...
Sesja, sesjia i po sesji... Tak długo oczekiwane przeze mnie ferie... Nie było łatwo... Nerwów, stresu nawet łez złosci na sama siebie... Bo ostatni egzamin, ten którego obawialam się już w przdzierniku z histroii Niemiec, nie poszedł... Zaczęłam się już do poprawki przygotowywać, a wczoraj okazało się, że 4.0, z wstępu do językoznawstwa 4.5 i indeks powędruje do dziekanatu, zostanie podbity i zaczynamy drugi semestr mili panstwo :). Dochodza 3 przedmioty, teraz będę mieć ich 11, po ilosci egzaminów już widzę, że będzie ciezko...
Ferie... To czas porzadkow, pokój zagracony, zawsze brakowało czasu na przegladniecie szaf, usuwanie stosu niepotrzebnych papierów, przedmiotów... Będzie czas nauki, troszkę zaległosci mam... Ale tez czas odpoczynku, spędzanie czasu z ukochanym... I wykurowania się, bo przeziębiona okropnie...
A on tak dbał i troszczył się, żebym pozbyła się poprawkowych mysli i odprezyła... Sobotni wieczór spedziłam z jego przyjaciolmi w klubie... Pusty parkiet i tylko jedyna na nim tanczaca para -my... Nie liczyło się to, że inni patrza, że nikt oprocz nas nie tanczy... Liczylismy sie tylko my... Sobota kinowa - "Rys" - wybawiłam się swietnie, cała sala wybuchała gromkim smiechem... No i nasz wspólny Dzień Zakochanych... Walentynkowo to mi jeszcze jest do tej pory... Dostałam czerwona różę, serduszkowa karteczkę, zakochana maskotkę i zmysłowa bielizne... A do tego cały wieczór byłam rozpieszczana... Mmm drapana po pleckach, masowana... I tyle miłosnych słów, tyle planow usłyszałam, że aż oczka się szklily... I tak pierwszy raz wspomniał o pierscionku zareczynowym, kolejny o wspolnym mieszkaniu, wykreslil Agate z naszego życia raz na zawsze... A ja taka szczęsliwa, nawet nie potrafię opisac tego co czuję, kiedy wszystko w moim zyciu układa się jak w najpiękniejszym snie... A na swiecie Maja juz... 5-dniowa najpiekniejsza kruszynka jaka widzialam... I to w domku Kuby mieszkajaca chwilowo :). A ja ciocia zostalam... A on dojrzał?
Dodaj komentarz