...
Nieposkładanie dzis... Zmeczona, a walcze nad ksiazkami... Ciezki tydzien przede mna, bo już prawie sesja, a ja gdzies w zaleglosciach tkwie, za mało czasu... Dzień przed Sylwestrem mielismy pojechać po jedzonko i alkohol, żeby odciazyc z przygotowaniami naszych gospodarzy :). Godzine przed planowanym wyjazdem do supermarketu, zadzwonił Kuba, że jestesmy zaproszeni do jego brata i bratowej, bo chca mnie poznac, porozmawiac, spedzic razem czas jeszcze w ich starym mieszkaniu... Za kilka dni przeprowadza sie do Kuby, bo Magda jest już w ostatnich tygodniach ciazy, a czekaja na dokonczenie budowy nowego osiedla, do ktorego się przeprowadzaja... Zestresowalam się przez chwileczke... Znam już prawie cala rodzinę... Ale brata poznalam tak tylko przelotem, przez chwilę... Niepotrzebne nerwy, bo spotkanie sympatyczne, opowiesci rodzinne, zarty, od razu złapalam wspólny język z Magda i buzie nam sie nie zamykały... Troszke wypilismy, obejrzelismy film z ich slubu, a Kuba strasznie spinal się kiedy kamera pokazywała jego z Agata... A moja zazdrosc nagle się ulotnila... Bo tak naprawde jej wiele do idealu brakuje... I dzieki temu nagraniu nawet przez te krotkie urywki uswiadomiłam sobie, jaka ona jest...
Widzialam też malenstwo w brzuszku... Trojwymiarowe zdjecia USG i film... Już nie mogę doczekać się kiedy przyjdzie na swiat! To przecież tylko pokój obok, a juz czekam na wspólne spacery z wózikiem i tulenie malutkiej...
Pierwszy Sylwester we dwoje... Nasza rocznica, zdecydowanie najpiękniejsza sylwestrowa noc, jaka przeżylam... Kaca nie ma, za to obżarstwem grzeszylismy cala czworka... Ale jak tu nie skusić się na tyle pysznosci specjalnie przygotowywanych na ten wieczor? I rozmowy, żarty, anegdotki z życia już prawie rodzinnego... I na slub zostalismy zaproszeni naszych gospodarzy, kuzyna Kuby... Juz latem, ja na wieczór panienski, a Kuba na kawalerski... Tak szybko poznaje rodzine, tak szybko nawiazuje z nimi kontakt i zaprzyjazniam się... Bardzo pozytywnie :).
A Sylwester połaczony z urodzinami narzeczonej kuzyna Kuby... Więc były tańce, przytulańce, spiewy, a o pólnocy przy dzwiekach fajerwerkow, syren remizy strazackiej pilismy szampana na ulicy i skladalismy sobie życzenia...
Zasnełam nad ranem, w jego ramionach, najbezpieczniejsza na swiecie... Wtuleni w siebie, czujac swoje cieple oddechy... I uwielbiam te szeptane cichutko rozmowy, przeplatane głaskaniem opuszkami palcow i kradzionymi pocałunkami... Takie wyszeptane kocham, i na zawsze razem... Nawet marzenia, snucie przyszłych planow już nie w głowie, ale na glos - te o malenkiej istotce w brzuszku... Bo chcemy... I tym razem on zazdrosny o glupotke, malo istotnego smsa od znajomego... Widze jak różnie mozna nadinterpretowac slowa, nie mam prawa się gniewać, bo sama tak robiłam... Myslami nie przy zblizajacej sie sesji, a wakacjach... Nad morzem, we dwoje... A potem jeszcze raz, tam gdzie ostatnio z jego przyjaciołmi...
Rok 2006 był uczuciowo najpiękniejszy... Zastanawiam się czy można chcieć czegos wiecej? Moim marzeniem na 2007 rok jest to by nasze uczucie nadal trwało, by nic się nie zmieniło... Trwaj chwilo, bo jestes piekna...
Dodaj komentarz