• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Dotyk... Ten nieodczuwalnie wyczuwalny...

Spojrzenia niespojrzane... Marzenia spełnione... Sny słodkie... Romantyczna, uczuciowa, wrażliwa... Cała ja... Trochę zagubiona w otaczającym mnie świecie... Z mojego okna bliżej jest do gwiazd... Nauczyłam się, że mogę robić wszystko dopóki nie krzywdzę innych ludzi...

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • Odwiedzam
    • Ambi
    • Calaja
    • Errad
    • Grainne
    • Just-a-rebel
    • Kasia-87
    • Linka
    • Mama i ja
    • Moje
    • Summer
    • Sunkissed
    • Szukajaca prawdy
    • Unsafe
    • Zagubiona dusza
    • Zapiski taty
    • Zlamane skrzydla

...

"Kobieta sprzed dwudziestu czterech lat"... Ta trzecia - to zasadniczy, choć bardzo niejednoznaczny watek spektaklu. Kim własciwie jest? Czy to tajemnicza Romy, która pewnego dnia staje w drzwiach domu swego dawnego ukochanego, Franka wyznajac jemu i jego żonie, że chce z nim zostać na zawsze? Czy może raczej owa zazdrosna i podejrzliwa żona? Która z kobiet była pierwsza? Która jest dla Franka ważniejsza? To dylemat, który rozstrzyga się w głowie głównego bohatera, widzowie moga tylko biernie obserwować lawinę dramatów. Tak jak obserwujemy - bezradnie lub obojętnie- cudze rodzinne kłótnie i przeprowadzki, z okien własnych domów lub w okienku telewizora.

Bohaterowie pogubili się w swoim życiu... Zapomnieli o ideałach młodosci, o emocjach. Ugrzęzli w małej stabilizacji. A kobieta jest jak wyrzut sumienia... Pamiętała, że on złożył obietnicę " kochania na zawsze..." I zjawiła się w jego domu po 24 latach, by owe przyrzeczenie mogło sie wypełnić... Bo była z nim w wieku 17 lat i jest nadal... I nagle wszystko przestalo się liczyć, żona, dziecko... On powiedział, to było, jej już nie ma, miłosc skonczyła się...  Jak sen, w którym nic nie jest dopowiedziane do końca...

Czy można odnalezć minione uczucie? Czy da się obudzić uspione wzruszenie, emocje, ożywić to, co wydaje się, już dawno w nas umarło? Można...

Przedstawienie w Malarni, kameralne... Nie było nawet 60 osób... Interesujaca scenografia, naturalna gra aktorów... Emocje przechodzace na widzów... I nie było teatralnych foteli ze złotymi numerkami, a zwykle lawki poustawiane w rzedach... I aktorzy na wyciagniecie reki... Doskonale słyszany szept, krzyk, czy nucenie piosenki o miłosci... Bo tam najwazniejsze sa uczucia - samo zycie... A ja w srodku urzeczona, zafascynowana, zyjaca tym co dzieje sie na scenie... W teatrze czuje się cudownie, ogarnia mnie magia atmosfery tego miejsca... I juz nie moge doczekać się kwietniowego przedstawienia... Tym razem zobaczę życie ludzkie porównane do supermarketu...

Kilka zdjęć z tego spektaklu, znalezionych na stronie ulubionego teatru:

Kobieta sprzed dwudziestu czterech lat, milosc - obsesja...

Malzenstwo po 19 latach - przyzwyczajenie, monotonia, dogasajace uczucie...

Kochala, a nie miała praw do milosci - oszukana, zdradzona bo zaufala...

Bo przez kamien z dziurka mozna zobaczyc przeszlosc lub przyszlosc...

Milosc skonczyla sie, nie ma jej...

Skoro o milosci do niej zapomnial jego ojciec - skrzywdzi jego syna...

Scenografia widziana zza siatki imitujacej bloki mieszkalne - widzowie, podgladacze okienni...

 

12 marca 2006   Komentarze (11)
Arien
14 marca 2006 o 14:45
Ehh, to musiało być naprawdę fajne przedstawienie. Byłam też kiedyś na takim kameralnym właśnie, publiczność siedziała z boku sceny na ławkach, aktor wtedy jest bliższy widzowi...Takie wyjście do teatru to jeden z drobnych uroków życia, ciesz się nimi...:)
zagubiona_dusza
13 marca 2006 o 21:51
Historia o milosci z trywialnym zakonczeniem? Czy moze...
Leluchowo
13 marca 2006 o 20:21
Coś co się skończyło, tak naprawdę nigdy się nie zaczęło...
szukajaca_prawdy
12 marca 2006 o 22:04
Dalo mi to do myslenia.
poza_Czasem
12 marca 2006 o 20:51
Niektóre uczucia lepiej puścić...by nie zatruły życia
shadow-and-me
12 marca 2006 o 20:26
eh.. teatr.. oclona zycia
black.rainbow
12 marca 2006 o 19:18
Teatr to magiczne miejsce.
moje
12 marca 2006 o 19:14
Ładnie musiało być, to znaczy tak jak powinno w teatrze.
*linka*
12 marca 2006 o 18:56
Mam nadzieję, że można... Obyś się nie myliła, kochana. Boże, bardzo bym chciała zobaczyć to przedstawienie...
niewinnniątko
12 marca 2006 o 18:46
oj można, można... po przeczytaniu tego aż mi się nie zbyt przyjemna wizja ukazała : ale to chyba moja chora wyobraźnia... 3maj się mocno i czekam na zdanie relacji z kolejnej wizyty w teatrze:) tuuule mocno:)
bez_tajemnic
12 marca 2006 o 17:38
Cieszę się, że podobało Ci się przedstawienie. Napewno choć na trochę oderwało Cię od smutnych mysli i problemów... Natalko trzymaj się dzielnie. buziaki

Dodaj komentarz

Blogi