek na naszej dzialce... Bez czynszu, bez dodatkowych kosztów, tak jak sobię wymyslę, urzadze... Mysle... Chcę... W marzeniach widzę nasz przytulny kacik i złociste firanki w oknach... Chciałabym już pracować, oszczędzać, zbierać... Odkładać na wycieczkę zagraniczna... Być z nim zaciekawionym turysta z plecakiem i aparatem fotograficznym przewieszonym przez ramie... Czekam na wakacje... Na nasz wyjazd...
A co w jego sercu? Z tych uczuć wypowiedzianych:
"Z każdym dniem zakochuję się w Tobie od nowa."
"Jestes dla mnie wszystkim, jestes moim całym swiatem."
Wierszowane na dobranoc:
"Kocham Cię nad życie, i że zostaniesz moja żona marzę o tym skrycie."
A ja czuję to samo, tak intensywnie, mocno i wciaz... Zapytany czego pragnie... Odpowiada, że ciszy i spokoju... Bo szczęscie już znalazl... Tworzymy swoj mały swiat we dwoje...
Jesli się czegos boję, to tylko tego, że zgasnie, wypali się i zniknie...
Dodaj komentarz